Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2020, 21:26   #332
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Mervin z zadowoleniem ponownie powitał Mariana. Nie wypytywał go o tajemniczy budynek, zresztą Polak stał się małomówny, nie kwapiąc z wyjaśnieniami. Anglik się ich specjalnie nie domagał, sam bowiem nie należał do ciekawskich, więc naturalnym torem podjęli wędrówkę, jak para wytrawnych skautów. Tak, jakby opuszczony budynek nie istniał, czarny mech był tylko fantomem, a ponura okolica projekcją ich wyobraźni.

Rachuba czasu już dawno została bezpowrotnie stracona. W zasadzie od początku ich pobytu w strefie, kiedy brutalnie zostali wybudzeni ze śpiączki przez Nicka i Abi. Ileż minęło dni, tygodni? Nie był w stanie określić. Wszystko zlało się w jeden strumień czasu. Śmierć albinoski, zaginięcie drugiej kobiety, kolejne poświęcenie doktora, zniknięcie olbrzyma w niewyjaśnionym zjawisku. Umknęły mu nawet imiona towarzyszy, a pamięć miał przecież bardzo dokładną, a przynajmniej wtedy, kiedy tony materiałów uniwersyteckich katalogował w głowie. Strefa i w tej materii wpływała negatywnie na biologa. Potyczki z potworami, metro, przeprawianie się przez rzekę, zmory i cienie. Szmat czasu, który jednocześnie zdawał się jedynie chwilą, koszmarem jednego dnia i nocy.

Maszerowali. Uparcie. Beznadziejnie. Upiornie.

Znalezione ślady, tylko utwierdzały doktora, że strefa bawi się z nimi w upside-down. Mąci obraz, zaburza zmysły, celowo myli tropy. Nie pozostało nic, jak ignorować jej harce. Na przekór iść obraną drogą, nie zmieniać kursu, choćby latarnia nie dawała światła. A marynarze pamiętali jedynie jej mgliste, majaczące położenie, uparcie zawierzając swoim zmysłom.

Gruzowisko. Które to już z kolei? Mervin nie zamierzał się nad tym zastanawiać, po prostu przeszkoda na drodze. Taka sama jak inne, gdyby nie fakt, że w okolicy.. nie byli już sami... Nie wiedział jakim sposobem złowił ten ruch. Po prostu oko reagowało na zagrożenie w sposób pierwotny. Adaptując się do panujących wokół nich szarzyzny i ołowiu... Nie musiał ostrzegać Mariana- ten wskazał mu kolejnego intruza. Wilgraines szedł o zakład, że to nie były zwykłe psy. Na takie w dawnym świecie wystarczył by kamień i kij, a czasem po prostu podniesiony głos i postawa. Obecnie obaj mężczyźni potrzebowali kryjówki. Jak najszybciej, jak najbliżej. Brytyjczyk instynktownie ruszył w stronę popękanej witryny. Jakiś sklep ze zniszczonym szyldem, mignęło mu kilka sprzętów. Chyba elektronika... Wdrapał się niezgrabnie na popękany podest, torbą strącając kawałki z pajęczyny szkła. Za plecami miał Polaka. Zerknął, czy coś nadaje się do obrony? Dostrzegł drewnianą ladę, za nią rząd metalowych półek. Wszędzie walały się resztki sprzętów znanych marek hi-fi: Technics, Sharp, Philips. Widać, że plądrowano na całego, pewnie uchodźcy albo inni azylanci, którzy niczym tsunami zalali wyspy w gorącej trzeciej dekadzie XXI wieku, po tym jak Turcja z premedytacją otwarła na oścież wrota do Zachodniej Europy. Albo jak podczas pandemii covid, kiedy rząd zmagał się z masowymi manifestacjami i anarchią niektórych grup społecznych i etnicznych.

Doktor oparł się za ladą, która stanowiła jakiś przyczółek do obrony. Przewrócił najbliższe dwa regały, by chroniły flanki. Sięgnął po pręt, gotowy odgryźć się strefowej sforze czworonogów...
 
Deszatie jest offline