421.830.M41, rezydencja Wysokiego Domu Oxmee
Czterech szturmowców zginęło w pierwszych sekundach upiornego starcia, dwóch najciężej poparzonych miało najpewniej nie przeżyć najbliższych godzin. Świadomy swej bezsilności w kwestii ratowania ich życia, Fenoff zajął się zatem tym, co mogło mu przynieść przynajmniej namiastkę satysfakcji. Poruszając się ze zrozumiałą ostrożnością wspiął się na szczyt schodów, po czym dokończył wspólnego dzieła całej grupy przestrzeliwując dla całkowitej pewności głowy obu leżących na półpiętrze Nawigatorów.
Przesycone zapachem ozonu powietrze wydawało się wibrować aurą gasnącej mocy, budząc swym dotykiem i wonią zimne dreszcze. Starając się nie dotykać obu ciał, arbitrator przykucnął pomiędzy zwłokami przyglądając im się w skupieniu. Strawiony częściowo wiązkami laserów młodszy psionik cuchnął odrażającym fetorem spalonego mięsa, ale potworne rany przynajmniej po części zamaskowały jego groteskowe deformacje twarzy.
- Tyvan Lomb i Geert Verden - mruknął agent podnosząc się z kucek na dźwięk licznych stóp dobiegających z parteru, na którym pojawiła się drużyna sierżanta Montesino - Wasze bluźniercza egzystencja dobiegła końca. Nie życzę wam, byście podążyli za światłem Imperatora, boście tego niegodni, ale smażąc się w piekle miejcie świadomość tego, że niemal dopięliście swego. Zniszczyliście wszystkich prócz dwóch zdrajców. Może to przyniesie wam namiastkę ulgi.
- Zabezpieczyć całą posiadłość - rzucił ponad balustradą schodów spoglądając w dół na żołnierzy Ordo - Przygotować do transportu zwłoki heretyków. Odszukać i aresztować każdego człowieka, który być może się tu kryje, a jeśli ktoś będzie stawiał opór, zabić.