Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2020, 20:45   #74
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 30 Eleint


Lauga z Czerwonej Doliny, Sider Ironblood

Nogi same poniosły Laugę w stronę przerażonego Carpa oraz Qelline Alderleaf. Znacznie lepszym refleksem wykazał się jednak... o dziwo pewien krasnolud.


Lauga: atletyka - zdany!
Sider: atletyka - krytycznie zdany!

Krasnoludowie z reguły nie byli najszybszą rasą, lecz nim Lauga dobiegła ów krasnolud imieniem Sider splótł zaklęcie i wziął na ręce młodego Carpa. Mgła otuliła ich tuz przed atakiem smoka, który zdając się na pamięć zapikował w dół, by pochwycić w swe szpony przerażoną dwójkę. Sider w udanym uniku padł na ziemię, zaś Lauga zdążyła odciągnąć Qelline na bok. Kiedy smok nawracał, pobiegli w czwórkę razem, dalej w stronę dworku.

Na czas udało schować się im za murami i choć nie był to czas na podziękowania, Qelline tuląc do piersi swe potomstwo dziękowała swym wybawcom wylewnie.

Ściskany przez matkę Carp usiłował oswobodzić się.
- Dworek ma piwnicę, a kilka dni temu znalazłem ukryte przejście w lesie pod nami! - wykrzyczał chłopiec. - Nie wiem czy jest przejście, bo musiałem się ukryć, bo ktoś tam był! Potem nie wracałem, bo... mamko zabroniła! Ale...Mamko puść! Szybko! Poprowadzę was i innych, tylko drzwi są zamknięte!
Rhyshard Dreadyeast

Kobieta której pomógł Rhyshard krwawiła z boku głowy. Jej czarne włosy były lepkie od krwi, lecz prowizoryczny opatrunek Rhysharda choć częściowo powstrzymywał dalszy jej upływ. Magiczne grzyby dodały jej sił. Dziewczyna ta musiała oberwać odłamkiem skalnym, kiedy smok trącił ogonem jedną ze ścian lub upadła na kamień. Nie pamiętała tego zdarzenia, ale najważniejsze było, że pomoc okazała się skuteczna.
- Dziękuję - wyszeptała ostrożnie badając bok głowy. Miała przedziwne oczy. Jedno zielone, drugie zaś koloru piwnego.

Nagle ich uwagę przykuły nawoływania z głównego korytarza dworka. Ktoś znalazł wyjście!



Lauga z Czerwonej Doliny, Sider Ironblood, Rhyshard Dreadyeast

Lauga: siła - zdany!
Sider: siła - oblany!

Ludzie zebrali się w miejscu, w którym zgodnie z przewidywaniami Rhysharda faktycznie było zejście do piwnicy. Byli tu stosunkowo bezpieczni. Na razie. Pewna płomiennowłosa kobieta wyważyła zamknięte drzwi. Piwnica stanęła przed nimi otworem.

Podobno z podziemi wiodło sekretne wyjście do lasu. Tak twierdził młody niziołek. To dawało szansę nawet tym, którzy zostali ranni, lub nie byli dość silni by zejść po stromej ścianie.

Kiedy zamek puścił, kobieta z heterochromią wymknęła się możliwe do przodu, jakby wiedziona jakimś przypływem poczucia obowiązku.
- Chodźcie za mną, słyszałam kiedyś o tym miejscu i sekretnym przejściu! Nie dotykajcie niczego, chyba że wam pozwolę!

Drzwi, którymi przeszli otwierały się na szeroki na półtora metra podest położony cztery metry ponad posadzką obszernej piwnicy. Z obu krańców podestu zbiegały w dół kamienne schody ku niższym platformom i dalej ku podłodze. Pod schodami w północnej oraz na zachodniej ścianie mieściły się kolejne drzwi. Większość zachodniej części pomieszczenia zajmował wielki kamienny zbiornik na wodę, a pod ścianą stały beczki i baryłki.

Lecz to nie w kierunku tych drzwi udała się kobieta, a w stronę ściany w południowo-zachodnim kącie pomieszczenia. Zaparłszy się bokiem pchnęła ścianę, a ta uległa i ich oczom ukazał się pogrążony w mroku korytarz.


Rhyshard: percepcja - zdany!
Lauga: percepcja: - oblany!
Sidar: percepcja: - oblany!

Kiedy sekretne przejście stanęło przed nimi otworem, delikatny powiew powietrza zmierzwił ich włosy. Nie było to świeże powietrze, lecz spośród bohaterów tylko Rhyshard wyczuł w nim coś jeszcze - charakterystyczną, nieprzyjemną nutę zepsutego mięsa. Zdawało się, że także i prowadząca ich kobieta coś wyczuła. Wyglądała bowiem na bardzo niezdecydowaną.
- Może jednak zaczekamy tutaj? Jak będziemy cicho smok powinien odlecieć. - zasugerowała. - Tylko... em... - przegryzła wargę - nie rozchodźcie się, bo... słyszałam, że to nawiedzone miejsce.

Krasnoludzki wzrok Sidera oraz Rhysharda pozwolił im dostrzec, że korytarz zakręcał po około dziesięciu metrach.

Anton Kalev
Strażnik wahał się jakiś czas trzymając rzeczy Antona. Przekazał mu wszystko prócz dwuręcznego miecza jeszcze zanim otworzył kraty. Zwlekał z tym ostatnim na tyle ile mógł, jakby to miało go przed czymś uchronić.
- Miecz otrzymasz już na zewnątrz po rozmowie z burmistrzem. - widać było, że postanowienie to kosztowało tego mężczyznę niemało odwagi. Nie przywykł jeszcze do myśli, że osoba, która w jego mniemaniu była mordercą miała zostać uwolniona z aresztu i to on miał ją eskortować.

Zamek chrzęstnął, zaś strażnik odsunął się.
- Drzwi są otwarte, pójdę z tyłu by mieć na was oko. - jego dłonie nerwowo meandrowały wokół rękojeści miecza.

Kiedy wraz z trzema pozostałymi więźniami przekroczyli próg, odgłosy burdelu w jakim było pogrążone Phandalin uderzyło w nich ze zdwojoną siłą. Nie było już w prawdzie słychać tyle krzyków ludzi, którzy pochowali się jak mogli, lecz uwiązane zwierzęta ganiały jak oszalałe, czasem któremuś udawało się uciec. Lecz to ryk smoka królował nad miasteczkiem, wobec którego wszelkie inne dźwięki praktycznie milkły.

Anton poczuł także wyraźnie niższą temperaturę. Trudno było stwierdzić, czy to była aura wywołana obecnością białego smoka, czy po prostu wspomnienie lata było w nim jeszcze silne. Jego oddech zamieniał się w ulotną mgiełkę ilekroć wypuszczał powietrze ustami.

Nieco dalej na południe od aresztu stała grupka osób. Rozpoznał w niej burmistrza. Lecz były tam także inne osobistości. Był tam odziany w zbroję pół-elf Daran Edermath, ponoć niegdyś poszukiwacz przygód i członek Zakonu Rękawicy. Słyszał o nim, bowiem Sojusz Lordów czasem współpracował z Zakonem Rękawicy. Była tam także elfka, co na pierwszy rzut oka wyglądała na czarodziejkę. Podczas gdy ta przysłuchiwała się rozmowie, reszta gorączkowo rozprawiała o tym co należy zrobić. Pomysłów było kilka, ale żaden z wymienionych tak na prawdę nie miał szans powodzenia.

 
Rewik jest offline