Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2020, 12:36   #7
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Katrine Haynes pochodziła z dużego miasta, bo z Kansas City. Co ją przywiało w kierunku Serenity Creek tego nie wiedziała. Chciała się chyba wyrwać od zgiełku miasta i zasiąść, gdzieś gdzie będzie cicho i spokojnie, bez wyzywania jej od ladacznic. Co prawda jej wdzięki przyprawiały niektórych zacnych panów o szybsze bicie serca, ale tego się nie uniknie. Wiatr przywiał ją aż tutaj. Do zabitego dechami saloonu, gdzie marny pianista wylewał swe żale, że chyba musiał tu pracować. Ach, życie. Katrine zasiadła, gdzieś w kącie żeby nie być na celowniku potencjalnej klienteli w postaci szarmanckich indywiduum. Czekała na powóz, który zabierze ją w te pędy i zazna większego świata. Dyliżans miał trzy dni obsuwy, a Haynes traciła już cierpliwość. Jeszcze jedna melodia pianisty i sama go zastrzeli. Przez ten czas przewijało się tu paru kowboi, szeryfów, poszukiwaczy złota oraz typowych ludzi do mordobicia. Rzadko widywała tu kobiety.

Może nie wiedzą o tym miejscu, bądź też nie mają tyle odwagi by się postawić hołostrze - pomyślała dziewczyna i spojrzała na mężczyznę siedzącego w rogu. Wyglądał na starszego Pana pod kapeluszem. Wolała nie zaczepiać jegomościa.

W końcu przez drzwi wpadł Frankie omal nie rozwalając pół saloonu, miał dobre wieści. W końcu Dyliżans nadjechał. Wstała z miejsca i udała się w kierunku wyjścia wraz z całą świtą, która zebrała się przed wejściem. Tupot rączych koni, a zanim jej podwózka. Chciała się od razu wpakować koło woźnicy, ale facet pełen uroku w kapeluszu, który siedział w kącie uprzedził dziewkę i zasiadł koło niego. Trochę późno wyszła z saloonu, gdyż prawie wszystkie miejsca były zajęte. Zajrzała do środka, ale nim podjęła pierwszy krok to młody człowiek delikatnie ujął jej dłoń by pomóc wsiąść do powozu.

-Dziękuję - odpowiedziała mu z uśmiechem na twarzy i usadowiła się między dwoma mężczyznami. Spojrzała na wszystkich mając na każdej osobie nie więcej niż dwu sekundowe baczenie. Usiadła naprzeciw grubasa.

Oj. Będzie się działo - przez myśl przeszło Katrine i posłała wymuszony uśmiech w stronę drugiego człowieka, którego miała po swojej prawej stronie, w kapeluszu. Ten wydawał się być tajemniczy.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline