Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-09-2020, 21:48   #371
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

Dziedzic początkowo przyglądał się temu jak potraktował szef ochrony skarbnika. Wpierw z z zaciekawieniem, szybko jednakże stracił zainteresowanie. Dumas okazał się zbyt mało odporny na ból co spowodowało, że niemal od razu zemdlał. Takiego zachowania Abdel nie tolerował, a nawet nim gardził. Brakowało w nim bowiem jakiejkolwiek samczej godności w znoszeniu cierpienia.

Większość męskiej populacji miała tolerancję bólu na znacznie wyższym poziomie niż jegomość Dumas, co całą zabawę czyniło znacznie bardziej ciekawą. Choć oczywistym dla Abdela było, że mimo wszystko to jednak kobiety potrafiły znieść znacznie więcej bólu niż mężczyźni, i więcej by się mogło zdawać sądząc po ich słabszej posturze. No i cierpiały przy tym jakoś tak piękniej, wytworniej jakby. Dziedzic odkrył to w ramach swoich indywidualnych obserwacji prowadzonych przez ostatnie lata. Pod jego rózgą przewinęła się wystarczająca ilośc niewiast i mężczyzn by mógł śmiało stwierdzić, że znalazł pewną prawidłowość cierpienia. Natura przyzwyczaiła kobiety do porodów i bólów z tym związanych. Wieki ewolucji, na które składały się także liczne razy wymierzane przez kolejne pokolenia mężów, również dodawały im umiejętności w odpowiednim przyjmowaniu katuszy. Ich twarze były jakby stworzone do epatowania cierpieniem, w wyrazie który Abdel śmiało określał jako ekscytujący i podniecający za razem. Oddawały pełen bukiet otrzymywanych tortur. Nienawistnie wykrzywione twarze od pierwszych uderzeń rózgi z czasem przemieniały się w pełne napięcia oczekiwanie na kolejene razy rózgi, które tylko doświadczony kat i oprawca potrafił dobrze wymierzyć. Do tego była zaś potrzebna pewna wyrafinowana empatia. Podobno już starożytni odkryli, iż wówczas sam ból stawał się uczuciem najbardziej zbliżonym do orgazmu. Dumas zaś, doszedł zaś zbyt szybko. Nieelegancko ponieważ łapczywie.

Podobno istniały kobiety, które potrafiły czerpać przyjemność z odbierania tego co Abdel tak hojnie rozdawał w kazamatach Montpelliere przy pomocy rózgi, kagańca i innych bardziej już wymyślnych utensyliów. Jak dotąd nigdy jednak nie spotkał takowej kobiety.

- Nie, nie... proszę zostawić, nieumiejętnie tamując. Niech nasz doktor się wykaże.

Zamyślił się. Wizja przypalenia rany była bardzo przyjemna. Nieświadomy niczego Dumas niestety psuł jednak całą przyjemność więc dziedzic powiedział odwrotnie niż pomyślał.

- Przypaloną ranę doktor musiałby raz jeszcze rozciąć by upewnić się że w środku nie ma kuli. Myślę, że nie ma sensu ofiarować więcej cierpienia niż trzeba skoro nie potrafi go dzielnie znosić. I tak będzie jej poszukiwał obcęgami w ranie i jej nie znajdzie co mnie martwi bo bije to w nasza wersję, musimy zatem... jakoś to rozwiązać, żeby nie wyjść na niewiarygodnych. Proszę popracować jeszcze nad wersją wydarzeń, którą za chwilę działając jako o szef ochrony przedstawi pan Furorowi, tak by była w pełni spójna. To kluczowe...

Kiedy dziedzic podszedł bliżej by przyjrzeć sie co uczynił Barthez, obawy szybko go opuściły.
Wszystko było dobrze przemyślane, dziura bowiem wychodziła na przestrzał boku skarbnika.

- Hmmm... - Dziedzic uśmiechnął się do swoich myśli.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-09-2020, 22:23   #372
 
Kargan's Avatar
 
Reputacja: 1 Kargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

Angeline Lea z najwyższym trudem utrzymywała kamienny wyraz twarzy, albowiem przeszywające ją na wskroś dreszcze ekscytacji były porównywalne jedynie z doznaniami czysto erotycznymi. Zamach na życie jej przyrodniego brata, chociaż niestety nieudany, okazał się atrakcją samą w sobie, ale dalszy bieg wydarzeń tylko przydawał wieczorowi nowych wrażeń.

Tego właśnie szukała młoda szlachcianka z Montpellier opuszczając konserwatywną ciasnotę Rubinu, takich przygód pragnęła zaznać. Muskając czubkami palców rękojeść noszonego przy pasie sztyletu młoda arystokratka przyglądała się roziskrzonymi oczami poczynaniom alpejskiego najemnika.

- Myślę, że nie przemyśleliśmy tego pomysłu dość dobrze - wyznała figlarnym tonem śląc w kierunku dziedzica - Zamiast nieszczęsnego pana Dumasa, powinniśmy byli dźgnąć ciebie, kochany bracie. To wszak jedynie sługa, chociaż znacznej rangi. Lecz gdyby zamachowiec przelał twą błogosławioną krew, krew człowieka wyniesionego przez ród Benesato do rangi ich cudzoziemskiego śledczego, jakiego wówczas wymiaru nabrałby ów akt nieudanego skrytobójstwa?

- Ogromnie żałuję, że nie wpadłaś na to wcześniej, siostro - Abdel odwzajemnił się Angeline złośliwym uśmiechem - Niemniej jednak na kolejny zabieg nie wystarczy nam czasu, a zatem będziemy musieli się zadowolić cierpieniem biednego Dumasa.
 
Kargan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26-09-2020, 19:26   #373
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

Z początku pomysł Abdela okaleczania własnej świty wydał się wynalazcy niesmaczny, choć gotów by i boku nadstawić, ale szybko pojął, że to całkiem sprawny wybieg, nie zdążył jeszcze uprzątnąć instrumentarium, gdy szef ochrony zamknął skarbnika w żelaznym uścisku i wymierzył pewne pchnięcie wykonując rozkaz. Coś w całej sytuacji wydawało się jednak Leonowi niestosowne. Najemny żołnierz ranił bezkarnie Frankońskiego szlachcica, zbyt łatwo, a może za mało było w postawie Dumasa poświęcenia, gotowości, zaś omdlenie obnażało niepotrzebną słabość.

Leon Thibaut pośpiesznie ukrył kuriozum i własne instrumentarium, z rozbawieniem słuchając sugestii kuzynki. Nachylił się nad skarbnikiem.

- Ranę jednak trzeba opatrzyć i ułożyć rannego na łóżku, w takiej sytuacji, położyłbym skarbnika na własnym łożu i opatrzył tym co mam pod ręką - tak właśnie czyniąc, przeniósł skarbnika na swe łoże i drąc prześcieradła, zakładał prowizoryczny opatrunek, polewając ranę wcześniej mocnym alkoholem z piersiówki. - Gdzie postrzelono pana Dumasa? To ważne. Powinna być krew na schodach, tą zaraz tam dostarczę - pokazał krew na palcach - Jeszcze jedna kwestia, czy powiemy o szpiegu, czy zataimy ten fakt i winnym będę ja, którym mógł pomylić skarbnika z niedźwiedziem?

- Nim Pan jeszcze wyjaśni nam okoliczności, które zamierza pan przedstawić Furorowi, musicie wszyscy wiedzieć, że znalazłem w dronie mechanizmy szpiegowskie do podglądania na odległość. Jeśli jakiś zapis pozostał, to jest zaklęty w mechanizmie tegoż.

Zdał ostatecznie raport Leon Thibaut


Mam pytanie: Kto ostatecznie nosi pierścień Bensato? Nie żeby Leon go chciał, tym bardziej, że Abdel dawał go komuś do całowania na własnej dłoni.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-09-2020, 17:27   #374
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

Trzem obecnym przy okaleczeniu Dumasa najemnikom nawet nie drgnęła powieka, kiedy nieszczęsny szlachcic został poświęcony dla dobra misji. Przyjąwszy do wiadomości rozkazy szlachetnie urodzonych pryncypałów, wrócili do swoich obowiązków. Barthez sprawdził, czy zabezpieczony pistolet swobodnie porusza się w kaburze, po czym wyjrzał za otwarte na oścież okno. W łanach kukurydzy ponownie rozległy się wrzaski i płacze, bo poinstruowani przez Helwetę najemnicy natychmiast zaczęli łapać ukrywających się tam potencjalnych świadków.

- Trzeba w odpowiedni sposób powitać jego wysokość Furora - szef ochrony skłonił się zdawkowo dziedzicowi, po czym zbiegł po schodach piętra i pokonawszy kilkoma krokami pełną poruszonych ludzi główną izbę wychynął na zewnątrz budowli. Ciepłe nocne powietrze przesycone było wyczuwalnym poruszeniem, przerażoną ekscytacją i obietnicą dalszego rozlewu krwi w przypadku popełnienia najmniejszego choćby błędu. Wyrwane ze snu Lucatore skojarzyło się Barthezowi z gniazdem rozdrażnionych szerszeni - czy raczej świętojańskich robaczków, do złudzenia naśladowanych przez morze zbliżających się od miasta pochodni.

Pocięci starymi bliznami żołnierze Krzyża, rośli i odziani w nabite metalowymi płytkami skórznie, dzierżący w rękach włócznie, długie miecze i najeżone szpikulcami pałki, weszli na dziedziniec domu pielgrzyma z budzącym respekt złowieszczym milczeniem, pozostając w dalekim kontraście do rozkrzyczanych miejscowych, wyganianych pośrodku lamentu z połamanych kukurydzianych łanów. Depczący anabaptystom po piętach miejscy strażnicy czym prędzej jęli obchodzić domostwo z flanek, pokrzykując do siebie nerwowo i zdradzając swym zachowaniem dyscyplinę dalece niższą od czarnych zbrojnych.

- Na świętą Pneumę i pamięć Miecza, co tu się dzieje? - ubrany w ciężką skórznię Furor wychynął zza pleców swych żołnierzy, zbliżył się ostrożnym krokiem do czekającego na progu Bartheza - Kto strzelał i z jakiego powodu? I co robicie z tymi nieszczęśnikami?!

Srogi wzrok dowódcy garnizonu Lucatore zatrzymał się na postaci wrzeszczącej histerycznie kobiety, wynoszonej z pobliskiego pola przez ogromnego afrykańskiego najemnika Sanglierów.


Bastardo przybył do domu pielgrzyma w otoczeniu kilkudziesięciu weteranów wojsk Krzyża oraz strażników miejskich, a w tyle widać już nadbiegających mieszczan. Wygląda na to, że na nogi postawione zostało już całe miasteczko. W międzyczasie zgodnie z Waszymi rozkazami najemnicy zaczęli łapać i zaganiać z powrotem na podwórze przerażonych pielgrzymów. Arystokracji pilnuje kapitan Perrault oraz jego trzej Sangowie. Co dalej?


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-09-2020, 17:29   #375
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

Abdel obmyślał dalszy bieg wydarzeń kiedy do pokoju wejdzie Furor, a właściwie przewidywał wszelkie możliwe scenariusze, by zostawić jak najmniej przypadkowi podczas oficjalnych rozmów, tak jak nauczał go Ventricule i jak wypadało dziedzicowi wielkiego i krwawego rodu Sanguine. Im więcej opcji rozważał, tym więcej scenariuszy przechylało tok rozmowy na jego niekorzyść, a na to nie mógł sobie pozwolić.

- Leon, schowaj to latające ustrojstwo tak by Furor go nie zobaczył. Zostaw jedynie niewielki, najmniej wartościowy kawałek. Prędko!

Zdziwienie odmalowało się na twarzach osób z pokoju. Abdel założył ręce za plecy i ruszył do okna skąd padały strzały by spojrzeć to co się za nim działo. Idąc wyjaśniał.

- Jeśli Furor ma coś z tym wspólnego na pewno będzie chciał zabrać nam owego drona. Jeśli się na to zgodzimy stracimy dowód rzeczowy, który może nam być potrzebny później w śledztwie. Jeśli zaś mu odmówimy, w najlepszej sytuacji będziemy mieli nieciekawy impas kompetencji pomiędzy Furorem a powiernikiem namiestnikowskiego pierścienia, który zapewne szybko zaogni się w spór dyplomatyczny i w krótkim czasie rozwinie się w sposób trudny do przewidzenia. Powiemy, mu zatem że nie mamy nic więcej nad ten skromny kawałek. Jeśli Furor zarzuci kłamstwo ambasadorowi, by nie spowodować kryzysu dyplomatycznego z Frankami będzie musiał to poprzeć bardzo mocnymi dowodami, a to... - dziedzic zachichotał - ...wcale nie będzie takie proste.

Abdel świadomie pominął w swej wypowiedzi jeszcze jeden istotny fakt. Mianowicie, szczątki owego drona były kapitalną kartą przetargową dla jego rodu w negocjacjach celnych z Helwetami, która umożliwiła by uzyskanie korzystniejszych warunków przewozu dóbr, dla stałych kontraktów handlowych jakie niedawno podpisali w liście intencyjnym z Bergamo. Oczywiście, tylko wówczas jeśli Abdelowi nie uda się ukręcić jakiegoś mniejszego kontraktu na boku, dającego niewielki proficik na jego skromne potrzeby, których Ventricule zdawał się nie dostrzegać. Tak, tak, opłacone dronem cło na rozruchu interesu i drobny traktat handlowy, choćby z zapyziałymi rodami Lucratore, mógłby dawać całkiem ciekawą sumkę na wszelkie te drobne przyjemności jakie dziedzic sobie w zyciu cenił najbardziej.



Pierścień ma cały czas i wyłącznie Leon. Dziedzic oddał go przy stole biesiadnym i nic się nie zmieniło od tego czasu. Tak, tak całowano rękę właśnie owego jaśnie dobrodzieja nie Abdela.

 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-09-2020, 11:56   #376
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

Barthez zaklął pod nosem cicho widząc jak najemnicy bezpardonowo ściągają potencjalnych świadków z okolicy. Dla kogoś postronnego mogło to nawet wyglądać, jakby najmici zmienili się nocą w żądną zabawy tłuszcze. Ufał jednak, że ujdzie to uwadze Furora. Jak się chwilę potem okazało nie uszło.

Stanął przed wejściem pewnie, sam przeciw Anabatystom. Bez agresji, ale tak ażeby wiedzieli, że bez jego zgody do Domu nie wejdą. Zbrojni zatrzymali się a zza ich pleców wychynął Furor.

- Na świętą Pneumę i pamięć Miecza, co tu się dzieje? Kto strzelał i z jakiego powodu? I co robicie z tymi nieszczęśnikami?!

- Tego do końca nie wiem. Ja strzelałem, jednakże nie jako pierwszy. Ktoś śmiał się targnąć na życie Ambasadora. Boskim zapewne tylko zrządzeniem pomylił go z rękodajnym w tej ćmicy i ranił jedynie... - Zaczął Barthez pewnym tonem, obserwując reakcję Bastardo.

- Ambasador został zraniony? - Bastardo sapnął otwierając szeroko oczy i jeśli jedynie miarkował zdziwienie, to w opinii Bartheza musiał być naprawdę dobrym aktorem - Seppe, biegiem do klasztoru. Niech mistrz Abacus wyśle tutaj któregoś ze swoich uzdrowicieli, natychmiast!

Jeden z lżej uzbrojonych anabaptystów odmruknął coś karnie, przepchnął się między poruszonymi towarzyszami zmierzając z powrotem ku bramie Lucatore.

- Całym szczęściem ambasadorowi włos z głowy nie spadł. Chcemy odstawić rannego na kwatery doktora Ferro, niemniej jednak przyjmiemy każdą pomoc.

- Kim był ten zamachowiec i czy został pojmany? - Furor opuścił trzymaną w dłoni buławę ku ziemi, postąpił kilka kroków w stronę Helwety zadając pytanie pełnym zdecydowania i stanowczości tonem.

Barthez zastanawiał się ile wyjawić Furorowi. W końcu na liście Alpejczyka Bastardo był bardzo wysoko w rankingu podejrzanych. Z jednej strony miał ochotę zagrać va banque, gładko skłamać, że złapali zbrodzienia i obserwować reakcję. Wiedział jednak, że nie kłamstwo miało krótkie nogi i byłoby od razu zdemaskowane. Przecież Helweta nawet nie wiedział kto ich podsłuchuje. Jeśli zielonooki pracował dla Furora, to ten bardzo szybko zorientowałby się w gambicie Nathana. Stwierdził więc tylko nadwyraz pewnym tonem:

- Moi ludzie są na tropie. To tylko kwestia kwadransu aż złapią zbrodzienia.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-09-2020, 12:52   #377
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

- Znajdujecie się na terytorium podległym władzy Złamanego Krzyża - oznajmił nie znoszącym sprzeciwu tonem Furor - Na tych ziemiach to kult Rybaka strzeże porządku i sprawiedliwości. Przejmuję dowodzenie nad akcją poszukiwawczą. Proszę wycofać swoich ludzi i kazać im schować broń, zanim przez przypadek nie dojdzie do jakiegoś nieszczęścia. Natychmiast! I proszę strzec posłów, za chwilę wejdę do środka, aby się spotkać z ambasadorem.

Wygłosiwszy swą przemowę, dowódca garnizonu Lucatore odwrócił się do rozmówcy bokiem, w sposób okazujący mu w zamierzony sposób przeświadczenie o wyższości swoich kompetencji. Zasypani krótkimi zwięzłymi rozkazami, uzbrojeni anabaptyści rozsypali się po dziedzińcu przed domem pielgrzyma, przeskoczyli ogrodzenie znikając w łanach kukurydzy. Strażnicy podlegli namiestnikowi natychmiast poszli w ich ślady, pokrzykując na siebie wzajemnie oraz na spędzanych coraz gromadnie pod budowlę pielgrzymów.

- Nikogo nie puszczać wolno, nawet tych, którzy są wam znajomi! - rozkazał Bastardo - Mogli coś widzieć, mogli zauważyć zamachowca! Obcych sadzać pod ścianą i dobrze pilnować!


Czy Nathan pozwoli Furorowi wejść do środka czy też dziedzic wychynie wcześniej sam na dziedziniec?


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-10-2020, 09:29   #378
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

- Rozumiem Furorze, odwołam swoich ludzi. - gładko zgodził się najemnik. Po pierwsze nikt z jego ludzi już nie gonił intruza jaki naruszył spokój ambasadora, po drugie chciał obserwować reakcję Bastardo. Czy jego ludzie rzeczywiście będą pomagać, czy też torpedować śledztwo w sprawie zielonookiego?

Helweta uznawał, że szpieg mógł być na usługach Lucio, lub kogoś z Lucatore, ale mógł być też jakąś trzecią siłą w wydarzeniach związanych z zabójstwem Altaira. Kogo mógł reprezntować, tego nie wiedział. To co widział przez okno nasuwało kogoś obeznanego z technologią, a taką dysponowali jego pobratymcy z alpejskich twierdz (ale tę opcję odrzucał jako niepoważną) i Kronikarze. Czego jednak mogli chcieć tu tajemniczy druciarze? Tego nie wiedział.

Wiedział jednak, że Furor nie przestąpi kwater ambasadora, a przynajmniej nie bez wyraźnego zaproszenia dziedzica. Nie chciał też spowodować aby delegacja wyszła na kogoś wrogiego czy nieprzychylnego anabatystom, dlatego wpuścił Bastardo do środka, ale jedynie do hallu:

- Wejdźcie i spocznijcie furorze. - wskazał ręką na krzesło: - Poślę po ambasadora.

Po czym stanął w drzwiach do komnat, dając do zrozumienia, że nikt, niezależnie od rangi i godności dalej do strzeżonego przez niego domostwa nie wejdzie. Barthez fuknął gniewnie na jednego ze stojących obok Sangów:

- A lećże czym prędzej do jaśnie pana rzec, że mości Furor stoi i na rozmówienie czeka na dole!
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-10-2020, 11:41   #379
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

Do pomieszczenia w którym oczekiwał Abdel wpadł nagle jeden z sangów. Witając się pospiesznie w krótki, wojskowy sposób streścił polecenie jakie wydał mu szef ochrony.
Dziedzic wziął to za dobrą monetę. Przeprowadzenie rozmowy na zewnątrz dawało więcej czasu by uprzątnąć drona, którego zresztą nie zamierzał koniecznie pokazywać ani tym bardzie oddawać Furorowi. Treść i sposób dyskusji miała zadecydować o tym, jaka wiedza zostanie przekazana ostatecznie Furorowi. Oczywiście wyjście na dziedziniec był też dużym ryzykiem gdyby się jednak okazało, że nie kto inny jak Furor właśnie dybie na życie emisariuszy. Byłaby to dobra sytuacja by dokończyć dzieła pod pretekstem kontynuacji zamachu przez nieznanego sprawcę.

- Kupię nieco więcej czasu Leonie, byś mógł sobie poradzić z uprzątnięciem tego mechanizmu nim tu wrócimy w szerszym gronie.

Abdel ruszył w dół schodami za prowadzącym go szkarłatnym gwardzistą, zatrzymując się w zaraz za wyjściem na dziedziniec.

- Witaj szlachetny Furrorze! - powiedział bezbarwnym tonem, celowo pozostawiając mu pole do rozpoczęcia dyskusji wedle tego co przygotował w myślach reprezentant klasztoru.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-10-2020, 11:43   #380
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dom pielgrzyma, noc 1 lipca 2595

Zauważalnie spięty i niespokojny, dowódca garnizonu nie skorzystał z zaproszenia Nathana do zajęcia miejsca na krześle. W zamian stanął w rozkroku opodal schodów, z założonymi za plecy rękami. Alpejczyk obserwował mężczyznę spojrzeniem, które nie miało w sobie nic z dyskrecji, a które na Furorze nie robiło żadnego wrażenia. Mowa ciała anabaptysty, jego wyraz twarzy, stare blizny i przypasany do boku oręż jawnie świadczyły o tym, że Bastardo wiele lat spędził na bitewnych polach Adriatyku. Jego metalowa buława posiadała piękne wykończenia i łudzące delikatne kształty maskujące morderczą naturę broni, zupełnie nie pasujące do pragmatycznej prostoty oręża anabaptystów.

- Wojenny łup – odezwał się Furor podchwyciwszy taksujące spojrzenie Helwety – Wiele lat temu ktoś roztrzaskał mi nią głowę. We właściwym czasie odpłaciłem mu tym samym jego własną bronią. Noszę oręż jehammedan, by przypominał o błogosławieństwie Rybaka.

Barthez skinął głową w geście niemej aprobaty, przenosząc jednocześnie wzrok na schodzącego z piętra Abdela. Pierworodny Domu Sanguine poprzedzany był przez Jaquesa Perraulta, trzymającego prawicę na kolbie wsadzonego w olstro rewolweru.

- Witaj, szlachetny Furorze – odezwał się doskonałą mową Purgaryjczyków dziedzic, potem zaś zastygł w wyczekującym milczeniu świdrując oficera Krzyża wieloznacznym wzrokiem.

- Jako dowódca garnizonu Lucatore odpowiadam osobiście za ład i porządek na ziemiach Neognostyka. Wystrzały wywołały ogromne poruszenie w całym mieście, dlatego przybyłem wraz z moimi podwładnymi, aby wyjaśnić przyczyny tego incydentu. Wasz przyboczny, ambasadorze, poinformował mnie już o skrytobójczym zamachu, który dzięki łasce Stworzyciela się nie powiódł. Moi ludzie przejęli poszukiwania skrytobójcy, przetrząsają okolicę i zatrzymują wszystkich, którzy mogli mieć z tym haniebnym zamachem coś wspólnego albo mogą stać się świadkami. Ja sam potrzebuję więcej informacji o samym ataku. Czy widzieliście sprawcę bądź sprawców? Jak wyglądali? Jakiej broni bądź fortelu użyli? Nalegam, aby ekscelencja niczego nie pominął ani nie uznał za zbyt błahe, by się tym ze mną podzielić. Jeśli istnieje choć cień podejrzenia, że za zamachem stoi ten sam zbrodniarz, który zamordował Altaira Benesato, musi on odpowiedzieć za wszystkie swoje występki.


Zdałoby się wiedzieć, co w trakcie konwersacji zechcecie Furorowi wyjawić, a co zamierzacie zataić dla siebie. Możecie to zaznaczyć w trybie technicznym, jeśli chcecie, ja to przerobię później na fabularkę.

Dla jasności, na parterze jest Abdel z Nathanem, kapitan Perrault, sierżant Blanchard oraz Furor. Dwaj Sangowie są na piętrze pilnując Angeline oraz Leona Thibauta wspólnie z parą polańskich najemników. Pan Dumas jest z nimi, nadal nieprzytomny. Reszta świty na dziedzińcu, pilnuje domu pielgrzyma z zewnątrz.

 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172