Trzeba było nadzieję, że wszystkie przedmioty w skrzyni były związane z kultem Sigmara, a nie mrocznymi bóstwami, a ich pracodawca miał legalne prawa do ich posiadania. Przydałaby się też bezpieczna i bezproblemowa podróż. Geldmann wątpił w taką ilość szczęścia. Jego zapasy z pewnością wyczerpał w zamku Wittgensteinów, uchodząc stamtąd z życiem.
No i oczywiście, pierwsze niekorzystne zdarzenie przytrafiło się jeszcze przed ruszeniem w podróż. Leonard skłonił się z szacunkiem kapłanom, wchodzącym na pokład. Ci nie stanowili bezpośredniego problemu, ale mogli utrudnić im wykonanie zadania. Zgadzał się w pełni z pozostałymi, że nie można im zdradzić prawdziwej zawartości skrzyni.