Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2020, 09:22   #113
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Jacob nie przejmował się skutkami ubocznymi po otrzymaniu kolejnej porcji szprycy. Patrząc na swoje upieczone kwasem łapsko, a raczej to co z niego zostało, technik naprawdę nie obawiał się migreny, sraczki czy migotania przedsionków po nadmiarze adrenaliny w płynie. „Badanie terenu” przez obcych nie wzruszyło Jonesa tak jak życie, które zabrały potwory. Jessy, której ledwie godziny wcześniej JJ naprawiał karabin zginęła, a na jej bezgłowe ciało ciężko było patrzeć nawet jeżeli Jacoba i dziewczyny nie łączyło zbyt wiele. Kobieta z Alphy wydawała się sympatyczna i mimo iż była kolejną, która nijak reagowała na zaczepki robotyka to zawsze bardziej poruszała go śmierć, do której potrafił dopasować całkiem przyjemną dla oka twarz.

Godziny mijały, a technik odżył na dobre dopiero kiedy wraz z Agnes zasiadł w kabinie APC. Co prawda JJ był jedynie pomocą dla androidki, ale przez najbliższy kwadrans Jacob mógł się rozkoszować otaczającą go technologią. Ciekawiło go jak zaawansowane były korporacyjne laby.

Placówka nie była przerażająco duża czy niebywale upstrzona technologicznymi udziwnieniami. Ot jednopiętrowa, miejscami oszklona nieruchomość otoczona wysokim na kilka metrów ogrodzeniem. Dźwięk, który wydawała bariera mógł niektórych niepokoić, ale JJ wiedział, że mógł on być wywołany podniesionym napięciem obwodu. O ile na człowieku 1 kilowolt robił wrażenie to dla Xenomorfa to mogło być przyjemne gilganie hityny. Zapewne napięcie zostało niezdrowo podniesione co mogło, ale nie musiało się wiązać z przesadną eksploatacją elementów całej sieci. Jones musiał pamiętać aby to dokładnie sprawdzić. Niepokoiła go też myśl kiedy „dowództwo” Xenomorfów dojdzie do wniosku, że czas wysłać tuzin przedstawicieli gatunku w jedno miejsce ogrodzenia i ich posoką wysmażyć sobie ładną dziurkę do środka. Zapewne poza ogrodzeniem środki obronne labów były dość ubogie.

To co działo się wewnątrz ogrodzenia bardziej ułożonego Marine mogło przysporzyć o ozdobiony żygowinami zawrót głowy. Ładunki wybuchowe własnej roboty na dachu placówki, dzieci z prowizorycznymi miotaczami ognia i zarządzająca wszystkim wytatuowana laska, która mimo urody wyglądała jakby ostatni wieczór spędziła w gronie sporej ilości alkoholu i zioła. Skoro ktoś taki zarządzał ich laboratoriami to Jacoba dziwiło, że Pani dyrektor tyle narzekała na żołnierzy, którzy w porównaniu z kierownictwem jej kolonii wyglądali na niesamowitych fachowców, ulepionych z mniej nasączonej alkoholem gliny. Niestety, ale pierwsze wrażenie Pani Chezas spartoliła chociaż im głębiej zajrzeć w jej burzę loków tym było lepiej. Mimo iż napięcie zostało podniesione dziesięciokrotnie to żaden element obwodu nie został nadwyrężony. Kobieta musiała zatem znać się na robocie nie gorzej niż sam JJ.

Pod koniec całkiem owocnej wizyty w piwnicy kompleksu porucznik Hawkes musiał dać Jacobowi kolejne zadanie. W czasie kiedy jedni rozpoczęli podryw, a inni pewnie już „moczyli” technik miał czas aby przyjrzeć się wszystkiemu co podejrzane aby później napisać dokładny raport. JJ nie miał czasu do stracenia. Godzina to było bardzo niewiele, a on musiał odwiedzić pomieszczenia łączności i systemów kontrolnych na piętrze oraz garaż i laboratoria na parterze. Jakby jego umęczony umysł nie był w stanie zapamiętać wszystkiego Jones mógł zanotować co trzeba w swoim CHD. Rzecz jasna każdą notatkę zaszyfruje i prześle bezprzewodowo na jedno czy dwa losowo wybrane urządzenia innych Marines. Na wypadek gdyby przypadkiem jego sprzęt zawiódł albo został zniszczony przed końcem misji.
 
Lechu jest offline