Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2020, 20:06   #119
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Piwa.- potwierdził Nathan nie zwracając uwagi na dłonie Chezas na ramionach.
- Po czym proszę to skopiować na jakiś podręczne nośniki i jedną kopię przekazać mi. Jedną zatrzymać dla siebie- spojrzał za siebie i dodał.-Oboje wiemy co to oznacza. Dokopali się do uśpionego gniazda kseno i … obudzili ich. Ot, cała historia.
Potarł czoło obojętnie. - Da Silva albo o tym nie wie, albo woli udawać że nie wie. Rozsądne z jej strony.
- Najprościej byłoby… połączyć nasze komputery? - Chezas szepnęła do ucha Hawkesa, prawie o nie ocierając ustami - Ja mam kopię wszystkich danych na swoim, ty na swoim… nie miałabym nic przeciw… połączeniu… - Kobieta skubnęła już owe ucho.
Porucznik ruszył nieco do przodu dodając.
-Najprościej… ale nie bardzo bezpiecznie. Lepiej uważać z takimi sprawami. Korporacyjna polityka to bagno w którym łatwo utonąć. A inne połączenia… cóż… nie czas i nie miejsce. I raczej ciężko o nastrój z kwasowymi bestiami w okolicy.- wykręcił się na koniec.
- No cóż… nie to nie - Westchnęła Chezas, po czym odstąpiła od porucznika, po czym poszła sobie gdzieś w bok.
- Piwo jest w lodówce - Powiedziała nieco oschle.
- Dzięki.- odparł Hawkes i ruszył ku lodówce, by napić się nieco. Trochę zaschło mu w gardle. Otworzył lodówkę i wyjął butelkę, a następnie otworzył. Godzina… da Silvie się spieszyło wyraźnie. Niemniej jak wyjaśni te kwestie później. Bądź co bądź jeśli przyjdzie odbijać te kopalnie to sprawa wyjdzie na jaw.

Veronica nie bawiła się w ceregiele. Zastukała raz do drzwi i nie czekając na zaproszenie weszła do mieszkania zajmowanego przez Ericię Chazes.
- Pani doktor, musimy… - zamówiła wpół zdania widząc jaką imprezę urządził sobie dowódca marines i biolog.
- O co chodzi? - Spytała jakimś takim jakby podrażnionym tonem wytatuowana kobieta.
- O sprawy istotne dla kolonii - odparła pani dyrektor zupełnie ignorując rozdrażnienie rozmówczyni. - Więc zapraszam panią na rozmowę - ruchem ręki wskazała drzwi do innego pokoju.
- Nie powinna pani zgarniać stadka cywili do kupy? Ponoć się pani spieszyło. A niedawno moi ludzie zauważyli ruch w okolicy bazy. Radziłbym “sprawy kolonii” zostawić na orbitę.- wtrącił Hawkes przyglądając się da Silvie.
- Dajcie se po szlagu, albo… tam jest sypialnia - Chezas wskazała kierunek - A ja jestem u siebie pani dyrektor, więc... proponowałabym, żeby Hawkes dopił piwo, i zajął się ruchem w okolicy? - Erica uśmiechnęła się nieco wrednie, po czym wskoczyła tyłkiem na meble. A tam siedząc, na szafce, zapaliła sobie, czekając co dalej.
Porucznik wzruszył ramionami i popijał piwo patrząc na obie kobiety, nie odpowiadając na słowa Chezas. Ruch więc należał do da Silvy.
- Czyli odmawia pani wykonania polecenia przełożonego. Agnes, proszę to zaprotokołować - Veronica zwróciła się do swojej asystentki, a następnie do samej inżynier. - Rozumiem, że zdaje sobie sprawę pani sprawę, pani Chezas, czym to skutkuje?
Nathan popijał piwo kończąc butelkę i zerkając na rozbawioną Chezas. Z doświadczenia wiedział, że da Silva ignoruje realia wokół niej, a teraz w dodatku musiała bronić swojej pozycji. Niestety była na tej… straconej. Wzruszył ramionami, dopił piwo i ruszył do wyjścia dodając.
- Żegnam panie. Nie pozabijajcie się, gdy mnie tu nie będzie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline