Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2020, 06:00   #42
Klejnot Nilu
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Na lekcjach historii, przy omawianiu kolonizacji Ameryki, często opowiada się, jak to biały człowiek zza oceanu przybył na ziemie rdzennych mieszkańców kontynentu, nazywanych później omyłkowo "indianami". Ich technologia wyprzedzała całe pokolenia. Podczas gdy indianie używali jeszcze łuków, europejczycy podbijali kolejne tereny za pomocą muszkietów. Często przedstawia się całą sytuację w sposób czarno - (o ironio) biały. Miejscowi przedstawiani byli jako naiwni, bezbronni i nieufni wobec nowych wynalazków, natomiast przedstawicie cywilizacji jako okrutnicy, oszuści, a często i nawet zwykli mordercy. Cechą szczególną XXI wieku, o której Utamukeeus jeszcze nie wiedział, jest to, że często pomija się jakąkolwiek szarą strefę. Rzadko kiedy wspomina się w annałach historii o sytuacjach, kiedy biali dzielili się się swoją wiedzą, a wcale nie taki prymitywny lud indian szybko przyswajał wszelkie nowinki technologiczne, a przy okazji chłonął też nowy światopogląd i kulturę. Takie momenty rzecz jasna należały do wyjatków, a w ogólnym rozrachunku plemiona skończyły pozamykane w rezerwatach, nie będąc w stanie obronić swoich terenów czy to w rzemiośle wojennym, czy na drodze dyplomacji. Indianie jednak odrobili lekcję. Zrozumieli, jak wielką motywacją dla białych jest chciwość i żądza pieniądza. Kilkaset lat później, potomkowie tych niegdyś walczących o bogactwa, które od zawsze należały do nich, teraz są magnatami i prezesami największych kasyn w Zjednoczonych Stanach Ameryki. Ich rezerwaty to prawdziwe siedliska hazardu, ich zyski często zawstydzają kasyna z przereklamowanego Las Vegas. Czerwonoskórzy odzyskują to, co kiedyś im zabrano, a biali jeszcze się z tego cieszą. Historia ma przewrotne poczucie humoru.

Utamukeeus również należał do tych "mądrzejszych" indian i nigdy nie gardził zdobyczami technologicznymi najeźdźcy. Broń palna, choć z początku onieśmielająca i groźna, była niesamowitym postępem. Wcześniej przy polowaniu na zwierzynę najlepszego myśliwego poznawało się po tym, jak szybko potrafił uśmiercić zwierzę. Ile strzał potrzebował i jak bardzo ofiara cierpiała, zanim wyzionęła ducha. Wymieniono łuki na strzelby, ale czy teraz każdy patałach mógł z łatwością odbierać życie? Według Navaho nie: mimo że brón stała się bardziej wyrozumiała na błędy, "współczynnik umiejętności" wciąż pozostawał, obniżyła się jedynie (a może całkowicie zatarła?) poprzeczka rodzielająca dobrych w swoim fachu, od tych złych.

Komunikacja na odległość, która kiedyś stanowiła niesamowitą barierę, od której niekiedy zależały losy calych narodów, ewoluowała w sposób, który prostemu rozumowi ciężko było zrozumieć. Sieć radiowa czy sieć telefoniczna jeszcze w czasach sprzed rytuału stanowiły przełom dla tych, którzy dotychczas uważali znaki dymne za najskuteczniejszy sposób przekazywania wiadomości na odległość. Sieć satelitarna, telefonia komórkowa czy internet były jak próba wyobrażenia sobie czwartego wymiaru.

Wheeler z entuzjamem pokazywał nowe urządzenie wszystkim zainteresowanym. Navaho słuchał uważnie i starał się pozostawiać umysł otwarty, ale przeskok technologiczny był zbyt duży, by zrozumieć czym jest smartfon i internet w czasie krótkiej rozmowy.
- Chcesz mi powiedzieć, że w tym urządzeniu, które mieści się w kieszeni, znajduje się wiedza na temat wszystkiego czego dowiedziała się ludzkość, a zdecydowana większość z tego nie korzysta i woli oglądać obrazy z małymi kotkami?
Utamukeeus był zniesmaczony, rozczarowany swoim własnym spostrzeżeniem, rozczarowany chyba ludzkością w ogóle. Poprosił Wheelera by wpisał dla niego kilka haseł w wyszukiwarkę, w ramach pokazu, jak to wszystko działa. Doznał ciężkiego szoku, gdy na "Wielka Wojna Światowa", ten spytał beztrosko "Ale która?". Planeta jeszcze nie zdążyła się wyleczyć po "pierwszej" gdy ten poddał się rytuałowi, a w międzyczasie nastąpiła "druga", jeszcze okrutniejsza. Strach, że Mitra mógł się pomylić, że tak długi letarg był błędem stawał się coraz silniejszy.

W międzyczasie wytworzyła się dyskusja na temat artefaktów wspomnianych w liście i Krwawych Łowów. Padło kilka adresów, imion oraz propozycji, w tym ta by rodzielić się w poszukiwaniach. Paw Ameryki nie odkrył (gra słów niezamierzona) i Navaho i tak chciał się odłączyć od reszty. Miał dziwne wrażenie, że w przeszłości jego i ich cele rzadko się pokrywały. Czy to był powód dla którego został Heroldem? Ponieważ tak bardzo różnił się od reszty z nich? Samotny Wilk miał w planach pójście totalnie solo, ale wyglądało na to, że wizja kilku towarzyszy pozostanie jednak na nim sforsowana. Przemówił więc, po raz pierwszy dzisiejszej nocy, rozwiewając wątpliwości w której grupie czuje się lepiej - dyplomatów czy... niewiadomo w zasadzie czym była druga grupa.
- Spróbuję wytropić osobę Gwenliian Ferch Arwyn. Jej portret, coś co należało do niej lub poprzedni... "adres" ułatwiło by łowy.

"Duchy przodków błagam was, niech Hiena pójdzie z drugą połową stada"
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.

Ostatnio edytowane przez Klejnot Nilu : 15-10-2020 o 06:40.
Klejnot Nilu jest offline