Yoshiko była technofobem. Czuła irracjonalny, podświadomy lęk przed zaawansowaną technologią i niezrozumiałymi dla niej urządzeniami. Nie było to dziwne, biorąc pod uwagę to, że wychowała się na planecie feudalnej o postępie odpowiadającym Terze sprzed 38,5 milleniów. Lecz mimo tego niewygodnego strachu czuła także pełen podziw dla dzieł Boga-Cesarza Izanaginamiego i jego dziatek. Stworzenie takich niepojętych cudów wymagało zmyślności i wiedzy wykraczających ponad jej wyobrażenie.
Podczas podróży okrętem, przelotu z orbity i jazdy autem starała się nie zdradzać swoich obaw. Istotniejsza bowiem była służba Inkwizycji, aniżeli jej żałosne, ludzkie lęki. A będąc przy tej kwestii, kobieta nadal nie wiedziała, dlaczego pan X ją wybrał do swojej ekipy pachołków. Nie znała się na konspiracji, nie lubiła, a nawet nie umiała kłamać i nie znosiła podstępów. Jej umiejętności też nie były imponujące, bowiem nie aż tak dawno została astropatką, a wcześniej wiodła żywot zaledwie przeciętnej żony na feudalnym świecie. Kwestia jej obecności w grupie była jedną z zagadek, których nie potrafiła rozwiązać.
Po zadekowaniu w tutejszym ryokanie razem z byłym przestępcą i osobliwym klerykiem udała się z grupą na rozpoznanie terenu. Jako że brakło jej przebiegłości i znajomości terenu, ciągnęła się za resztą akolitów w zasadzie bez celu. Może i tropienie heretyków wymagało takich skrytych działań, ale w jej kraju szlachta wynajmowała shinobich do szpiegostwa, nie brudząc sobie rąk podobnymi rzeczami. Takie działania nie przynosiły honoru i nie przystawały komuś o jej rodowodzie. Toteż niezdolna do działania w subtelny sposób i nieco zagubiona w obcym świecie, Nihounka biernie towarzyszyła reszcie agentów w ich zadaniu. W sumie zawsze istniała jakaś szansa, że stanie się coś, co przynajmniej pomoże jej się wykazać.
Nie było to może coś, czego oczekiwała, ale otrzymała w końcu pewne zadanie. Dotyczyło ono zaopatrzenia drużyny w niezbędne do przeżycia racje żywnościowe. Co też sumiennie i bez trudu uczyniła, znajdując oczekiwane produkty na jednym ze straganów z jedzeniem.
Przy okazji swych poszukiwań mistyczka przechodziła w pobliżu warsztatu metalurgiczno-płatnerskiego, co skonstatowała po odgłosie pracujących energicznie pras, tokarek i młotów. Hałas ów nasunął jej myśl, że mogłaby, wykorzystując autorytet organizacji, która ją wcieliła, nabyć przydatne do gromienia heretyków ulepszenie oręża. Mimo nędznego wyglądu jej archaicznego odzienia i skromnej oraz kurtuazyjnej powierzchowności niekojarzącej się na pierwszy rzut oka ze Świętymi Zakonami Inkwizycji Imperatora astropatka dopięła swego. I choć odeszła z udoskonalonym ostrzem, to niestety, jej zdecydowane żądanie spowodowało, że później po okolicy poniosła się nośna plotka, iż tajemnicza agentka Ordo Xenos kręciła się koło danej okolicy midhive.
Rekwizycja:
[
edit. editów zapomniałam testu spostrzegawczości] Sprawdzenie spostrzegawczości:
Percepcja 34, spostrzegawczość Podstawy = 34
Rzut:
Ulepszenie
mono do broni białej.
Dostępność: Scarce (-10)
Wpływ/Influence postaci = 23
Rzut:
Test się udaje, ale bez poziomów sukcesu. Koszt rekwizycji dla przedmiotu scarce wynosi 200. Udany test pozwala pomnożyć Wpływ postaci x10, zatem wartość rekwizycji 230.
Zakup ulepszenia - udany.
Rekwizycja dotyczyła przedmiotu z ujemnym modyfikatorem, co sprawia, że drużynie spada poziom subtelności.