Kayla
Powietrze w kajucie Jawy było równie nieprzyjemne jak w innych miejscach statku ..
Było tam tez tyle samo kurzu ... Sparciały koc , zniszczona szafka ...
Na środku w zakreślonym kole , pozbawionym kurzu siedział jawa ..
Nie żaden szkielet ... czy nieboszczyk ... przynajmniej tak się zdawało na pierwszy rzut oka ...
Stworek siedział po turecku , z dłońmi spoczywającymi na kolanach ułożonymi w charakterystyczny sposób .
Żył ... ale Kayla wiedziała ze z takiego stanu może wyjść tylko za sprawa swojej woli ... a kiedy to nastąpi ? Zapewne wiedział o tym tylko Jawa a znając go ... na pewno nastąpi to w najmniej potrzebnym momencie ...
Stała jeszcze chwile w drzwiach kajuty ... jednak im dłużej się przyglądała jawie ... tym bardziej pierwsze wrażenie ze ów człowieczek żyje stawało się mniej realne .
Z każda chwila zauważała coraz więcej szczegółów ... ziarnista skora na dłoniach ... wyglądająca niczym pergamin , brak najmniejszych oznak oddychania ... Coraz większe wątpliwości zaczęły targać kobieta ...
„ Żyje czy nie ? „ Lili
W szafce pod pulpitem na pewno można było znaleźć wiele ..całe połacie zdechłej pleśni ...jakieś zużyte prezerwatywy ,góra śmieci ... grzebanie w tym wszystkim było obrzydliwe ...
Lili mimowolnie skrzywiła się... Zapachy i widoki nie były zbyt przyjemne.
Wstała zdecydowana... i nie zwracając na nic uwagi poszła do swojej kajuty ...
Wyciągnęła spod łóżka skrzynkę z narzędziami ... Powoli otwierała ją w nadziei, że cokolwiek będzie się z tego nadawać .. O dziwo , narzędzia przetrwały próbę czasu i wydawały się być całkiem zdatne do użytku . Co prawda, by funkcjonować należycie, wymagały drobnego czyszczenia, a w części kluczy wypadało by wymienić baterie .. ale ogólnie przynajmniej to nie stawało okoniem ich planom ocalenia swojego życia
Wydmuchując znaczną część kurzu, zgromadzonego w skrzynce, doszukała się rękawiczek ...
Mimo że stare i nieco rozpadające się, mogły ochronić jej ręce przez obrzydlistwem czającym się w szafce pod panelem pilota ...
Tak zaopatrzona wróciła do tajemniczej szafki ...
Tym razem , dzięki bardziej psychicznej osłonie zdołała przedrzeć się przez zasieki jakie tworzyła potężna grzybnia ... gdzieś w ciemnym koncie ... stał rozpadający się karton ...
W nikłym świetle reflektora widziała wystające z niego bezpieczniki ... oraz kilka przełączników ...
Na pewno nie zaszkodzą ... Jednak jeżeli liczyła na jakiś zakamuflowany zwój z planami statku głęboko się zawiodła ... Przypuszczenie ze Torpor to bardziej dzieło sztuki niż inzynieri stawało się coraz bardziej realne ... |