Rupert uśmiechnął się lecz usmiechem wymuszonym. Odtroącił złe wspomnienia, które co noc go dręczyły, a czasem i na jawie.
Usiadł odkładając broń na bok, tak aby sięgnąc w razie potrzeby ale aby nie zawadzała podczas jedzenia. -Każdy mości panie Karsnoludzie ma swe zmartwienia, lecz nie wszyscy są skoży aby nieśc pomoc innym. Straciłem wszystko co mi cenne i wszystkich bliskich. Teraz jedynie służąc Morrowi mogę kupic sobie wstęp przez bramy ku spotkaniu z nimi. Życie już dawno straciło dla mnie wartośc. A jedynie dobrymi czynami bramę Morra można otworzyc. Przeto opowiadaj co trapi tutejszych mieszkańców. Głos był mocny, pewny siebie, dobitny.
Jego oczy wciąż były wpatrzone w ogień. Twarz nie zdradzała najmniejszych nawet emocji. Jedynie oczy, które lśniły i płonęły.
-Jesli to nie problem to poproszę gulasz i do tego jakieś warzywa oraz sok klonowy.
Powiedział już nieco roztargnionym głosem.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Ostatnio edytowane przez Manji : 20-08-2007 o 20:18.
|