Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2020, 17:23   #67
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Archimedes
- Ja swoje skończyłem - odezwał się informatyk, - tutaj… Chciałbym przeanalizować dane nim ktoś wybierze się do centrum. Odnośnie kapsuły, sugeruję to samo. Dryfowała dwadzieścia lat. Dzień dłużej nie zrobi jej różnicy.
- Może tak, a może nie - odparł Tony. - Moim zdaniem lepiej ją zgarnąć, skoro mamy na to czas. Tak też możemy znaleźć odpowiedzi na niektóre pytania.

Vicente najwyraźniej nie rozumiał tego pośpiechu. Tego naiwnego przeświadczenia, że zgarną kapsułę i wszystko będzie okey. Szafowania ich życiem. NIEODPOWIEDZIALNOŚCI. Nie rozumiał dlaczego kapitan nie próbuje najpierw zrozumieć co tutaj się stało, bezpieczniejszymi metodami. Dusił te emocje w sobie.

- Na niektóre odpowiedzi - odpowiedział w końcu, - warto być przygotowanym.

- Przeanalizować tu, czy na statku? Możemy wracać, ale sądzę, że skoro już tu jesteśmy to możemy się bardziej rozejrzeć, przynajmniej ocenić, czy uda się przejść do centrum, czy trzeba próbować innej drogi. Trochę szkoda marnować paliwa i latać co chwilę w tę i z powrotem. A co do kapsuły, to jakie mamy możliwości jej przejęcia? I na ile jest to bezpieczne? - wtrąciła się do rozmowy Agnes

- Na Aurorze - odparł informatyk i podszedł do jednej z plam na pulpicie, w którą ułożył się zalegający pył. Nachylił się i przyjrzał jej się bliżej.

Warstwa pyłu była wszędzie. Dość rozmazana warstwa brudu właściwie. Pewnie przez to ocieplenie klimatu. Ale nie wszędzie były takie dziwne plamy. Jak się informatyk przyjrzał to na siedzeniu krzesła też była. Tylko na ciemnym materiale nie rzucała się tak w oczy jak na pulpicie. Plama była ciemna, rdzawo - brązowa. Trochę jakby się rozlał jakiś smar, sos albo farba. Tylko cienką warstwą. Plama musiała powstać zanim napadał ten cały pył i kurz bo też była nim przykryta.

- Co to kurwa jest? - spytał Vicente. Podniósł ołówek z blatu i dźgnął w plamę.

Warstwa plamy stawiła ołówkowi pewien bierny opór niczy zaschnięty sos. Ale też nie była jakoś specjalnie pancerna i nawet ołówkiem dało się ją zadrapać.

Sanchez wyciągnął z plecaka przenośny analizator materii, dziękując w myślach Seth za przezorność i za to, że wepchnęła mu go przed samym odlotem. Zbliżył go do glutowatej substancji. Analizator wskazał, że plama zawiera resztki ludzkiego DNA.

- Ja pierdolę - skomentował pokazując odczyt. - Agnes, co o tym myślisz?.

Agnes nachyliła się nad odczytem i zmarszczyła brwi. Potem powoli rozejrzała się dookoła, szukając jakichś niebezpiecznych przedmiotów, czy może innych "resztek". Skądś te plamy musiały powstać. Albo ktoś uciekał i zostawiał za sobą ślady, albo może został przez coś najzwyczajniej rozpłaszczony.
- Sądzę, że wcześniej czy później musieliśmy się na coś takiego natknąć. Wszędzie pustki, zniszczenia, a ludzi brak. Jeśli nie zdążyli bezpiecznie odlecieć, to znajdziemy ich tutaj: żywych albo i nie. Oby chociaż w całości. - wzdrygnęła się lekko - Ale nie podoba mi się to miejsce, prędzej spodziewałam się takich rzeczy przy wyrwach, a dalsze korytarze wyglądały na bezpieczne.
Przerwała na chwilę.
- Na ten moment wiemy, że ktoś zaatakował stację, może przyszedł tutaj i… - przesunęła wzrokiem po okolicy, nie kończąc zdania. - Możemy sprawdzić na ile DNA z tych plam jest to siebie podobne? Czy był tu jeden człowiek, a może kilku, czy nawet kilkunastu?

- Masz - podał jej Analizator. - Zrobisz z tego lepszy użytek. Poszukam czegoś na… - wskazał na plamę, - do analizy.

Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Jego wzrok przyciągnęła apteczka. Idąc w jej stronę zatrzymał się przy kapitanie.

- Dalszą eksplorację Archimedesa - wywarczał patrząc przez szybkę wizjera hełmu prosto w oczy Tony'ego, - czy ściąganie kapsuły, nim się dowiemy co tutaj się stało, uważam za bardzo… nierozważne. Coś zamieniło ich w… te… - zaczął gestykulować nim w końcu wystękał - gluty!

Zerknął na reakcję ochroniarza.

- Rozumiem, że na podstawie śladów krwi dojdziesz do wniosku, kto ich zabił? - powiedział Tony. - Tu, zapewne, zginęła cała obsługa tego miejsca. Byli bez skafandrów. Może sprawił to jakiś gaz, może promieniowanie, może ich dopadło coś innego. Ale uważam, że odkrywanie prawdy powinno się odbywać wielotorowo i równocześnie.

- Na podstawie zapisów z czarnej skrzynki i tego - kiwnął głową w kierunku dziewczyny i jakby sobie przypomniał po co szedł, ruszył w kierunku apteczki. Tam wytrząsnął jej zawartość na podłogę i wśród innych rzeczy wyciągnął zakręcaną fiolkę. Przez chwilę oceniał jej przydatność po czym odkręcil i ołówkiem oderwał kawałek gluta z pulpitu i wcisnął do fiolki. Zakręcił ją i oddał Agnes. - Masz wszystko? Możemy wracać?
- Odwieziemy cię na Aurorę, wysadzimy, a potem spróbujemy przejąć kapsułę - powiedział Tony.
- Hmmm… - burknął po swojemu Vicente tylko częściowo usatysfakcjonowany takim obrotem sprawy. Przynajmniej mógł się w tym czasie zająć analizą skrzynki i istniała szansa, że jeśli coś znajdzie to zdoła jeszcze powstrzymać Westa nim otworzy kapsułę. A co jeśli nie zdąży?

- Rozsądne, nie rozsądne… - mruknęła pod nosem Agnes po czym dodała głośniej - Siedzimy w kosmosie, gdzie raczej nikogo już nie ma, może nas coś trzaśnie, ale to chyba nie jest aż tak bardzo realistyczne? No najwyżej też się rozpłaszczymy na podłodze, przynajmniej szybko będzie. Mam raczej dobre przeczucia, idźmy dalej. Jeśli w kapsule są jacyś groźni kosmici, bądź wirusy, to zawsze możemy z daleka otwierać, czy coś. Nie ma co się martwić.
Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami, co w skafandrze wyglądało nieco dziwnie. W międzyczasie obserwowała plamy na ziemi i spróbowała zeskanować kilka z nich, czy wskażą jakieś dziwne elementy lub będą do siebie podobne.
- Jak coś, to mogę się poświęcić i iść sama, dowiemy się metodą prób i błędów na ile jest tu niebezpiecznie.

Skaner jaki trzymała Agnes pokazał z zbliżone wyniki. Na jakieś 85-95% te plamy to były jakieś ludzkie szczątki. Chociaż nie znała żadnego procesu który by przemieniał ludzkie ciało w taką, tłustą, zaschniętą plamę. Niemniej skład chemiczny się zgadzał i chociaż taki ręczny analizator mógł się mylić to pewność by można uzyskać wsadzając próbki do ambulatorium i mikroskop.

- Weźmy kapsułę na hol i zacumujmy w pobliżu Aurory. Nie będziemy dwa razy latać po ten wrak. Albo go ścigać, jak gdzieś się zawieruszy. Otwarcie go z odległości to jak najbardziej trafiony pomysł. Jakby co, jestem chętny na kosmiczny spacer i zwiedzanie. Dawno nie ćwiczyłem abordażu i walki w przestrzeni kosmicznej - wypowiedział się ochroniarz. - A jeżeli to co tu widzimy to ludzkie szczątki w formie mazi, to ciekawe jaka broń została tu użyta - myślał głośno oglądając zaschnięte plamy na krześle. - Nie ma śladów eksplozji ani ekspozycji na ekstremalne temperatury. Jakiś miotacz antymaterii, czy co?
Ryan przyjrzał się też pyłowi na podłodze. Czy to był popiół? Jakaś jego rdzawa wersja? Czy może po prostu rdza, jak wskazywał kolor. I jeżeli była tu użyta jakaś broń, to skąd strzelano? Ochroniarz zaczął analizować plamy na krześle i pod ścianą. Gdzie by stał, strzelając w tym pomieszczeniu, aby jak najoptymalniej prowadzić wymianę ognia. Zerknął też na smugi w pyle, czy to czego nie zadeptali układało się w jakiś wzór? Dawało pewne pojęcie o gazach wylotowych albo czym innym?

- Ludzkość zawsze robiła postępy w wynajdywaniu różnych śmiercionośnych narzędzi - powiedział Tony. - Za naszych czasów czegoś takiego nie znano, przynajmniej oficjalnie. A nuż wymyślono jakiś dezintegrator czy inny anihilator. Skoro ktoś wymyślił sposób, by podróżować w czasie...
- A może to Obcy. Wszechświat jest wielki i nie wiadomo, co lub kto może sobie mieszkać wśród odległych gwiazd - wysunął kolejną hipotezę. - Archimedes został zaatakowany, a jego mieszkańcy uciekli lub zginęli. Może sami spróbowali zniszczyć stację, by atakujący nie mieli z niej żadnej korzyści. Jeśli czarna skrzynka nic nam nie powie i w kapsule nie znajdziemy żadnych odpowiedzi, to będziemy musieli znaleźć główną sterownię i centralny komputer.

- Dokończycie rozmowę na Black Hawku? - Hiszpan był wyraźnie zniecierpliwiony i wręcz przebierał nogami nie mogąc doczekać się kiedy zabierze się za analizę danych.

- Obawiam się Ryan, że nie jesteśmy przygotowani by wziąć coś na hol. Nie mamy na pokładzie ekwipunku holującego. Poza tym musiałabym z bliska zeskanować kapsułę by sprawdzić w jakim jest stanie, jaką ma szacunkową masę i czy da się ją wziąć na hol. - skoro była przerwa w dyskusji włączyła się Chris by dorzucić swoje trzy grosze jako operator dropshipa który miałby holować jakiś obiekt. - Chyba, że na stacji znajdziecie odpowiednią linę i zaczepy. No to jeszcze by został skan. Albo niech ją jakaś sonda zeskanuje. Tylko ja stąd nie mogę nimi kierować. No albo zabierzemy co potrzeba z “Aurory”. - dorzuciła jakieś alternatywne rozwiązanie.

- Agnes, czy jesteś w stanie z dropshipa zająć się sondami? - spytał Tony. - Im szybciej i im więcej dowiemy się o tej kapsule, tym lepiej. A wracając powinniśmy dokładniej przyjrzeć się podłodze. Może znajdziemy więcej takich... plam.

- Niezbyt. Musiałabym wrócić, żeby pokierować sondami. Ale już idziemy z powrotem? - nawigatorka przeniosła wzrok z jednego członka załogi na drugiego, szukając jakiejś deklaracji w ich zachowaniu.

- Vicente się spieszy, ale my nie aż tak bardzo - odparł Tony. - Godzina nas nie zbawi, więc możesz się rozejrzeć. A nuż uda ci się zauważyć coś, co my przegapiliśmy - dodał.

- Poczekam w dropshipie - burknął niezadowolony informatyk
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline