Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2020, 00:07   #86
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 25 - 2519.I.16; fst (8/8); przedpołudnie

Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; ulica Folwarczna; karczma “Czarny kot”
Czas: 2519.I.16; Festag (8/8); przedpołudnie
Warunki: gwar karczmy, ciepło, jasno na zewnątrz jasno, powiew, zachmurzenie, b.mroźno


Versana



Spotkanie ze Strupasem nie okazało się tak owocne jak z Sebastianem. Właściwie Versana nie była pewna czy garbus w ogóle zrozumiał o co go pyta i prosi. Wydawał się być dość zmęczony i dopiero jakby nabierał sił po wczorajszej przeprawie przez bezludną, śnieżną dzicz. Tylko śmierdział tak jak zawsze a może nawet i bardziej przez co trudno jej było wytrzymać w tym pustostanie w jakim się spotkali. Bez świadków ale i bez efektów. Skończyło się na tym, że garbus mruknął “dobra, dobra” czy coś podobnego. Tylko trochę nie bardzo była pewna do czego to się dotyczy. To pogada z tym węglarzami? Czy to nie obchodziło go co się z nimi stanie? Trudno było powiedzieć.

W każdym razie wreszcie mogła wyjść na otwartą przestrzeń ulic. Było mroźno. Bardzo mroźno. A niebo zasnuły brudne, ponure chmury. Ale jakoś jeszcze nic z nich nie wiało ani nie padało. Więc było jeszcze znośnie. Po prostu mroźno, nawet bardzo. Ale jak się miało ciepłe ubranie i swobodę ruchu to jeszcze tak to nie ciążyło. Teraz Versana miała okazję udać się na spotkanie z dwoma ślicznotkami z którymi była umówiona w “Czarnym kocie” od tygodnia. A póki co mogła przewietrzyć głowę i przemyśleć ostatnie wydarzenia.

Wczorajszy wieczór okazał się bardzo owocny. Chociaż nie do końca w takie owoce jakie planowała na jego początku. Choćby taki detal jak odnalezienie Łasicy na przyjęciu. W pewnym sensie jeśli traktować by to dosłownie to jej się nie udało. Bo to Łasica odnalazła ją.

- Państwo mają na coś ochotę? - pogrążona w rozmowie z porucznikiem Finkiem nie zwróciła uwagi na podchodzącą kelnerkę. Niby zdawała sobie sprawę, że jedną z nich może być jej koleżanka ze zboru no ale jednak nie mogła mieć oczu z tyłu głowy i jednocześnie bawić rozmówców rozmową właśnie. A do tego Łasica jak na zawodowego kieszonkowca i włamywaczkę przystało potrafiła się poruszać subtelnie i dyskretnie. No i nie była jedyną kelnerką na sali balowej a dość szybko człowiek przestawał na nich zwracać uwagi póki nie byli mu do czegoś potrzebni. Dlatego najpierw Versana ujrzała tacę z kieliszkami i usłyszała znajomy, kobiecy głos a dopiero jak podniosła głowę ujrzała koleżankę w liberii van Hansenów. Nie różniła się za bardzo od innych kelnerek jakie usługiwały gościom. Chociaż na pewno była bardzo zgrabną kelnerką o nietypowych, granatowych włosach spiętych w grzeczny kok. Czyli jednak udało jej się dostać w poczet służby obsługującej ten koncert.

Niestety zostać sam na sam z Froy’ą okazało się niemożliwością. Najpierw był koncert gdzie każdy gość był przykuty do swojego miejsca jak galernik do galery. Potem był poczęstunek i tańce. “Leśny liść” grali coś bardziej skocznego i frywolnego no i gospodyni, jako jedna z najpiękniejszych kobiet w okolicy a do tego panna na wydaniu, wprost nie mogła się opędzić od propozycji tańca. Praktycznie z jednych objęć trafiała w kolejne. Już byłoby Versanie łatwiej gdyby była mężczyzną. Wtedy mogłaby poprosić gospodynię o zaszczyt tańca i mogłyby chociaż ten jeden taniec spędzić może na środku parkietu ale praktycznie we dwie. No ale nie uchodziło by dama prosiła damę do tańca więc to najłatwiejsze rozwiązanie odpadało.

Podobnie nie udało się porozmawiać na osobności ani przyszykować eliksir dla popularnej blondyneczki. Tutaj mocno przeszkadzał jej bystry porucznik. Przecież nie mogła na jego oczach wsypywać czegoś do kielichów które potem proponowałaby gościom. A nawet gdy miała chwilę okazji, choćby w toalecie no to z kolei szanse były minimalne by zaraz potem natrafić dokładnie na gospodynię która praktycznie non stop była oblegana przez adoratorów. Czy to sprawiała jej uroda, pozycja, bogactwo czy jakieś inne walory to jednak panna van Hansen nie mogła liczyć na chwilę samotności czy znudzenia. Ale coś nie wyglądała na to by jej to sprawiało przykrość.

Paradoksalnie większe szanse mogła mieć Łasica bo było dość naturalne, że kręciła się z tacą, kieliszkami i butelkami proponując poczęstunek i swój promienny, atrakcyjny uśmiech. Na ile się orientowała Versana po spojrzeniach to van Hansenowi potrafili dobrać atrakcyjny personel a gdyby to nie były takie wysokie progi to pewnie Łasica zaliczyłaby niejedno klepnięcie w tyłek albo niemoralną propozycję. Ale nawet koleżanka regularnie ginęła jej z widoku. Bo albo ktoś, zwykle porucznik Fink, prosił ją do tańca, albo do stołu na przekąskę, albo rozmawiała z kimś towarzysko a te kelnerka o granatowych włosach też śmigała jak fryga by spełnić oczekiwania gości. Więc nawet jak się to tu, to tam łapały spojrzeniem to nie bardzo mogły porozmawiać.

Sam oficer śledczy, w swoim paradnym stroju nie mógł się równać z młodzieńcami z najlepszych domów i sławnych kapitanów jacy byli na przyjęciu. Raczej podobnie jak młoda wdowa przy ciut wyższych progach pewnie nie zostałby zaproszony. Ale widocznie panna van Hansen chciała się pochwalić elfickimi artystami przed maksymalną liczbą osób by fama rozeszła się po mieście. No ale “Leśny liść” faktycznie pokazał niesamowitą klasę talentu jaką trudno byłoby ludzkim artystom dorównać. Za to umysł oficera albo nie był tak lotny jak to plotki sugerowały i nie zrozumiał aluzji o jego pracę i znajomych z pracy albo zrozumiał ale nie miał zamiaru o tym rozmawiać. Pozostał tym czarującym dżentelmenem i świetnym tancerzem przez cały wieczór. Młoda wdowa parę razy dostrzegła zazdrosne czy zaciekawione spojrzenia młodych dam, zwłaszcza gdy z żalem patrzyły na jego plecy po tym gdy szarmancko całował je w rękę po skończonym tańcu i wracał do ciemnowłosej wdowy. Ją też paru dżentelmenów poprosiło do tańca ale żaden z tych naprawdę ważnych.

Niewątpliwą atrakcją wieczoru była czwórka smukłych artystów. Gdy nie śpiewali i nie koncertowali można było tak z ciekawości i towarzysko z nimi porozmawiać. Dla wielu ludzi była to może pierwsza okazja spotkać i porozmawiać z jakimś elfem. Nawet zatańczyć! Elfie artystki okazały się atrakcją wieczoru jeśli chodzi o przyjemność tańczenia z nimi. Może dlatego, że wypadało by to dama została poproszona do tańca a lokalni dżentelmeni okazali się względem smukłych elfek bardziej otwarci niż ich koledzy względem młodych szlachcianek. Okazało się, że wśród gości jest też Adriel Morska Bryza który był uznawany za przedstawiciela morskich elfów. Versana słyszała o nim wcześniej ale pierwszy raz widziała go na własne oczy.

Więc gdy wstała dzisiaj rano spała spokojnie. Nic jej się nie była pewna czy coś jej się śniło. Wydawało jej się, że był jakiś pokój i blondynka siedząca na krawędzi łóżka. I jeszcze jakaś jedna dziewczyna o ciemnych włosach. Łasica? Ona sama mogła się sobie przyśnić w dwóch osobach? Nie była pewna. A ulotny sen im bardziej próbowała sobie przypomnieć tym bardziej robił się zamazany. A może nie zdążył się rozwinąć bo obudziło ją pukanie zwiastujące początek wizyty Sebastiana. Potem już z tego snu zostało tak mgliste wspomnienie, że nie była już niczego pewna co i czy w ogóle jej się coś śniło. Za to czuła w nogach te wczorajsze harce i tańce. Nawet nie wiedziała co się stało z Łasicą. Ostatni raz widziała ją gdzieś na sali bankietowej jak kursowała ze swoją tacą wśród rzedniejącego już tłumu gości. A Versana ze swoim szarmanckim partnerem musieli się udać do domu. Tam oficer odprowadził pod sam dom gdzie pożegnał się polecając się na przyszłość i ona wróciła do siebie a on do powozu. Nadal nie wiedziała skąd miał ten powóz.

Wreszcie kołowrót myśli i świeżych wspomnień skończył się gdy wyszła za ostatni róg i ujrzała fasadę “Czarnego kota”. Widok nie bardzo zmienił się od tego co pamiętała z zeszłego tygodnia. Tylko teraz szła sama, bez Łasicy i Kornasa. Na jej ochroniarza nie bardzo co był liczyć w nadchodzących dniach ale dziewczynę o granatowych włosach jaka wczoraj z powodzeniem usługiwała na przyjęciu van Hansenów dostrzegła gdy tamta zamachała do niej ręką. Kruger na razie nie było nigdzie widać ale chyba były trochę wcześniej niż w zeszłym tygodniu.




Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; ulica Kazamatów; karczma “Piwniczna”
Czas: 2519.I.16; Festtag (8/8); przedpołudnie
Warunki: gwar karczmy, ciepło, jasno na zewnątrz jasno, powiew, zachmurzenie, b.mroźno



Sebastian



Po wyjściu z kamienicy van Drasenów Sebastian udał się do “Piwnicznej”. Pora była dość wczesna no ale tam wydawało się, że największe szanse na spotkanie Hanny która mogła go umówić na ponowne spotkanie z dostawcą manuskryptu. Droga była dość prosta bo chociaż było bardzo mroźno i pochmurno no to nie padało nic z tych chmur a wiatr ograniczał się do ledwo wyczuwalnego powiewu na twarzy. Więc nawet można było się zgrzać.

W końcu już taki rozgrzany cyrulik zszedł po schodach prowadzących z poziomu ulicy do sali głównej piwnicznej i rozejrzał się dookoła. Dzięki małym, piwnicznym okienkom nawet w środku dnia i lata panował tu półmrok. To i w taki dzień nie było inaczej. Przyszedł w mało typową porę. Za późno na śniadanie, za wcześnie na obiad. To i lokal był prawie pusty. Dość szybko zorientował się, że Hanny także nie ma. Zapewne z tych samych powodów.

Zastanawiał się jak tu dalej to rozegrać gdy los się do niego uśmiechnął i gdy jakaś postać zeszła na dół po schodach zdejmując z głowy ozdobną chustę nieco zawaloną śniegiem okazało się, że to właśnie Hanna. Przyszła po coś do karczmarza bo się z nim przywitała i na chwilę oboje zniknęli na zapleczu. Ale zaraz pojawili się z powrotem. Wyglądało jakby dziewczyna zapomniała czegoś czy coś podobnego. Bo ledwo wyszła zza zaplecza ruszyła z powrotem w stronę schodów prowadzących w stronę ulicy nie zauważając chyba młodego cyrulika.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline