Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2020, 09:51   #90
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Dobrze że trup nie był zakrwawiony, Hector nie wiedział za bardzo, jak zareaguje jego żołądek podczas zabawy w hienę cmentarną. Wyszarpał ze sztywnej dłoni rewolwer (przy pasu spodni była odpinana kabura, ją też zabrał). Kieszenie kurtki na piersi zawierały dwie płaskie puszeczki, mieszczące się w dłoni. Każda z nich odrapana i z przedwojennym rodowodem. W pierwszej okazała się być po zajrzeniu do środka apteczką. W drugiej były gamble, różnego rodzaju naboje.
Co chwila kontrolując odwracając się (nie chciał, żebyś ktoś lub coś go zaskoczyło), skończył z trupem. W wewnętrznej kieszeni kurtki miał zamkniętą kopertę z ręcznym napisem: "Dostarczyć do grudnia 2043". Żadnego adresu.

W garaży i w budynku stacji nie było nic. Garaż był kompletnie pusty, w budynku stacji zostały same półki. Nic co by się nadawało do naprawy samochodu. Za budynkami też nic nie było, tylko kawałek blachy mogący być kiedyś tam nadkolem - obecnie przeżartym przez rdzę kawałkiem blachy.

Znaleziska monter upchał we własnych kieszeniach. Sprofanowany kałach miał własny pasek, więc wystarczyło go przewiesić przez plecy, podobnie jak Springfielda. Bębenek rewolweru był pełny, z nim w dłoni Hector podszedł do motocykla.

Caligine rodziło w nim paranoiczne obawy, dla zasady skontrolował otoczenie. Nic. Motocykl to nie był Harley tylko jakaś Yamaha, obdrapane plastiki, brak siedziska dla drugiej osoby, brak przedniego błotnika, brak wiatrochronu, brak lusterek (ale widać, że fabrycznie pół wieku temu to tam było).
Pierwsze co monter zrobił, to otwarcie sakw. W jednej z nich był gruby, gdzieniegdzie postrzępiony i dziurawy bedroll związany paskiem takim jak podobno przed wojną używano do zabezpieczania walizek przed otwarciem). W drugiej była woda i żarcie. Woda w galonowej butelce po mleku, do tego wojskowa manierka też z wodą, ale niemalże pusta. Do żarcia monter znalazł suchary, po dźwięku jaki wydawały były na pewno twarde. Nieznany trup miał też i chleb, spłaszczony bochenek, sądząc po masie, mocno zbity. Hector odwinął kolejną szmatkę. Był tam blok czegoś zbitego, w dotyku tłustego, koloru czerwono-burego, pachnącego tłuszczem i lekko suszonym mięsem. Było tam widać drobinki bardziej intensywnego koloru.

Garcia zostawił to wszystko w sakwach, usiadł na maszynie (kluczyk znalazł w jednej z kieszeni). Rozrusznik zaskoczył dość szybko, silnik pracował trochę nierównomiernie, co chwilę coś stukało. Słabe paliwo - pomyślał.
W tylnym kole mogłoby być trochę więcej powietrza, ale źle nie było. Ruszył wolno, wjeżdżając między domu trochę przyspieszył. Ten w skórzanej kurtce na dźwięk silnika odprowadził go wzrokiem, potem Hector stracił go z oczu.

Tylera, Jacka i tego trzeciego, co w nocy (czy to na pewno było naprawdę) stracił dziecko, minął na wysokości domu tego ostatniego, gdzie front budynku nie był ogrodzony. Ci też nie próbowali go zatrzymać, a po minach (na tyle ile ich widział) mógł sądzić, że są mocno zdziwieni. Be przeszkód przejechał przez osadę, zaparkował przed "swoim budynkiem" i zdjąwszy sakwy (wystarczyło odpiąć kilka pasków) zniknął w środku, przekręcił zamek. W środku było cicho. Z wyciągniętym rewolwerem obszedł wszystkie pomieszczenia. Czysto.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:47. Powód: Literówka
JohnyTRS jest offline