- Taktaktak – paciorkowe ślepia skaveńskiego czarownika wodziły od jednej ludzkiej (i krasnoludzkiej) postaci do kolejne. Może to było tylko złudzenie, ale pojawiły się w nich złośliwe ogniki – Mamyumowemamy. Mydobreszczurkitaktak. Mypójśćwielkidommyzabićkości. Taktaktak. Umowatakamypójść. Wyteżpójśćznami. Trzyniecztery – pokazał jeden palec i pokiwał nim przed oczami Dietmara. – Ktozostać? Wyzostawićjeden. Wyoszukaćmyzabićprzyjaciel. Wychciećtakaumowa? – wyszczerzył się niezwykle zadowolony ze swojego pomysłu.