Nie było dobrze, a wyglądało na to, że może być znacznie gorzej, jako że przeciwników było sporo, a każdy z nich radził sobie całkiem nieźle.
Galdaran był jednak dość daleki od tego, by najpierw zacząć wyśpiewywać hymny pochwalne pod adresem wrogów, a potem dać się zarżnąć bez walki.
Posłał jedną ociekającą trucizną strzałę w swego oponenta, a potem drugą, unicestwiającą magię, w przeciwnika Sadraxa, następnie stał się niewidzialny i przesunął się o parę kroków. |