Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-09-2020, 19:53   #71
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lauga uwielbiała okres żniw. Święta, festyny, dobre jedzenie, młode wino i piwo. Cała otoczka dobrego wielkiego “Pazaz!”, bo inaczej nie można było zakwalifikować fajerwerków. Phandalin było, zdaniem wojowniczki, przyjemnym miasteczkiem, ale już zaczęła zastanawiać się nad zorganizowaniem sobie jakiejś roboty przy karawanie kierującej się na południe.

Choć teraz liczył się pokaz fajerwerków i jej kufel piwa, który powinna wkrótce napełnić i może skusi się na jakieś świeże mięso z ogniska. No wojowniczka bawiła się świetnie, przynajmniej do momentu kiedy ryk smoka nie zepsuł całej zabawy i zaczęła się panika.

Półelfce nie był obcy “odwrót taktyczny” dla przegrupowania, zwłaszcza podczas tak niespodziewanego ataku. I już chciała wycofać się z resztą uciekających kiedy zobaczyła chłopca z matką którzy bez pomocy z pewnością zostaną zmieceni z powierzchni przez tego latającego potwora.

- Psia jego mać! - Krzyknęła do siebie kiedy nogi same ją poniosły w stronę tamtej dwójki. Jak to mawiał jej sierżant w wojsku? “Śmierć w chwale albo w błocie!” … szczerze uważała go za idiotę przez całą karierę wojskową.

Szybkie rozejrzenie się po okolicy i ustalenie gdzie może zaciągnąć tamta dwójkę by nie rzucali się w oczy. Dzieciaka pewnie weźmie za fraki. A potem co? Krzaki? Drzewa? A może wyciągnie miecz i zmierzy się ze smokiem….nie, aż takiej Chwały nie chciała. Może uda się czmychnąć z nimi z linii ataku gada.
 
Obca jest offline  
Stary 03-10-2020, 16:01   #72
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
"Żniwa". To słowo brzmiało dość obco i dziwnie w umyśle krasnoluda. Urodzony w wulkanicznej kopalni, spędzający całe życie na patrolach gór i przełęczy Sider nigdy nie widział "Wiejskiego życia".
Rozumiał oczywiste rzeczy: z ziarna robi się piwo i chleb, a ziarno rośnie farmach. Taka wiedza absolutnie mu wystarczała.

Zdziwiło go zatem, że okres zbliżającej się jesieni, kiedy noce są dłuższe i zimniejsze byłby powodem do świętowania. Ironblood razem z braćmi by zawsze narzekali, że trzeba zacząć taszczyć grubsze ubranie i więcej zapasów. Do tego w górach szybciej padał śnieg niż tu w dolinach.

Całe jego zmartwienie jednak zniknęło kiedy zobaczył, że świętowanie polega w głównej mierze na jedzeniu, pici i śpiewach. Nigdy nie był towarzyski, ale pomysł, że ktoś inny dzieli się z nim swoim dobrobytem, przypadł krasnoludowi do gustu.

Wszystko, co dobre się jednak kończy. Pojawienie się smoka, o mało nie sprawiło, że Sider wypluł spożywane właśnie piwo, o mało.

Bestia krążyła właśnie wokół jednego z budynków, gdzie krasnolud zauważył Halflinkę wraz z dzieckiem. Kilka wspomnień przeleciało przez głowę Ironblooda, kiedy ten odruchowo pobiegł w stronę dwójki Niziołków.
Nigdy chyba tak szybko nie biegł w swoim życiu

Test na atletykę:

20+2 = 22/ Zdany.

Krasnolud wylądował przy Carpie i jego matce, szybko zaczął pleść zaklęcie. Zakończywszy, wydał z siebie długi wydech, wypuszczając strugi mgły, które szybko otoczyły trójkę, jak i teren wokół nich.

Sider rzucił Fog Cloud. Chmura o promieniu 6m zakrywa wszystko.

Sider spojrzał na dwójkę Niziołków, wziął chłopca na ręce i zwrócił się do matki.
- Ruszajmy, zanim gadzina zmądrzeje. - ruszy upewniając się, że kobieta jest przed nim.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!

Ostatnio edytowane przez Seachmall : 03-10-2020 o 16:03.
Seachmall jest offline  
Stary 06-10-2020, 18:35   #73
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację


Po rozstaniu z Ranto: Plany rytuału stworzenia chowańca

W pierwszym odruchu Agnis zainteresował się cielną krową mającą zdobyć nagrodę. Jedzenie i sługa wydawało się idealnym połączeniem! Teraz gdy był najedzony, myślał trochę inaczej, po raz pierwszy zaczął zastanawiać się nad czymś poza bezpiecznym snem i następnym posiłkiem. Chowaniec stworzony z krwi zwierzęcia z pewnością nabierze jego cech! Nie potrzebował łagodnej cielakowatości, ale bojowego ducha! Jego sługa, (którego w myślach już nazwał Ognikiem) musiał być krwiożerczy, lecz inteligentny… Lisy podobno są sprytne, ale będzie potrzebował czegoś bardziej udomowionego, co łatwo zdobyć w wiosce a będzie łatwiejsze do ukrycia niż wielka krowa, której będzie szukać właściciel...

Świnia ? Niee za leniwa, pies byłby posłuszny, ale jakoś nie pasowało mu tak wielkie poddaństwo… Poza tym jego przyszły sługa będzie pewnie zajmować się szpiegowaniem, więc przydałoby się zwierzę z większym instynktem niż po prostu atak czy ucieczka.

Kot! Kocisko byłoby idealne! Polują na ptaki oraz szczury więc potrafią się skradać. Humory mogą być kłopotliwe, ale skoro będą połączeni duszami oraz umysłami z woli Mistrzyni powinni się dogadać, bo on będzie dobrym władcą nie tyranem.

Co do samego rytuału z początku myślał o ukryciu się gdzieś w lesie, ale niebezpieczeństwo wykrycia byłoby za duże. Lepiej było skorzystać z pół sfery, którą stworzyła jego Łaskawa Pani, było to miejsce powiązane, z jej magią więc czar powinien tam lepiej rezonować, gdyż źródło przyzwanej mocy było to samo.

Kotkę trzeba będzie zabić, aby przenieść ją do wewnątrz półsfery dostawanej chwilowo tylko do niego. Krew matki wykorzysta, aby wyrysować krąg przywołania, użyje również kamieni teleportacyjnych, które wydostał z pogorzeliska, jakim było jego przybycie w te strony.

Widział w notatkach Tolavira coś, co można by poddać modyfikacjom. Miał już dusze i wysuszone ciało służące jako nośnik nie będzie więc musiał zmuszać jakiegoś ducha do przybrania obcej mu formy, lecz stworzy nową istotę, w której krew nienarodzonego rozgrzeje za pomocą esencji planu ognia! Nie będzie ryzykować sprowadzania sobie na głowę jakiegoś chochlika który próbowałby skraść jego duszę na sprzedaż demonom. Są to potężne sługi, lecz on Agnis potrzebował czegoś bardziej bezpośredniego pasującego do jego własnego ognistego temperamentu.


Zwykle nie traciłby czasu na zabawę z dziećmi, ale miał dobry humor. Chciał się przypodobać Ronto i reszcie miejscowej ludności. Zaczęło się od prezentacji hełmu i strasznych dźwięków udających silnego smokobójce, ale aby ich nie wystraszyć zaczął wyprawiać różne sztuczki kuglarskie. Zmieniając na chwile, kolor włosów dzieciaków, robiąc pokaz magicznego ognia udającego fajerwerk, czy rysując kwiatki lub płomienie na kubrakach maluchów za pomocą magicznych wzorków. Wszystko to oczywiście, zniknie za godzinę a często szybciej, bo dzieciarnia miała setki pomysłów, na jedno uderzenie serca a on był w stanie utrzymać tylko 3 efekty jednocześnie.

Gdy zyskał już sympatię, swojej młodej publiki zadał pytanie, nad którym się zastanawiał - Czy jest tu w okolicy jakaś łowna kotka, która spodziewa się młodych ? Bo zawsze chciał mieć kota, ale musi być łowny! Miał nadzieje zagrać na naiwności dzieciarni.


Agnis An’nar: oszustwo - zdany!


Nie było trudno uzyskać to czego potrzebował u zafascynowanych hełmem oraz samym pogromcą dzieciaków. W trymiga jeden z chłopców dziesięcioletni Niziołek, który pragnął być, poszukiwaczem przygód pobiegł w jedną z uliczek. Traktował tę “zabawę” jak swoje pierwsze zadanie od pogromcy. Chłopak był zwinny, to i nie minęło wiele czasu, gdy wrócił z czarną, niczym smoła kotką.


- Nazywa się Nini - powiedział uradowany chłopiec i wręczył kotkę Agnisowi - często zostawia u nas myszy.

Chłopak miał na policzku małe zadrapanie, które tylko utwierdziło Agnisa co do właściwego wyboru krwi dla swojego nowego chowańca. Kotka niechętnie przesiadywała na jego kolanach, jakby przeczuwając swój los, dzieciaki jednak śmiały się, mówiąc, że boi się hełmu.
- … a ja jestem Carp! - dodał po chwili chłopak - chcę być takim pogromcą, jak pan! Mama mi zabrania, ale umiem się skradać i łapać koty. Potrafię się ukryć tak, że nikt mnie nie znajdzie!

Agnis nie miał wcześniej przyjaznych kontaktów z dziećmi. W jego poprzednim życiu Mistrzyni była jedynym sojusznikiem, inni byli albo wyżej postawionymi od niego pachołkami lub uczniami, którzy wyżywali się na nim niezależnie od wieku, jeżeli byli, innymi niewolnikami stanowili konkurencje w walce o przetrwanie.

Ta sytuacja była jednak odmienna, mały Carp mu zaimponował, mu odwagą do tego był jakiś taki… Uroczy ? Ta niewinność i wiara w marzenia pokazały mu coś, co bezpowrotnie stracił, a właściwie, nigdy nie doznał.
Za taką heroiczną misję należy nagroda! Proszę Carp na pamiątkę twojego sukcesu masz zadatki na prawdziwego poszukiwacza przygód! - Powiedział, wręczając chłopcu brązową monetę, która została mu po rozmienieniu złotej od burmistrza.

Był to głupi i pusty gest szczególnie gdy miał tak mało, lecz nie chciał wykorzystywać pracy tego malca, tak jak wykorzystano jego. W pewien symboliczny sposób był teraz dobry dla swojego wewnętrznego dziecka.

Chłopiec patrzył chwilę na wyciągniętą w jego stronę monetę. Nie liczyła się jej wartość, a fakt, że to on ją zarobił i to w dodatku u zleceniodawcy, który miał magiczny hełm, takiego co potrafił czarować i… takiego co jeszcze nazwał go poszukiwaczem przygód! Carp szybkim ruchem capnął monetę i pokazał rówieśnikom, wysoko unosząc ponad głowę, wykrzykując przy tym jakieś słowa po niziołczemu, które prawdopodobnie ćwiczył od jakiegoś czasu. Po chwili zreflektował się, że przecież taka radość nie przystoi prawdziwym poszukiwaczom. Przyciskając monetę do piersi, ponownie skierował się ku Agnisowi. Cały podskakiwał z ekscytacji, kiedy się odezwał.
- Jakie będzie moje drugie zadanie?
Agnis uśmiechnął się do dzieciaka szczerze i miło. Była to dla niego dziwna i nowa emocja było mu jakoś tak… Ciepło na sercu ?
W tym momencie niczego nie potrzebuje, ale możesz być pewien że jeżeli będę potrzebował pomocy odważnego, zwinnego, młodego człowieka na pewno będę o tobie pamiętał. A teraz przepraszam was moi drodzy, ale muszę już uciekać miłej zabawy! - Czarnoksiężnik odszedł. Mocno trzymając kotkę, aby ta przypadkiem mu nie uciekła, potrzebował znaleźć jakieś ustronne miejsce, żeby skręcić zwierzęciu kark. Nie przerażała go ta perspektywa nie. W swoim życiu zdarzało mu się łapać robaki, myszy, szczury, mniejsze ptaki, aby wzbogacać swoje, głodowe racje żywnościowe magiczne podgrzewanie jedzenia kuglarstwem było zbawienną sztuczką przekazaną mu przez Mistrzynie nie czerpał radości z tego co zamierzał zrobić z kotką Nini i jej nienarodzonym kociakiem, ale nie będzie go to jakoś szczególnie męczyło. Koniec, końców jej śmierć posłuży wyższym celom!

Potrzebował tylko odpowiedniego miejsca i chwili. Niestety był zbyt rozpoznawalny z powodu niecodziennego w tych stronach koloru skóry oraz hełmu, który wygrał w konkursie. Musiał się upewnić, że nikt nie zobaczy gdy zrobi to co będzie konieczne, tłumaczenie tego byłoby, zbyt kłopotliwe, potrzebował mieć dobrą opinię w tym mieście.

Ta nastąpiła wraz z pokazem fajerwerków, który nie robił na Agnisie wielkiego wrażenia. Te kolorowe ognie pochodziły, ze wschodu widział je już wielokrotnie podczas różnych świąt, które były, jedną z niewielu okazji gdy wypuszczano go poza teren magicznego laboratorium. Raz nawet nakazano mu odpalić race, ponieważ było to niebezpieczne zajęcie, na które nie chciano, narażać wolnych ludzi, czy marnować magii. Zresztą przez krótką chwilę widział, wieczne płomienie Planu Ognia nic nie mogło się równać z tym widokiem!

Gdy wszyscy gapili się w niebo on niby to za potrzebą wszedł w ciemną uliczkę kotka wyrwała się coraz bardziej, nie starczyło już, trzymać jej za fałdę szyj pod karkiem. Musiał przydusić zwierzę drugą ręką, żeby powstrzymać hałas.

Nini: atak sukces! 1 punkt obrażeń ciętych dla Agnisa!


Agnis syknął z bólu gdy dosięgnęły go ostre szpony małej bestii broniącej siebie i swego nienarodzonego miotu. Uśmiechnął się, wiedząc, że dobrze wybrał materiał na chowańca. Sprawnym ruchem, skręcił kark dzielnej matce nie chcąc przedłużać jej męki. Żałował, że nie zna magii uspokajającej emocje, aby ułatwić, cały proces, gdyż nie była to przyjemna śmierć dla bojowego stworzenia jednak nie było co płakać nad tym co było konieczne

Smoczy Atak - reakcja

Widząc dziką pogoń rozszalałych zwierząt Agnis wyciągnął magiczny pierścień podarowany mu przez Mistrzynie wrzucił go do rynny następnie schował się w sferze kieszeniowej ukrytej w jego wnętrzu:



Dużo mówił o chęci pomocy miastu, ale prawda jest taka, że nie chciał ryzykować zanadto własnej skóry jeżeli nie widział w tym natychmiastowej korzyści.

Żałował, że ominie go sytuacja, ze smokiem, bo miał okazje, aby się wykazać oraz zdobyć informacje. Wątpił żeby miejscowi dali radę zabić smoka musiał się jednak pospieszyć!
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 12-10-2020 o 09:07.
Brilchan jest offline  
Stary 06-10-2020, 20:45   #74
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 30 Eleint


Lauga z Czerwonej Doliny, Sider Ironblood

Nogi same poniosły Laugę w stronę przerażonego Carpa oraz Qelline Alderleaf. Znacznie lepszym refleksem wykazał się jednak... o dziwo pewien krasnolud.


Lauga: atletyka - zdany!
Sider: atletyka - krytycznie zdany!

Krasnoludowie z reguły nie byli najszybszą rasą, lecz nim Lauga dobiegła ów krasnolud imieniem Sider splótł zaklęcie i wziął na ręce młodego Carpa. Mgła otuliła ich tuz przed atakiem smoka, który zdając się na pamięć zapikował w dół, by pochwycić w swe szpony przerażoną dwójkę. Sider w udanym uniku padł na ziemię, zaś Lauga zdążyła odciągnąć Qelline na bok. Kiedy smok nawracał, pobiegli w czwórkę razem, dalej w stronę dworku.

Na czas udało schować się im za murami i choć nie był to czas na podziękowania, Qelline tuląc do piersi swe potomstwo dziękowała swym wybawcom wylewnie.

Ściskany przez matkę Carp usiłował oswobodzić się.
- Dworek ma piwnicę, a kilka dni temu znalazłem ukryte przejście w lesie pod nami! - wykrzyczał chłopiec. - Nie wiem czy jest przejście, bo musiałem się ukryć, bo ktoś tam był! Potem nie wracałem, bo... mamko zabroniła! Ale...Mamko puść! Szybko! Poprowadzę was i innych, tylko drzwi są zamknięte!
Rhyshard Dreadyeast

Kobieta której pomógł Rhyshard krwawiła z boku głowy. Jej czarne włosy były lepkie od krwi, lecz prowizoryczny opatrunek Rhysharda choć częściowo powstrzymywał dalszy jej upływ. Magiczne grzyby dodały jej sił. Dziewczyna ta musiała oberwać odłamkiem skalnym, kiedy smok trącił ogonem jedną ze ścian lub upadła na kamień. Nie pamiętała tego zdarzenia, ale najważniejsze było, że pomoc okazała się skuteczna.
- Dziękuję - wyszeptała ostrożnie badając bok głowy. Miała przedziwne oczy. Jedno zielone, drugie zaś koloru piwnego.

Nagle ich uwagę przykuły nawoływania z głównego korytarza dworka. Ktoś znalazł wyjście!



Lauga z Czerwonej Doliny, Sider Ironblood, Rhyshard Dreadyeast

Lauga: siła - zdany!
Sider: siła - oblany!

Ludzie zebrali się w miejscu, w którym zgodnie z przewidywaniami Rhysharda faktycznie było zejście do piwnicy. Byli tu stosunkowo bezpieczni. Na razie. Pewna płomiennowłosa kobieta wyważyła zamknięte drzwi. Piwnica stanęła przed nimi otworem.

Podobno z podziemi wiodło sekretne wyjście do lasu. Tak twierdził młody niziołek. To dawało szansę nawet tym, którzy zostali ranni, lub nie byli dość silni by zejść po stromej ścianie.

Kiedy zamek puścił, kobieta z heterochromią wymknęła się możliwe do przodu, jakby wiedziona jakimś przypływem poczucia obowiązku.
- Chodźcie za mną, słyszałam kiedyś o tym miejscu i sekretnym przejściu! Nie dotykajcie niczego, chyba że wam pozwolę!

Drzwi, którymi przeszli otwierały się na szeroki na półtora metra podest położony cztery metry ponad posadzką obszernej piwnicy. Z obu krańców podestu zbiegały w dół kamienne schody ku niższym platformom i dalej ku podłodze. Pod schodami w północnej oraz na zachodniej ścianie mieściły się kolejne drzwi. Większość zachodniej części pomieszczenia zajmował wielki kamienny zbiornik na wodę, a pod ścianą stały beczki i baryłki.

Lecz to nie w kierunku tych drzwi udała się kobieta, a w stronę ściany w południowo-zachodnim kącie pomieszczenia. Zaparłszy się bokiem pchnęła ścianę, a ta uległa i ich oczom ukazał się pogrążony w mroku korytarz.


Rhyshard: percepcja - zdany!
Lauga: percepcja: - oblany!
Sidar: percepcja: - oblany!

Kiedy sekretne przejście stanęło przed nimi otworem, delikatny powiew powietrza zmierzwił ich włosy. Nie było to świeże powietrze, lecz spośród bohaterów tylko Rhyshard wyczuł w nim coś jeszcze - charakterystyczną, nieprzyjemną nutę zepsutego mięsa. Zdawało się, że także i prowadząca ich kobieta coś wyczuła. Wyglądała bowiem na bardzo niezdecydowaną.
- Może jednak zaczekamy tutaj? Jak będziemy cicho smok powinien odlecieć. - zasugerowała. - Tylko... em... - przegryzła wargę - nie rozchodźcie się, bo... słyszałam, że to nawiedzone miejsce.

Krasnoludzki wzrok Sidera oraz Rhysharda pozwolił im dostrzec, że korytarz zakręcał po około dziesięciu metrach.

Anton Kalev
Strażnik wahał się jakiś czas trzymając rzeczy Antona. Przekazał mu wszystko prócz dwuręcznego miecza jeszcze zanim otworzył kraty. Zwlekał z tym ostatnim na tyle ile mógł, jakby to miało go przed czymś uchronić.
- Miecz otrzymasz już na zewnątrz po rozmowie z burmistrzem. - widać było, że postanowienie to kosztowało tego mężczyznę niemało odwagi. Nie przywykł jeszcze do myśli, że osoba, która w jego mniemaniu była mordercą miała zostać uwolniona z aresztu i to on miał ją eskortować.

Zamek chrzęstnął, zaś strażnik odsunął się.
- Drzwi są otwarte, pójdę z tyłu by mieć na was oko. - jego dłonie nerwowo meandrowały wokół rękojeści miecza.

Kiedy wraz z trzema pozostałymi więźniami przekroczyli próg, odgłosy burdelu w jakim było pogrążone Phandalin uderzyło w nich ze zdwojoną siłą. Nie było już w prawdzie słychać tyle krzyków ludzi, którzy pochowali się jak mogli, lecz uwiązane zwierzęta ganiały jak oszalałe, czasem któremuś udawało się uciec. Lecz to ryk smoka królował nad miasteczkiem, wobec którego wszelkie inne dźwięki praktycznie milkły.

Anton poczuł także wyraźnie niższą temperaturę. Trudno było stwierdzić, czy to była aura wywołana obecnością białego smoka, czy po prostu wspomnienie lata było w nim jeszcze silne. Jego oddech zamieniał się w ulotną mgiełkę ilekroć wypuszczał powietrze ustami.

Nieco dalej na południe od aresztu stała grupka osób. Rozpoznał w niej burmistrza. Lecz były tam także inne osobistości. Był tam odziany w zbroję pół-elf Daran Edermath, ponoć niegdyś poszukiwacz przygód i członek Zakonu Rękawicy. Słyszał o nim, bowiem Sojusz Lordów czasem współpracował z Zakonem Rękawicy. Była tam także elfka, co na pierwszy rzut oka wyglądała na czarodziejkę. Podczas gdy ta przysłuchiwała się rozmowie, reszta gorączkowo rozprawiała o tym co należy zrobić. Pomysłów było kilka, ale żaden z wymienionych tak na prawdę nie miał szans powodzenia.

 
Rewik jest offline  
Stary 07-10-2020, 11:48   #75
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lauga była zaskoczona jak szybkonogi okazał się krasnolud, choć gdyby nie jego magia pewnie cała czwórka miała by mocno pokiereszowane bebechy teraz. Sytuacja nie była dobra ale póki co cała ich czwórka oddychała i mogła biec.

- Prowadź mały. - Lauga nie tyle postanowiła zaufać dziecku apropo swojego życia ale skoro mikrus wiedział o czymś przydatnym to nie należało go ignorować. Potem zrobiło się ich więcej i kolejna miejscawa postać zaprowadziłą ich do piwnicy. Drzwi do których ich doprowadził były wprawdzie zamknięte ale to nie było nic z czym nie poradziłby sobie mocny solidny kopniak. Zamek ustąpił po ciosie i wszyscy wlali się do środka.

Lauga po zorientowaniu się że kobieta znalazła przejście rozejrzała się po pomieszczeniu i złapała parę pochodni.
- Odleci albo i nie. Ja chyba wolę nie ryzykować szansy że gadzina zwali nam cały dworek na głowy. Proponuje złapać pochodnie i jednak wyjść ...gdziekolwiek to przejście prowadzi. Może uda się nam dotrzeć do reszty miasta gdzie być może ktoś kompetentny już organizuje jakiś zbrojny opór. - Powiedziała wyjmując z plecaka hubkę i krzewiwo.
 
Obca jest offline  
Stary 07-10-2020, 12:07   #76
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Zdołałem to wszystko zbudować bo chodziłem tam gdzie inni nie chcieli chodzić, dostrzegając cenne szczegóły w rzeczach, które inni mieli za bezwartościowe... Cholera. Słyszę kroki tej starej raszpli, mojej, pfu, żony. Nikomu ani słowa. Przyjdź do mnie jutro.
- Czcigodny Grumbleblade
Rozejrzawszy się trochę Rhyshard musiał powstrzymać gwizdnięcie podziwu, że ktoś pod swoim dworkiem chciał wydrążyć konkretną salę, a nie zwykłe lochy. Rozejrzał się czy ktoś z rannych nie jest w stanie w którym potrzebowałby natychmiast magicznego leczenia (był gotów oddać część wyczarowanych przez siebie grzybków dla podratowania ich życia).
Fakt że wyposażenie piwnicy było niedawno używane nie napadał go dobrym przeczuciem. Przemytnicy? Czarodzieje? Kultyści? Przestępcy? W takich miejscach lubili koczować różni tacy i zostawiać po sobie niewiadomo co. Z resztą, sama mieścina z tego co już zauważył miała (nie licząc poszukiwaczy przygód) dość "ciekawych" mieszkańców.
Na przykład dziewczyna którą uratował. Trochę go zdziwiło że znała te podziemia. Igła paranoi coś tam mu zaczęła drgać z tyłu głowy. Zerknął na krasnoluda który też w tym towarzystwie się nawinął. Kiwnął do niego głową na przywitanie, ale podszedł do heterochromki i powiedział cicho licząc na to że w harmiderze tłumu reszta nie dosłyszy.

- Aha... pewno jest. Dokładniej tam. - wskazał głową w głąb tunelu i pociągnął nosem - Jednak jak smok wsadzi tu łeb i zionie to nie będzie dokąd zwiać. Pójdę sprawdzić, by w razie czego była droga odwrotu.

Jak się okazało, nie tylko on miał pomysł by jednak zbadać tunel. Kiwnął głową kobiecie o spiszastych uszach.

- Pójdę przodem. - skinął na krasnoludzkiego łowcę - Idziemy razem? Nie potrzebujemy tyle światła, jeżeli coś tam czycha uprzedzimy resztę.

Ujął pewniej lagę. To nie była za dobra broń do tunelu, lecz jeżeli się pchnęło końcem kogoś prosto w pysk zwykle wystarczyła. Poza tym miał w rękawie kilka jopków na nieprzyjemne sytuacje.

Stealth
6+2=8
Perception
19+5=24
Gdy wejdę w tunel używam Symbiotic Entity.
Jeżeli dostrzegę niebezpieczeństwo używam cantripa Shillelagh.


Odchodząc w głąb tunelu Rhyshard zatrzymał się na skraju światła rzucanego przez pochodnię i napiął swoje szczupłe mięśnie. Kocioł na jego plecach zadrżał, a zapach zgnilizny musiał zacząć walczyć z intensywnym zapachem drożdży i piwa. Ubranie krasnoluda i broda pokryły się szarawym proszkiem, który w kilku miejscach zaczął tworzyć gruzdowate konstrukcje i grzybne owocniki.
Odwrócił się tylko na moment by uniesionym kciukiem pokazać że wszystko jest w porządku i ruszył dalej.

 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 07-10-2020 o 12:35.
Stalowy jest offline  
Stary 07-10-2020, 21:01   #77
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 30 Eleint
Lauga z Czerwonej Doliny, Sider Ironblood, Rhyshard Dreadyeast

Faktycznie kilka osób potrzebowało pomocy medycznej. Nie było to jednak najpilniejsze. Woń, która dochodziła z korytarza na trwale utknęła w jego nozdrzach.

Rhyshard: intuicja - zdany!

Kobieta zmieszała się na słowa Rhysharda, miast odpowiedzieć zagryzła dolną wargę w nerwowym geście. Coś ukrywała, ale mimo wszystko dobrze patrzyło jej z oczu. Obserwując jej reakcję, krasnolud był niemal pewien, że dziewczyna wie, że tam coś jest. Co więcej, nie jest to coś z czym chciałoby się umówić na schadzkę. Nie chciała się do tego przyznać, ale jednocześnie zależało jej na życiu tych wszystkich ludzi.

Wyruszenie na zwiad składem złożonym z przedstawicieli ras lepiej widzących w ciemności było naturalnym wyborem. Rhyshard wyforsował się na przód, mimo że wcale nie okazał się najlepszym włamywaczem. Póki co jednak nic się nie działo.

Rhyshard: oszustwo - zdany!
Lauga: oszustwo - oblany!
Sider: oszustwo - oblany!

Kolejna komnata była obszerną, naturalną grotą. Mniej więcej sześć metrów przed nimi ukazała się przepaść dzieląca jaskinię na dwie części, które łączyły dwa odległe od siebie mosty.

"Drożdż" miał postąpić krok dalej, kiedy do jego uszu... tak chyba to było... może... miał wrażenie jakby echem odbijało się... jakby ktoś mówił to bezpośrednio do jego ucha, a może... jakby słyszał swoje myśli, ale innym głosem...

Gnom niesmaczny był,
Krasnolud pachnie ciekawie
Zjadłbym, zdrowo bym utył mmmm...
Uważaj na mostu przeprawie
Zawróć, skieruj się w tył.
Gnomem otrułem się prawie,
ale może krasnoluda przetrawię?

Teraz miał pewność słyszał ten głos, jakby mówił bezpośrednio do jego głowy. Grzybki zaczynały działać zaskakująco skutecznie. Szybkim spojrzeniem upewnił się, że tylko on to słyszy.

"Czerwonowłosa kobiecina
Mmm, trochę jak cielęcina
Ma w swej torbie zakazane mikstury
Krasnolud przejdzie i reszta,
Lecz zasad trzymać się należy.
Skręci tam gdzie las leży.
Albo ze spojrzeniem się zmierzy"

 
Rewik jest offline  
Stary 08-10-2020, 19:49   #78
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
No musisz sobie zdawać sprawę, że łażenie po lochach, podziemiach i ruinach to nie tylko wielkie bogactwa i wiedza do zgarnięcia... to też duże ryzyko popierdolenia umysłu...
- Czcigodny Grumbleblade
Rhyshard był zaskoczony. Nie przypominał sobie by kiedykolwiek wejście w symbiozę z grzybami powodowała jakieś dziwne skutku uboczne. Zwykle widać je było po tych którzy oberwali od niego po pysku. Wyglądało to tak że cios kantem dłoni kończył się u przeciwnika wciągnięciem powietrza ze sporą porcją sporyszy po których dostawał drgawek i ogólnego szoku.

Jeszcze raz rozejrzał się i zaczął badać jaskinię. Trochę czaił się z powiedzeniem o tym co usłyszał.

- Tylko ja słyszę głosy w tym zapomnianej przez bogów i poborców podatkowych dziurze? - zapytał dwoje pozostałych zwiadowców

Próbował też wyczuć w którym kierunku powinien być las, przypominając sobie gdzie był las kiedy schodził pod ziemię i w którym kierunku się przemieszczał. Głupio by mu było gdyby teraz jego krasnoludzkie zmysły zawiodły.
 
Stalowy jest offline  
Stary 08-10-2020, 20:20   #79
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Mości krasnoludzie...czy to są dobre głosy? Czy złe głosy? - Lauga zazwyczaj była dobra w nasłuchiwaniu ale była w ciemnym podziemnym tunelu i nie zamierzała kwestionować kogoś kto miał przebywanie w takich warunkach we krwi. Choć teraz jak już powiedziała to głośnoswierdziła że to pytanie było głupie i poprostu dalej szła za krasnoludem przyświecając sobei wziętą pochodnią i na wszelki wypadek trzymała drugą rękę w pogotowiu by dobyć miecza.
 
Obca jest offline  
Stary 08-10-2020, 21:06   #80
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Hmmm... Taka rymowanka zwyrola-ludojada. Coś tam mamrocze że struł się gnomem i chce się dopchnąć krasnoludem. Ciebie porównał do cielęciny i posapał o jakiś miksturach. - Rhyshard pociągnął nosem - Potem było że na moście uważać trzeba, trzymać się zasad. Jeżeli pójdziemy tym od strony lasu to przejdziemy, jeżeli nie to będzie trzeba się zmierzyć ze spojrzeniem.

Dreadyeast omal nie splunął.

- Jak mnie irytują takie gierki i jakaś zasrane telepatyczne trele-morele. Mam linę. Zabezpieczę się nią i sprawdzę most który ma być ponoć "bezpieczny". Osłaniajcie mnie tylko.

Ostrożnie podszedł do skraju przepaści i zajrzał w Otchłań.

Pewnie Otchłań chciała spojrzeć na niego, więc na wszelki wypadek Rhyshard na nią splunął. Chuj ci w oko skurwysynu, pomyślał Drożdż o bliżej nieokreślonym metafizycznym Źle.

Potem zajął się realizacją swojego planu. Linę umocował do jednego z pylonów podtrzymujących most, który wydawał mu się tym "od strony lasu". Przed wejściem szepnął parę słów by zaczarować swoją lagę, na wypadek gdyby rzeczywiście w rozpadlinie mieszkało coś co się prosi o dostanie solidnej dawki witaminy W.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 08-10-2020 o 21:38.
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172