Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2020, 22:15   #198
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pierwszy tydzień Apriusa 816.M41, sala odpraw Błysku

Coś upadło z głośnym stuknięciem na podłogę sali. Poszarzały na twarzy seneszal poruszył się raptownie, zaczął schylać pod stolik chcąc podnieść upuszczony bezwiednie batonik, potem wyprostował się nie kończąc poprzedniej czynności.

- To… niemożliwe… - wykrztusił wpatrując się z niedowierzaniem w Amelię - Gunar nigdy o tym nie wspomniał! Nawet podczas rozmów tyczących się sukcesji Winter, a przecież musiał by to uwzględnić…

Oświadczenie arcymilitantki odarło Christo całkowicie z resztek opanowania, wystawiło na szwank jego zdrowy rozsądek. Udając się na spotkanie pewien był, że jego tematem okaże się wielka awaria systemu silników korekcyjnych okrętu, toteż słowa Amelii kompletnie zbiły go z tropu i skonfundowały. Na co dzień nie mający kłopotu z trzeźwym myśleniem, teraz znajdujący się pod wpływem choroby tranzytowej mężczyzna potrzebował dłuższej chwili, aby w pełni dotarło do niego znaczenie wypowiedzi arcymilitantki.

Tym bardziej poczuł się zatem wstrząśnięty, kiedy w chaosie wypełniających jego umysł sprzecznych emocji zaczął się formować obraz prawdziwie zatrważający, chociaż być może balansujący niebezpiecznie blisko krawędzi paranoi.

Zniknięcie bez śladu Maurice’a Coraxa, niepokojące wieszczenie Pani Chóru uczynione na prośbę seneszala w pokładowej świątyni i sugerujący istnienie czynnika zdrady w otoczce ostatnich wydarzeń, wreszcie uzbrojona straż osobista rodu stojąca przed wejściem do sali odpraw… straż zaprzysiężona Winter, ale wierna od dawna rozkazom Amelii. Gdyby teraz ludzie ci weszli do pomieszczenia, nikt poza Amelią nie miałby nad nimi żadnej władzy.

Czyżby każde wypowiedziane od tego momentu słowo miało zadecydować o życiu i śmierci, o zachowaniu status quo rodu albo diametralnych przetasowaniach w układzie sił?

Nie potrafiąc powstrzymać drżenia rąk Barca sięgnął do kieszeni eleganckiej kurtki, wyciągnął z niej kolejny pokryty srebrną foliową baton i zaczął go bezceremonialnie rozpakowywać mierząc arcymilitantkę wstrząśniętym wzrokiem.

- W jaki sposób… jak zamierzasz udokumentować swoje pochodzenie? - zapytał celując proteinową przekąską w Amelię niczym w strzelecką tarczę.
 
Ketharian jest offline