Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2020, 11:40   #3
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Dla Aspery rozpoczęło się więzienne życie.
Gruba wcale nie była gruba, przynajmniej nie teraz. Uwadze byłej gwardzistki nie uszło, że to właśnie ona sama była tutaj osobą z największą ilością “ciałka”. Po pierwszym posiłku szybko doszło do Aspery, że to może nie potrwać jakoś strasznie długo. Szczególnie, że ów posiłek pojawił się dopiero trzeciego dnia. Smród był czymś do czego zmysły przyzwyczajały się najszybciej. Jeśli chodzi zaś o pchły i pluskwy, z tym było ciężej. Nie było więźniarki, której by to nie przeszkadzało.
Poza Victrix.
Jedyny chyba powód dla którego kobieta jeszcze żyła to fakt, że Sola karmiła ją wybranym o innych więźniarek jedzeniem.
Wiecznie pomocna dziewczyna wydawała się zupełnie nie pasująca reszty celi jednak z tego co Apserze udało się ustalić, wszystkie jej towarzyszki, wszystkie bez wyjątku, popełniły przynajmniej jedno morderstwo.
I wszystkie były w stanie popełnić kolejne.

***

W przeciągu miesiąca (który wyznaczało kolejnych 30 kresek na zapełnionej już kreskami ścianie) do celi dostarczono w sumie dziewięć posiłków. Gruba stała się już całkiem szczupła, tak samo Aspara, Miska oraz Xandra i Val. Co się zaś tyczy reszty kobiet. Te nie miały już nawet za bardzo siły chodzić. Wszystkie jednak z narastającą niecierpliwością wypatrywały się w drzwi. Dzisiaj powinno pojawić się jedzenie...

Gruba jak zwykle leżała na łóżku kiedy zamek do celi zazgrzytał. Do celi weszło dwóch strażników w pełnym rynsztunku i hełmami i maskami na twarzach.
- Zeskakiwać z łóżek, pod ścianę i ręce tak żebym je widziała - zakomunikowała arbitorka. Gruba powoli zaczełą gramolić się z piętrowego łóżka. Podobnie uczyniły inne dziewczyny choć wątpliwe było czy wszystkie mają siłę by wstać i stanąć pod ścianą.
Aspera, której życie ostatnimi czasy przypominało raczej apatyczny miraż niż jawę, nagle się przebudziła. Po raz pierwszy od... od rozstrzelania jej oddziału poczuła z kimś więź - więź z tymi tutaj towarzyszkami niedoli, które wkurwiały ją, ale jednak tworzyły JEJ nowe stado. I chciała tej więzi bronić. Za wszelką cenę. A ta mogła być naprawdę wysoka, bo była gwardzistka wyzbyła się największego wewnętrznego hamulca - strachu.
Pomagała wszystkim dziewczynom, które nie miały dość siły, wykonać rozkaz, nawet Victrix. A gdy w przypadku tej ostatniej okazało się to niemożliwe, powiedziała:
- Nawet niewolników trzeba karmić, jeśli mają służyć.
Po tych słowach ustawiła się pod ścianą z rękami wyciągniętymi nieco ponad głowę.
- Święta racja! Kurwa ma… - Miszka zawtórowała niemal natychmiast nim cios pałką po żebrach jej nie uciszył. Aspera zdążyła już poznać, że Miszka nie była zbyt sprytna, ale za to nie bała się nikogo i zawsze była gotowa do kogoś wyskoczyć.
- Ta, ta nie, ta… - Jedna arbiter mówiła do drugiej przechodząc obok ustawionych pod ścianą więźniarek. Asperze założono kajdany, podobnie Grubej, Miszce oraz Xandrze i Val.
- Ruszać się ruszać - rozkazała arbiter wyprowadzając kobiety z celi. Wychodząc na korytarz kobiety stanęły na przodzie długiego szeregu więźniów. Jak miało się zaraz okazać, arbitorki wyprowadzały ludzi ze wszystkich cel na tym poziomie. Aspera zauważyła też strażnika wnoszącego do celi którą właśnie opuściła jedzenie. Na sam jego zapach ślina podeszłą Asperze do gardła. Wyglądało na to, że ten oczekiwany od niemal trzech dni posiłek właśnie przepadł dla wszystkich wyprowadzanych!
Dzika złość opanowała na chwilę jej umysł. Szarpnęła się, lecz po chwili spotulniała. Tym razem wola opanowała instynkt. Tym razem...

Arbitorki nie pozwalały więźniom zatrzymywać się na zbyt długo, ale i tak kątem oka Aspera mogła zauważyć w jakim stanie byli mieszkańcy innych cel. Było sporo trupów, które strażnicy od razu przykładali kocami. Statystycznie Aspera i jej towarzyszki miały dużo szczęścia, z większości cel o własnych siłach było w stanie wyjść nie więcej niż dwie wychudzone kobiety. Z niektórych żadna.

Więźniów poprowadzono na niższy pokład. Tutaj już w korytarzu było czuć wilgoć. Przed sobą Aspera słyszała jakieś przekleństwa, krzyki i piski. Jak się okazało, wszystkie więźniarki musiały przejść między dwoma servitorami.

[media]https://1.bp.blogspot.com/-B1mj3TNM62I/X3R9NTzgZDI/AAAAAAAAivU/ys9SMzcxGdwF9qjVeVx-5MdIzs5hO8JXwCLcBGAsYHQ/s1024/servo2.jpg[/media]

Zlobotomizowane całe dekady lat wcześniej ciała, były odpowiedzią na niewypowiedziane pytanie Aspery odnośnie tego czy jej los mógłby być gorszy. Była gwardzistka, która od miesiąca siedziała w celi pełnej morderczyń mogła tylko zgadywać za co skazano tą dwójkę. Servitory, wyposażone w brzytwy zamiast palców najpierw zdzierały z więźniarek resztki zeszmaconego dawno ubrania a następnie goliły im głowy na zero.
Kiedy widmo tej bliskiej przyszłości zostało dostrzeżone przez Xandrę i Val. Dwójka prowincjonalnych dzikusek zaczęła wrzeszczeć i wyrywać się.
- Są z jakiegoś zadupia - tłumaczyła Gruba - pewnie nigdy nie widziały Servitora.
- Daj je pierwsze, bo robią zamieszanie - powiedziała jedna arbitor do drugiej. Strażniczka szarpnęła Xandrę i pchnęła ją przed siebie trzymając za tył głowy - Trzymaj ją równo, żeby jej nie pocięło, jak ten dzikus się wierci… - poleciła kompance szamoczącej się z Val.
“Nie pocięło?” - umysł Aspery próbował przebić się przez opary głodu i apatii, by podnieść swoją wydajność.
To jedno, pozornie z niczym nie związane zdane, intrygowało. Znaczyło ono tyle, że kobiety nie idą na śmierć, co więcej, ich stan jest istotny dla arbitorek. Dlaczego? Aspera rozglądała się czujnie, a w jej oczach po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawiło się zainteresowanie otoczeniem.

Pierwszej arbitor udało się wreszcie przepchnąć Xandrę przez “odprawę” servitorów, nie obyło się bez kilku zarysowań ostrzy na pancerzu strażniczki. Kobieta odsapnęła i spojrzała na koleżankę starającą się okiełznać wrzeszczącą Val.
- Czekaj pomogę ci.
- Dobra, dam sobie radę.
- Tylko uważaj na jej głowę.
- Jasne. - powiedziała arbitor pchając szamoczącą się jak dzikie zwierzę Val w stronę servitorów. Dzika więźniarka, mimo skutych kajdanami rąk i wycieńczenia głodem nie dawała za wygraną, strach musiał być silniejszy, w pewnym momencie udało jej się ugryźć nadgarstek strażniczki, ta puściła jej głowę i…
Jedna z brzytw w ramieniu servitora poderżnęła gardło Val. Krew zaczęła sikać na wszystko dookoła.
- Tron! - arbitor przeklęła z wrzaskiem po czym rzuciła się by odciągnąć Val od servitorów. Niestety Val poleciała już do przodu a bezmyślne automatony zaczęły zrywać z niej ubranie, nie zwracając na strumienie sikającej juchy.
Arbitorki zamarły. Zapadła chwila ciszy.
- Będzie trzeba napisać raport - w końcu odezwała się pierwsze strażniczka - mówiłam ci, żebyś poczekała.
- Ale… - druga arbitor chciała coś powiedzieć ale jej towarzyszka tylko szarpnęła ją za opancerzone ramię.
- Teraz nie ma na to czasu, pomóż mi odciągnąć zwłoki z przejścia. - powiedziała.
Strażniczki przeciągnęły ciało Val na bok, jedna z kobiet zamknęła dzikusce oczy.
- Następna! - zakomenderowała arbitor.
Tak przyszła kolej na Grubą a potem i na Asparę. Servitory i ich ostrza nie były naprawdę groźne pod warunkiem, że stało się prosto i nie wykonywało gwałtownych ruchów. Aspera rozumiała to i nie opierała się. Nie chciała skończyć jak Val. Była gwardzistka mogła zobaczyć jak bardzo wytatuowane były plecy Grubej. Wzory mogłyby nawet zostać uznane za całkiem ładne, jeśli oczywiście ktoś gustował w estetyce tatuaży.
Nagie i łyse więźniarki były prowadzone po posadzce zalanej zimną wodą. Tutaj Aspara, wraz z przewracającą oczami Grubą, płaczącą Xandrą, oraz przeklinającą i pomstującą Miszką czekały w towarzystwie kilkunastu innych więźniarek oraz dwóch arbitor na otworzenie się stalowych drzwi.
- Skupcie się, to dopiero początek - mruknęła do nich Aspera, choć sama jeszcze nie wiedziała co czeka ją i koleżanki.

Za drzwiami znajdowały się prysznice a dalej kolejne drzwi. Na podłodze było po kostki lodowatej brudnej już wody pełnej mydlin. Spod jej tafli w kilku miejscach wystawały kostki mydła przypominające szare cegły. Jedna z arbitor zatrzasnęła drzwi, druga stanęła koło zaworu w rurze na ścianie.
- Dobra baby, nie guzdrać ale nie udawać, macie się wyszorować… - powiedziała odkręcając zawór - z sufitu zaczęła uderzać lodowata ciecz - bo nie zakręcę wody. -wyjaśniła.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline