Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2020, 12:04   #438
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Stado rozkrzyczanych czarnych ptaków wlało się do wnętrza wieży wśród ogłuszającego łopotu skrzydeł, niczym hałaśliwa czarna rzeka o wartkim nurcie. Stojący wronom na drodze Karl Peter Niers zniknął w ułamku chwili w tej kraczącej czerni, pochłonięty przez nią na podobieństwo kamienia ciśniętego w wodną toń.

Trzymająca się kurczowo krawędzi sarkofagu Olivia Hochberg, chwiejąca się na nogach wskutek nadnaturalnego osłabienia i walcząca z potwornymi zawrotami głowy, ujrzała coś, co w pierwszym uderzeniu serca uznała za prawdziwe omamy. Stado poderwało się w górę uchodząc przed gromadą potrząsających orężem ludzi przy wylocie schodów, odsłoniło klęczącego na kamiennej posadzce pana Niersa. Altdorfski miecznik zastygł w bezruchu z głową pochyloną ku stopom, z tarczą wzniesioną w górę w nadziei na osłonięcie twarzy przed ostrymi dziobami i szponami. Krewniaczka sędziego nie mogła mieć pewności przy tak silnych mroczkach w oczach, ale mogłaby przysiąc na Shallyę, że odzienia Karla Petera nie broczyła nawet najmniejsza kropla krwi.

Ptasie stado rozdzieliło się na dwa mniejsze okrążając kolistą komnatę grobowca, a potem sfrunęło z niekończącym się krakaniem w jeden z opustoszałych zakątków pomieszczenia.

I wtedy wydawane przez ptaki odgłosy umilkły niczym ucięte nożem. Olivia otworzyła szerzej oczy, ścisnęła jedną dłonią skroń nie potrafiąc uwierzyć własnym zmysłom. Tam, gdzie wrony zbiły się w jedną ciasną kupę skacząc sobie wzajemnie po grzbietach i potrząsając gniewnie skrzydłami, teraz nie było już śladu po czarnopiórych zwierzętach.

W ich miejscu stała wysoka, bardzo szczupła postać w powłóczystych ciemnych szatach z naciągniętym na wysokie czoło kapturem. Obszyte srebrnymi nićmi rękawy skrywały dłonie o długich palcach, a lśniące w brodatej twarzy żywe jasne oczy dowodziły inteligencji i silnej woli.

- Ty żyjesz? - widmo Radamusa Arforla straciło w ułamku chwili jakiekolwiek zainteresowanie obecnymi w grobowcu śmiertelnikami, całą swą uwagę koncentrując na postaci nowoprzybyłego intruza - Jakim prawem wciąż żyjesz?!

- Niezbadane są wyroki bogów - odpowiedział niskim głosem przybysz - Ty sam złamałeś prawa życia i śmierci, że o moich ochronnych runach nie wspomnę. Walka raz zakończona znów zostanie stoczona, nekromanto.

- To on - u boku Olivii wyrósł oszołomiony Leto. Posłaniec Morra wpatrywał się w postać w ciemnych szatach z wyrazem wstrząśniętego zrozumienia na twarzy - To jego widziałem w pierwszej sennej wizji... Bóg Umałych pragnie, abym zakończył egzystencję tę nienaturalnej istoty. Tu od początku nie chodziło o Ametystową Czarodziejkę ani jej kumotra czarnoksiężnika. To jest… to jest prawdziwy Pan Wron.

Śniący przemawiał głosem zdradzającym ogromne poruszenie, ale wyrysowana w ściągniętej grymasem wstrząsu determinacja nie pozostawiała dziewczynie złudzeń co do zamiarów jasnowłosego przywódcy tropicieli nieumarłych.

Odsuwając Olivię delikatnym gestem w bok, Leto jął okrążać otwarty sarkofag zamierzając podejść z boku człowieka - a przynajmniej człekokształtną istotę - w którą przemieniło się stado czarnych wron.
 
Ketharian jest offline