Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2020, 08:52   #146
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Byli już w hiperprzestrzeni, za iluminatorami jarzył się turkusowy neon prędkości nadświetlnej. Kelsan pił ciepłą kafu, rozłożony na fotelu pilota z nogami na wolnej przestrzeni deski rozdzielczej. Adrenalina już z niego zeszła, ale nadal miał przed oczami potężną eksplozję niszczącą cała miasto lat klifem, za pomocą niszczycielskiej karmazynowej wiązki prosto z orbity.

Oczywiście każdy z nich słyszał o komunistycznym Faktoriacie, jednak powszechnie uważało się ją za skupisko kilku dyktatorskich światów na Zewnętrznych Rubieżach, mających kruchy z racji braku sprzeczności interesów pakt z Imperium Galaktycznym i zbyt dużą izolacje, by wchodzić w relacje z Kartelami z Przestrzeni Huttów. Teraz jednak widzieli jak potężny, flagowy Drednot rozsypał w drobny mak Gwiezdnego Niszczyciela. Bez wątpienia wkrótce Sektorze Mgławicy Kowadła rozpocznie się zaogniony konflikt. Draug doskonale wiedział, że blisko położone Irium też będzie musiało opowiedzieć się po którejś stronie. Korporacją zależało tylko na tym kto więcej zapłaci, więc weteran domyślał się, że za góra dwa, trzy miesiące na świat na który pośpiesznie zmierzali wyląduje spory garnizon białych pancerzy i cholernych TIE- choć ich się nie obawiał, Stella zjadała je jak płatki zbożowe z mlekiem Banthy.

CZR-9 ładował baterie i nagle pobitewny odpoczynek przerwało głośne “KURWA JAAAPIERDOLE”. Krępy brodacz wyszedł spod prysznica z wielkim siniakiem na prawym łokciu w zużytych bokserkach. Draug wychylił się z kajuty kapitańskiej i prawie parsknął śmiechem z podwójnej ironii sytuacji. Nie dość, że Oreik się poślizgnął co nie wypadało zabijace za jakiego się uważał to jego karnacja z ciemno-oliwkowej stała się zdecydowanie bardziej biała a broda straciła swoje kołtuny.

-Szybki Wasz ten prysznic. Wielki, cholerny strumień z mydłem a potem śliska podłoga… ale zrozumiałem sugestię w stu procentach. Mam zamiar zaznać towarzystwa dam skorych do zabawy, więc muszę wyglądać jak dżentelmen. No bo żadnym chamem nie jestem, jeśli tylko się postaram.

Draug tylko pokiwał Mandaloriańskim hełmem i wrócił do koi.



Po czterech godzinach rozległ się alarm informujący o zakończeniu skoku. Znów ciała organicznych Stellarsów zmieniły się w rozciągnięty klusek z ramenu i po chwili zobaczyli Irum. Średnich rozmiarów planetę z ciemno błękitnym, głębokim oceanem i wielkim oraz jedynym kontynentem przeciętym pasem zaśnieżonych, potężnych gór. Pośrodku w delcie rzeki, znajdowało się świecące blaskiem zielonych świateł miasto, Royport. Wokół Irium krążył jeden solidny pierścień lodu i skał a daleko w tle, małe z racji odległości ale ciepłe, życiodajne bliźniacze gwiazdy dawały o sobie znać.

Kelsan wiedział co robić, SID nawet się nie odezwał. Młody pilot włączył dostępną technologię maskującą i ruszył do podejścia. Kątem oka zobaczył sporą górniczą stację kosmiczną, która przechowywała minerały z całego układu. Wielki, holograficzny szary sześcian z drobinami błękitnych drobinek i napisem MineCraftor Corporation jasno dawał znać, kto zbiera kokosy na Irium. Nie było jednak żadnych okrętów wojskowych, jedynie zautomatyzowane statki wydobywcze i kilka sygnatur lekkich myśliwców służb celnych. Oni jednak byli niewidoczni.

Chwilę ich zatrzęsło a cząstki tlenu i azotu rozgrzane do czerwoności otulały tytastalowy kadłub modyfikowanej YT-1760, jednak po chwili znaleźli się wśród wysokich chmur, szybko pikując w stronę Royportu. Miasto nie była wcale małe i miało ciekawą architekturę. Mnóstwo kanałów wodnych pełnych statków i pirsów i nie ogromne, ale zgrabne wieżowce oraz garść mniejszej zabudowy. Należało zastanowić się nad hangarem i dalszymi krokami, bo zwisanie nad metropolią mogło przykuć uwagę, szczególnie, że aero-śmigaczy nie było nad wymiar dużo, zastąpione pojazdami kołowymi, tanim środkiem transportu jadącymi na autopilocie po betonowych arteriach miasta.





-Znadźmy hangar. Opłaćmy go… znaczy też się dorzucę i chodźmy się schlać, poruchać i może walnąć jakąś przyprawę z gatunku tych lekkich ale przyjemnych. Jak mówiłem arystokrata ze mnie niczym szlachcic z Coruscant.- powiedział półżartem-półserio Thur ubrany już w pancerz bez swojego ciężkiego blastera, za to z pistoletem w kaburze i piersiówką wykradzionego po kryjomu z barku alkoholu przypiętą do pasa wojskowego. Poza tym miał na sobie czarne wełniane poncho z kapturem, najwyraźniej obawiał się rozpoznania. Przynajmniej nowy załogant wbrew pozorom potrafił być przezorny.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 06-10-2020 o 09:00.
Pinn jest offline