Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2020, 00:44   #5
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Eryk zdawał się być niewzruszony uwagą na jego temat, aczkolwiek nie było czasu na zawracanie sobie głowy detalami. Większość z obecnych w holu osób nie poszła w ślady milczącego Shera i zabrała głos - oczywiście po kolei, nie przekrzykując się wzajemnie.
- Służę swoją pomocą - powiedziała ochoczo Lisa, występując do przodu i kłaniając się Jej Wysokości.
Zaraz po niej wystąpił marmurowy golem David, ale tylko skłonił się nisko nie zabierając głosu. Tak samo postąpił zamyślony dotychczas Kaelon.
Przemówił natomiast sierżant Moss.
- Wasza Wysokość. Dwóch z naszego oddziału o mało dziś nie zginęło, ale wszyscy jesteśmy gotowi stanąć do walki i bronić niewinnych, - mówił dowódca straży, a Eryk nachylił się do Księżnej szepcząc jej coś do ucha. - W tych okolicznościach Król Ferdinand II z pewnością skłonny będzie zmienić nasz przydział - dokończył sierżant.
- Pomówię z nim osobiście - odparła krótko Księżna i skinęła głową na zgodę. Żołnierze nie byli jej poddanymi, ale decyzją króla Spanii mogli zostać oddelegowani pod jej komendę.
Gdy nastąpiła krótka chwila względnej ciszy, słychać było tylko parę kleryków, którzy szybko przerwali szepty między sobą.
- W walce z nekromancją kleryk jest wręcz konieczny - powiedział kapłan, występując do przodu. - Aczkolwiek, mamy z koleżanką obowiązki w świątyni i tylko jedno z nas może pomóc. W tak ważnej sprawie, uczynię to z przyjemnością i oddaniem - powiedział kłaniając się. Jego koleżanka, młoda kobieta, ukłoniła się w tym samym momencie co on, cały czas pozostając jednak z tyłu. Uważny obserwator lub ktoś kto zna się na ludziach, mógł dostrzec że dziewczyna jest nieco wystraszona perspektywą podjęcia się tak niebezpiecznego zadania.
- W porządku. Mam jeszcze jednego kleryka, który z pewnością podejmie się wyzwania - odpowiedziała ze spokojem Księżna.
Gdy ponownie nastała krótka chwila milczenia, do zgromadzonych na przedzie dołączyła pokojówka.
- Ja nie umiem ani walczyć, ani czarować. Ale gdybym pracowała na zamku królewskim, może udałoby mi się pozyskać jakieś cenne informacje - powiedziała, kłaniając się nisko.
- Oh dziękujemy, ale to z pewnością nie będzie potrzebne - odpowiedziała od razu Jej Wysokość.
- Choć inne zadanie na pewno się dla panienki znajdzie - wtrąciła Volume de Vilan i wymieniła się spojrzeniem z Księżną.
- Tak, oczywiście - powiedziała z delikatnym uśmiechem Jej Wysokość.

Na tym jednak skończyła się lista ochotników. Oprócz kapłanki, pozostali jeszcze Galdan, Amis Cabrera i kucharz - Hubert.
- Wasza Wysokość raczy wybaczyć, ale nie mogę zostawić załogi bez kapitana. Ludzie mają rodziny i polegają na mnie - Amis usprawiedliwił swój brak zgłoszenia. Podczas gdy pozostali dwa mężczyźni stali w milczeniu.
- Dobrze zatem - przemówiła Księżna. - Jestem pewna, że tak dzielna i praworządna ekipa sprosta czekającym ją wyzwaniom, oraz nie porzuci swojej misji w obliczu niebezpieczeństwa - powiedziała zachęcająco Jej Wysokość spoglądając po zgromadzonych ochotnikach.

Zaraz potem Księżna oznajmiła, że wszyscy wyruszą do Matador - stolicy Spanii, po wspomniane przez mężczyzn zapasy.
Wraz z lady Volume wyznaczyły zgromadzonym konkretne zadania i nie tracąc czasu wszyscy zabrali się do działania. Zabezpieczono i spakowano maski. Dwoje pojmanych ninja zostało związanych i mieli udać się wraz z całym orszakiem do miasta. Zebrano też na wóz ciała poległych - zarówno nowo-poległych jak i zombie, aby zabrać je do świątyni i każdemu zorganizować należyty pogrzeb. W międzyczasie Księżna napisała dwa listy, które wręczyła sierżantowi Mossowi, a ten wyjechał czym prędzej, nie czekając na nikogo. W międzyczasie Amis Cabrera i kapłanka Lidia przysięgli niczego nie rozpowiadać i zostali zwolnieni, udając się z powrotem do Walencji.
Żołnierze mieli pozostać w domu i udawać, że pełnią straż tak jak wcześniej; wyglądali na zadowolonych z takiego przydziału, zwłaszcza że został z nimi kucharz. Brak sierżanta sprawił jednak, że się zdekoncentrowali gdyż w nowych okolicznościach zadanie to wydawało im się dość nietypowe.
- Zrobicie tu kocioł! - wyjaśnił im krótko Eryk, co rozwiało wszelkie wątpliwości żołdaków.

Krótko potem cały orszak ruszył do Matador. Księżna Margot i Volume de Vilan jechały karetą, którą powoził nieświadomy niczego woźnica. Pozostali zaś jechali na koniach, których starczyło prawie dla każdego. Jedynie Galdan powoził wozem z dobrze przykrytymi zwłokami, na którym jechali także zatrzymani ninja. Novio zaś nie miał problemu aby poruszać się o własnych siłach.


Tymczasem w stolicy...
August przebywał właśnie w świątyni Amiry, w bibliotece, gdzie pochłonęła go ciekawa i bogata w wiedzę lektura. Miał jeszcze sporo czasu do zabicia, przed zapowiedzianą przemową której z ochotą chciał wysłuchać, ale w pewnym momencie czytanie przerwało mu nadejście naczelnej kapłanki świątyni.


Louise była wysoką i bardzo miłą kobietą. Koleżanką po fachu, zbliżającą się do zdobycia tytułu arcykapłana, więc August oczywiście okazał jej należyty szacunek i odłożył książkę.
- Przyszedł list, od księżnej Margot, do ciebie - powiedziała spokojnie kobieta i podała krasnoludowi zwiniętą w rulonik niewielką kartkę papieru.
- Dziękuję - odpowiedział uprzejmie August, odbierając i otwierając list.
August. Wynikła pilna i ważna sprawa, w której możesz mi pomóc. Zaczekaj na moje przybycie na zamku, w sali tronowej. Król cię oczekuje.
Księżna Margot de Frankia.
August rozpoznał odręczne pismo Jej Wysokości, więc... nie było na co czekać.



Gdy po przeszło trzech godzinach podróży cały orszak dotarł do miasta, sierżant Moss czekał już na nich przy głównej bramie, wraz ze strażą i kapłanką Amiry. Jadący na przedzie Eryk podjechał bliżej nich i zamienił z nimi kilka słów. Zaraz potem straż zabrała dwoje ninja do aresztu, zaś kapłanka przejęła wóz ze zwłokami, którym nadal powoził Galdan.

Pozostali, bez przeszkód udali się na zamek, gdzie również czekano już na ich przybycie. W pałacu Księżna Margot szła na przedzie, co z pewnością torowało wszystkim drogę i nie tracąc czasu dotarli do sali tronowej. Było tam sporo ponad tuzin osób, ale gdy król zobaczył nowo-przybyłych kazał wszystkim opuścić salę.
Zaraz potem zostali w sali sami, wraz z Królem Ferdinandem II i Królową Isabellą oraz pewnym krasnoludem - klerykiem Amiry.
- Witaj Margot - przywitał ją Król.
- Witaj Ferdinandzie. Isabell - przywitała się Księżna, skinąwszy głową królowej.
- Margot - przywitała się Królowa z uśmiechem, odwzajemniając skinięcie głową.
- Czekaliśmy na was niecierpliwie, wszystko gotowe. Możemy przejść do sali narad - oznajmił król i gestem ręki zaprosił wszystkich zgromadzonych do pokoju znajdującego się za salą tronową.
Wtedy to Księżna Margot odwróciła się do całej ekipy.
- August do was dołączy - przedstawiła na szybko krasnoluda.
- Wasza Wysokość - przywitał się mężczyzna, kłaniając się lekko.
- Ma miejsce spisek nekromantów, wkrótce poznasz szczegóły - zwróciła się do niego Księżna. - Póki co, nastał czas na zaopatrzenie, o którym była mowa. Spotkamy się z Arcykapłanem Amiry i Eureke, przypuszczalnie najwspanialszym umysłem na Astarii - zapowiedziała z uśmiechem zadowolenia i wszyscy śmiało ruszyli do sali obok.
Po środku pokoju stał tam troll i był to raczej troll górski.
 
Mekow jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem