7 (?) marca 2050, stara stacja benzynowa
Garcia wiedział, że jego widok na motorze musiał zrodzić w głowach lokalsów mnóstwo pytań - to zaś wieściło ich potencjalną rychłą wizytę w tymczasowej kryjówce gościa. Monter już wcześniej ułożył sobie w myślach plan działania, toteż po zaparkowaniu przed wejściem do przejętego domu błyskawicznie wniósł do środka wypełnione łupami sakwy oraz broń.
Latynos nie miał pojęcia, w jaki sposób Tyler i jego ludzie zareagują na wieść o znalezionym na stacji trupie, ale był coraz bardziej zdeterminowany, by zwiększyć swe szanse na opuszczenie Caligine z życiem oraz umownym portfelem mogącym zapewnić mu nowy start w razie porażki z naprawą Silverado.
Schodząc ostrożnie po trzeszczących schodach, Nowojorczyk przypiął do prawej strony pasa zdobyczną kaburę, wcisnął do niej rewolwer, a potem przeszedł przez próg parteru zamykając za sobą drzwi i wodząc badawczym spojrzeniem po zamglonym placyku.
Paradoksalne było to, że w efekcie makabrycznego odkrycia na stacji Hector poczuł się znacznie lepiej. Nie mogąc się już dłużej wstrzymywać z jedzeniem, pochłonął połowę twardego chleba i ćwiartkę mielonki niczym zdziczały pies, połykając wielkie kawałki strawy w obawie, że ktoś nadejdzie i przerwie mu w posiłku. Teraz, najedzony i wzbogacony o całkiem sporą kolekcję cennych fantów, poczuł przypływ optymizmu.
Strzelający metal stygnącego silnika przypomniał Garcii o konieczności uziemienia motocykla. Chroniąc palce przed poparzeniem kawałkiem szmatki, monter wykręcił z pojazdu świece zapłonowe i schował je za ścianą przedpokoju, wciąż zawinięte w zatłuszczony materiał.
Potem ruszył przed siebie poprzez plac zmierzając w stronę domu Tylera.