Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-10-2020, 17:35   #41
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Mistyk z zainteresowaniem przyjrzał się nowoczesnemu sprzętowi. Cóż za mała forma. Cóż za elegancja. Ale gdzie był kabel po którym miał biec sygnał? Z zaciekawieniem obejrzał jeden z telefonów i znalazł malutki otwór. Z całą pewnością to do niego podłączało się przewód. Czyżby w dzisiejszym świecie na rogu każdej ulicy były specjalne stanowiska w które można się było wpiąć? Ale z jakiegoś powodu telefon nie działał. Wampir dźgnął go kilkukrotnie palcem, bez żadnej reakcji. W końcu naśladując Tonego pozwolił by cenna Vitae wypełniła jego ciało życiem. No namiastką życia. Telefon natychmiast zaskoczył, zalewając oczy Yusufa faerią barw.

Drżącymi palcami zaczął nawigować po różnych menu, aż w końcu dostał się do listy kontaktów. Z zaciekawieniem wcisnął jeden z kontaktów, oznaczonych jako 1. Telefon w dłoniach Tonego zareagował natychmiastowym brzęczeniem.

- Ale nie podpiąłem go do sieci... - Yusuf przeprosił, nie bardzo rozumiejąc jak jeden telefon przesyłał informacje do drugiego - Chwila... Nie muszą być podpięte? Można tak poprostu stanąć sobie na klifach Dover i zadzwonić do kogoś w Londynie?! - niemal się zachłysnął tą myślą - To... To cudowne! Można koordynować działania na całym świecie! Natychmiast konsultować się z doskonałymi magami po drugiej stronie kontynentu! Negocjować umowy, bez konieczności odwiedzania potencjalnie wrogiego terytorium! - Yusuf wyraźnie stracił kontrolę nad własnym tokiem myślowym. Skakał od opcji do opcji, a telefon w dłoniach Tonego cały czas brzęczał, aż w końcu się rozłączył.

I dopiero po chwili zdał sobie sprawę że był to gigantyczny problem. Ktoś mógł powiadomić żandarmów o "napadzie" z każdego miejsca na ziemi. Śmiertelnicy mogli koordynować działania tak jak i oni. Czy w dzisiejszych czasach dalej funkcjonowali psychopaci szukający wampirzych miejsc odpoczynków z ogniem w oczach i kołkami w rękach?

Yusuf wyraźnie zmarkotniał. Każda moneta miała dwa oblicza.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 15-10-2020, 06:00   #42
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Na lekcjach historii, przy omawianiu kolonizacji Ameryki, często opowiada się, jak to biały człowiek zza oceanu przybył na ziemie rdzennych mieszkańców kontynentu, nazywanych później omyłkowo "indianami". Ich technologia wyprzedzała całe pokolenia. Podczas gdy indianie używali jeszcze łuków, europejczycy podbijali kolejne tereny za pomocą muszkietów. Często przedstawia się całą sytuację w sposób czarno - (o ironio) biały. Miejscowi przedstawiani byli jako naiwni, bezbronni i nieufni wobec nowych wynalazków, natomiast przedstawicie cywilizacji jako okrutnicy, oszuści, a często i nawet zwykli mordercy. Cechą szczególną XXI wieku, o której Utamukeeus jeszcze nie wiedział, jest to, że często pomija się jakąkolwiek szarą strefę. Rzadko kiedy wspomina się w annałach historii o sytuacjach, kiedy biali dzielili się się swoją wiedzą, a wcale nie taki prymitywny lud indian szybko przyswajał wszelkie nowinki technologiczne, a przy okazji chłonął też nowy światopogląd i kulturę. Takie momenty rzecz jasna należały do wyjatków, a w ogólnym rozrachunku plemiona skończyły pozamykane w rezerwatach, nie będąc w stanie obronić swoich terenów czy to w rzemiośle wojennym, czy na drodze dyplomacji. Indianie jednak odrobili lekcję. Zrozumieli, jak wielką motywacją dla białych jest chciwość i żądza pieniądza. Kilkaset lat później, potomkowie tych niegdyś walczących o bogactwa, które od zawsze należały do nich, teraz są magnatami i prezesami największych kasyn w Zjednoczonych Stanach Ameryki. Ich rezerwaty to prawdziwe siedliska hazardu, ich zyski często zawstydzają kasyna z przereklamowanego Las Vegas. Czerwonoskórzy odzyskują to, co kiedyś im zabrano, a biali jeszcze się z tego cieszą. Historia ma przewrotne poczucie humoru.

Utamukeeus również należał do tych "mądrzejszych" indian i nigdy nie gardził zdobyczami technologicznymi najeźdźcy. Broń palna, choć z początku onieśmielająca i groźna, była niesamowitym postępem. Wcześniej przy polowaniu na zwierzynę najlepszego myśliwego poznawało się po tym, jak szybko potrafił uśmiercić zwierzę. Ile strzał potrzebował i jak bardzo ofiara cierpiała, zanim wyzionęła ducha. Wymieniono łuki na strzelby, ale czy teraz każdy patałach mógł z łatwością odbierać życie? Według Navaho nie: mimo że brón stała się bardziej wyrozumiała na błędy, "współczynnik umiejętności" wciąż pozostawał, obniżyła się jedynie (a może całkowicie zatarła?) poprzeczka rodzielająca dobrych w swoim fachu, od tych złych.

Komunikacja na odległość, która kiedyś stanowiła niesamowitą barierę, od której niekiedy zależały losy calych narodów, ewoluowała w sposób, który prostemu rozumowi ciężko było zrozumieć. Sieć radiowa czy sieć telefoniczna jeszcze w czasach sprzed rytuału stanowiły przełom dla tych, którzy dotychczas uważali znaki dymne za najskuteczniejszy sposób przekazywania wiadomości na odległość. Sieć satelitarna, telefonia komórkowa czy internet były jak próba wyobrażenia sobie czwartego wymiaru.

Wheeler z entuzjamem pokazywał nowe urządzenie wszystkim zainteresowanym. Navaho słuchał uważnie i starał się pozostawiać umysł otwarty, ale przeskok technologiczny był zbyt duży, by zrozumieć czym jest smartfon i internet w czasie krótkiej rozmowy.
- Chcesz mi powiedzieć, że w tym urządzeniu, które mieści się w kieszeni, znajduje się wiedza na temat wszystkiego czego dowiedziała się ludzkość, a zdecydowana większość z tego nie korzysta i woli oglądać obrazy z małymi kotkami?
Utamukeeus był zniesmaczony, rozczarowany swoim własnym spostrzeżeniem, rozczarowany chyba ludzkością w ogóle. Poprosił Wheelera by wpisał dla niego kilka haseł w wyszukiwarkę, w ramach pokazu, jak to wszystko działa. Doznał ciężkiego szoku, gdy na "Wielka Wojna Światowa", ten spytał beztrosko "Ale która?". Planeta jeszcze nie zdążyła się wyleczyć po "pierwszej" gdy ten poddał się rytuałowi, a w międzyczasie nastąpiła "druga", jeszcze okrutniejsza. Strach, że Mitra mógł się pomylić, że tak długi letarg był błędem stawał się coraz silniejszy.

W międzyczasie wytworzyła się dyskusja na temat artefaktów wspomnianych w liście i Krwawych Łowów. Padło kilka adresów, imion oraz propozycji, w tym ta by rodzielić się w poszukiwaniach. Paw Ameryki nie odkrył (gra słów niezamierzona) i Navaho i tak chciał się odłączyć od reszty. Miał dziwne wrażenie, że w przeszłości jego i ich cele rzadko się pokrywały. Czy to był powód dla którego został Heroldem? Ponieważ tak bardzo różnił się od reszty z nich? Samotny Wilk miał w planach pójście totalnie solo, ale wyglądało na to, że wizja kilku towarzyszy pozostanie jednak na nim sforsowana. Przemówił więc, po raz pierwszy dzisiejszej nocy, rozwiewając wątpliwości w której grupie czuje się lepiej - dyplomatów czy... niewiadomo w zasadzie czym była druga grupa.
- Spróbuję wytropić osobę Gwenliian Ferch Arwyn. Jej portret, coś co należało do niej lub poprzedni... "adres" ułatwiło by łowy.

"Duchy przodków błagam was, niech Hiena pójdzie z drugą połową stada"
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.

Ostatnio edytowane przez Klejnot Nilu : 15-10-2020 o 06:40.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 15-10-2020, 09:45   #43
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Wszystko skłaniało się ku końcowi.
Temat Arwyn nie był łatwym tematem. Plotki o Krwawych Łowach krążyły już od miesiąca. A wampiry jej pokroju nie przeżywały ponad dziesięciu wieków będąc lekkomyślne. Zaszyła się. Przepadła jak kamień w wodę.

Darius Shirazi powiedział, że on sięgnie do swoich kontaktów, ale raczej wątpił w to, że się może udać. Paradoksalnie najlepszym miejscem na szukanie tropu była… impreza u Królowej, która chciała głowy Arwyn.

Wszyscy wiedzieli, że źle zadane pytania w takim towarzystwie może ich postawić w co najmniej kłopotliwej sytuacji.

Qwerty jednak zaczął drążyć. Coraz bardziej i bardziej. Tak jak tylko Malkav potrafił drążyć dyskusję z innym Malkavem. Shirazi podnosił się i opadał bezradnie za biurkiem. W końcu Da Silva przyszedł mu z pomocą. Powiedział coś o jakimś teatrze. I wtedy kustoszowi coś nagle się przypomniało.

Daria!

Daria była Nosferatu, której domeną był Mortlake Theater. Projektantka kostiumów. Utalentowana krawcowa. Ponoć w swoim notatniku miała kontakt do każdego wampira, dla którego kiedykolwiek wykonywała zlecenie. I ponoć wykonywała kilka zleceń dla Gwen.

Tyle udało im się uzyskać dzięki burzy mózgów.

Lady Catharine roztaczała wokół siebie swój czar w naturalny sposób. Robiła to praktycznie bez udziału swojej woli. Postanowiła odrzucić włosy i zobaczyć jak wygląda jej odbicie w oknie.

I wtedy zobaczyła coś dziwnego.

Ciężko powiedzieć czy Qwerty zerkał ukradkiem na blondynkę, czy raczej przeznaczenie skierowało jego spojrzenie dokładnie w to samo miejsce za oknem, ale również to ujrzał.

W czasie gdy Spoon podchodził do Navaho, żeby wyjaśnić mu dlaczego to właśnie on i przede wszystkim on powinien być w składzie szukającym Brusili tamte dwa wampiry o szlacheckich tytułach patrzyły w wąskie i wysokie okno.

To co zauważyli było czymś dziwnym. Przedmiot ów był wielkości skrzynki jabłek. Jakimś cudem unosił się w powietrzu kilka metrów za oknem. Nie latał jak samoloty czy cepeliny. Zamiast tego zdawał się unosić. Lewitować. Jak balon?
Zielona lampka mrugała niczym ponure oko zerkające ukradkiem do biura Shiraziego.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 15-10-2020 o 19:13. Powód: Przerzut porażki za siłę woli u Qwertego.
Mi Raaz jest offline  
Stary 15-10-2020, 14:59   #44
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Catherine jednym uchem przysłuchiwała się rozmowom mężczyzn. Skupiona na okazywaniu zainteresowania Dariusowi w pierwszej chwili nie zorientowała się, co widzi z oknem. Skrzynka? Lewitująca skrzynka? Nie, to niemożliwe, rzeczy nie unosił się same w powietrzu, chyba, że były to balony wypełnione gazem... Tu mi widziała żadnego balonu. Po sekundzie rozwiązała zagadkę - to był żuraw, dźwig, musiał być zamontowany na dachu, po prostu nie dostrzegała lin dźwigających ładunek. W dodatku ładunek mrugał. Na zielono, zupełnie jak jej nowy telefon.
No ale skoro telefony działały bez kabli, to dźwigi też mogły, prawda?
- Czy żurawie nie potrzebują już lin? - zapytała, wskazując na okno. - Wisi tam ładunek. Nie spadnie?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 15-10-2020, 23:08   #45
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon zmarszczył brwi słysząc, że Arwyn zaginęła. Oczywiście … jak chwilę nad tym pomyślał to było logiczne. On sam przecież też zaszył się z Brusillą jak znaleźli się na czarnej liście Camarilli. Cmentarze, grobowce tu się ukrywali. Wszystkie te wspomnienia widział niewyraźnie jak przez mgłę, ale i tak wywoływały ból. Ból jej braku. Czuł że zawsze byli razem.
‘Nie’ pomyślał, musiał wrócić do rzeczywistości. Postanowił więc czymś się zająć i skupił się na tym dziwnym telefonie i słuchał uważnie jak się nim posługiwać. I.. kiedy okazało się że nie jest magiczny to jego zainteresowanie jeszcze się spotęgowało. Znaczyło to że nie musi polegać na czarodzieju od którego przedmiot pochodzi i może nim samodzielnie ‘władać’ i mieć go pod całkowitą kontrolą.
Spoon generalnie lubił technikę. Nie to że obchodziło go jak co działa, po prostu lubił gadżety. Kiedy już uznał że opanował ‘smartphone’ w stopniu zadowalającym znowu zaczął składać rzeczy do kupy. Wyglądało na to że żeby znaleźć Brusille musi znaleźć Arwyn, a żeby znaleźć Arwyn musi znaleźć Darie.
Taa… Dużo tych pośredników. Ale może dało by się łatwiej. Usłyszał jak Indianin, Uta, mówi coś o tropieniu przez przedmiot. To mogło być to. Podszedł do niego.
-Myślisz że mógłbyś mi pomóc znaleźć Brusille ? Jestem krwią z jej krwi. Ona jest moją twórczynią. – Spoon spojrzał na przedmiot o którym wspomniała Catherine.
-Co to jest ? – zapytał zaskoczony.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 15-10-2020 o 23:40.
Rot jest offline  
Stary 16-10-2020, 12:10   #46
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
W jaźni Castellego pobrzękiwało imię Daria. Wampir nie pamiętał czy znał niegdyś Nosferatu, ale wziąwszy pod uwagę słabość Szczurów do informacji jako takich i faktu, że Tony działał zasadniczo w tej samej branży, podpowiadała mu, że nawet jeśli ich ścieżki nie skrzyżowały się, to najprawdopodobniej znajdą wspólny język. Jeśli tylko będą wiedzieć, gdzie ją znaleźć. Tak czy owak, Tony miał już potencjalnie kilka ścieżek, które mogły pomóc w szybkim odnalezieniu Gwen. Swój spryt i wiarę, że uda mu się szybko odnowić stare znajomości w światku i możliwą transakcję z Darią. Można też było się pojawić na balu u Księżnej Anne, ale nie wyglądało to na opcję ani rozsądną, ani skuteczną, bo zaszyta primogenka Brujah zapewne nie miała się pojawić na swojej własnych Krwawych Łowach.

Nie przestawał bawić się smartfonem, mysląc o tym, że niebezpiecznym będzie zapisywać w nim jakekowliek numery telefonów. Pamiętał, że jeszcze za życia takie sprawy zawierzał jedynie swej pamięci (niestety jak wiedział dobrze teraz zawodnej, po tym jak oddał się rytuałowi, zresztą nawet gdyby miał to zapisane gdzieś, notatki zapewne nie przetrwałyby próby czasu, a nie wyryłby tego dłutem w kamieniu). Psiarnia lubowała w sprawdzaniu notesów i tym podobnych szpargałów, aby tylko znaleźć jakieś tropy i informacje. Wiedział jednak, że kontaktu do Darii nie zapisze nigdzie. Spytał wprost:

- A gdzie można znaleźć tę infobrokerkę?

Zanim otrzymał odpowiedź, Catherine zwróciła uwagę wszystkich na okno, gdzie dziwny kształ unosił się w powietrzu.

What a fuck is that? Fucking dragonfly? - miał zamiar pomyśleć tak, ale złapał się na tym, że zdziwiony wypowiedział swe myśli głośno.
 
8art jest offline  
Stary 16-10-2020, 19:59   #47
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Qwerty zadawał pytania. Kolejne przychodziły mu do głowy i na większość otrzymał odpowiedzi. Nie ze wszystkich był zadowolony. Dowiedział się między innymi tego, że nie zostanie im przedzielone żadne konkretne schronienie. Będą mogli coś wynająć, zwłaszcza że w okolicy było kilka tanich hoteli. Uiop uznał, że tak najpewniej uczynią. Zdawało się nienajgorszym pomysłem stworzenie bazy wypadowej, do której każdy mógł wrócić na dzień. I w której mogliby się nawzajem odszukać. Co prawda posiadali te nowoczesne telefony, jednak Qwerty im jeszcze nie ufał. Nawet nie chciał swojego wypróbować w tej chwili. Uznał, że na pewno coś by popsuł i wszyscy by się z niego śmiali, jako że był nic niewartym Malkavianem! Taka Catherine na pewno ze wszystkim sobie od razu poradzi i zacznie mu dumnie wypominać swoją technologiczną wyższość. Nie mógł na to pozwolić!
Opieszałość Qwerty'ego miała też drugie znaczenie. Inni korzystali z telefonów... więc obserwował ich dokładnie. Gdyby urządzenia miały na przykład ukraść im dusze, to wolał chwilę odczekać, aby się o tym przekonać. Nie był w stanie zadbać o swoje bezpieczeństwo mięśniami, może mógł przezornością.

Zapamiętał nazwy Pięciu Elizjów. Dwa zdawały się całkiem luksusowe. 66. piętro wieżowca Shard oraz klub ze striptizem Tainted Blood. Na drugim spektrum znajdowało się The Blue Monsoon - głównie dla wampirów niskiego pokolenia. Na swój sposób Qwerty sympatyzował z nimi. Oprócz tego klub muzyczny The Trunk oraz The Electric. Malkavian próbował sobie przypomnieć, czy niegdyś również było w Londynie tak wiele Elizjów. Ciekawe jak bardzo różniły się między sobą. Przeczuwał, że całkiem istotnie.

W kwestii Gwen... Darius Shirazi bez przekonania powiedział, że sięgnie do swoich kontaktów. Paradoksalnie najlepszym miejscem na szukanie tropu była… impreza u Królowej, która chciała głowy Arwyn.
Qwerty... po prostu nie mógł się na to zgodzić.
Jeszcze gdyby mówili o jakimś Nosferatu wyspecjalizowanym w sztuce znikania, byłby w stanie to zrozumieć. Gangrel? A jakże, byli w stanie przetrwać w dżungli, nawet miejskiej. Ale Brujah? Wiekowa Spokrewniona miała głowę na karku, jednak w jej Vitae było wszczynanie rebelii, nie instynktowne zacieranie za sobą śladów. A w wielkim mieście, Londynie, znajdowało się wiele obserwujących par oczu. Uiop czuł je nawet teraz. Miał wrażenie, że milion najróżniejszych spojrzeń jest zogniskowanych akurat na nim. Obce źrenice wypalały na jego skórze wzorki. Ślizgały się po kończynach, wwiercały wzrok w jego sylwetkę. Aż jęknął. Czucie dyskomfortu narastało. Było coraz większe i Uiop czuł nadchodzący atak paniki. Jak miał śledzić innych, skoro wszyscy deptali mu po piętach?! Śledzili każdy jego krok...!


Qwerty drżącą reką wyciągnął z kieszeni zapalniczkę. Zapalił ją pospiesznie. Spojrzał na ogień, który wnet strawił jego strach. Bestia w duszy Malkaviana poruszyła się niespokojnie na widok płomienia, choćby nawet maleńkiego. To był znajomy lęk, który przyćmił poprzedni. A z tym Qwerty potrafił sobie poradzić. Zgasił zapalniczkę i uspokoił się.
Na jego twarzy pojawiła się żelazna determinacja.
Skoro oczy całego Londynu tkwiły wpatrzone w niego, to przynajmniej kilka par musiało wyśledzić Gwenliian. Zaczął maglować trójkę nowych przyjaciół. Zwłaszcza że jeden był przecież Malkavianem, na litość boską! To do czegoś zobowiązywało. Taki wspaniały klan, wcale nie nieprzydatny. Qwerty musiał tylko zmobilizować brata Kainitę.

...

Udało się.
Nosferatu Daria.
To brzmiało dobrze. Zwłaszcza że Qwerty lubił ten klan, który również był uważany za niski. Nie chciał być naiwny, ale to brzmiało jak dobry trop. Cieszył się, że był w stanie go wydobyć z siatki szaleństwa, która spowijała stolicę Wielkiej Brytanii.
Opadł na krzesło zmęczony. Chwilowo jego zapał i siła woli nieco przygasły, choć był nadal zadawolony. Pozwolił jednak innym teraz przejąć inicjatywę.

Nie zamierzał jednak kompletnie marnować i czasu i zaczął liczyć pieniądze. Nie był pewny, na jak wiele mu wystarczą. Qwerty nie był ekonomem, ale nawet on wiedział o czymś takim jak inflacja. Świat przez te wszystkie dekady znacząco się zmienił i nikt ich nie miał prowadzić za rączkę przez tych kilka pierwszych dni. Uiop czuł się bardzo niekomfortowo, gdyż lubił znać zasady gry oraz panujące realia. Miał wrażenie, że przez ten cały technologiczny postęp wrogowie mogli wyciągnąć w najmniej spodziewanym momencie królika z kapelusza i go kompletnie zaskoczyć. Na przykład... to dziwne coś, o czym wspomniała Catherine.
- Czy to nas... śledzi? To jakaś machina szpiegowska? Albo wojenna? - podniósł dłonie do góry, jakby mogło go to osłonić przed pociskami. - Bo chyba nie ozdoba?
Jeżeli ta rzecz była Okiem Wroga... to ich wybudzenie nie było już sekretem. Do tej pory wiedziały o tym jedynie osoby w tym pokoju oraz Pater Thomas. Qwerty pragnął, aby tak pozostało tak długo jak to tylko możliwe. Co więcej, jeżeli wiadomość o ich pełnym składzie wycieknie, to osoby z zewnątrz będą mogły słusznie założyć, iż ich szóstka miała wspólny motyw. I rzeczywiście, było nim zebranie artefaktów. Jeśli jednak będzie powszechnie wiadome, że działają razem... Ech... To potencjalnie mogło kompletnie uniemożliwić przeniknięcie do różnych frakcji walczących w Londynie. Uiop poczuł dziwne gniecenie w brzuchu.

Byli w przededniu burzy. Ciężko było stwierdzić, ile dokładnie czasu mieli na zebranie artefaktów, jednak przeczuwał, że to piekło rozpęta się w stolicy niedługo. Mitra zginął w jednym z pierwszych bombardowań Londynu w trakcie Drugiej Wojny Światowej. Qwerty nie chciał podzielić jego losu, jeżeli Trzecia czyhała za rogiem. Nie żeby porównywał się do Niego, to byłoby niezwykle pyszne. Jednak już wystarczało, że wzmianki o Uiopie zostały wymazane z kronik, które były w posiadaniu Shiraziego. Malkavian nie chciał na dodatek zostać wymazany z powierzchni ziemi.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 16-10-2020 o 20:08.
Ombrose jest offline  
Stary 19-10-2020, 07:12   #48
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
- O kurwa! To dron! - krzyknął Wheeler jakby te dwa zdania miały wszystko wyjaśnić. Poniekąd to pierwsze wyjaśniało. Oto miała miejsce sytuacja niespodziewana i mogąca stanowić istotną komplikację.
Da Silva zerwał się z wygodnej kanapy. W jego dłoni błysnął nóż motylkowy. Poruszał się szybko. Za szybko jak na człowieka. Poruszał się raczej jak Brujah rzucający się do ataku na niewidzialnego wroga. Czy miał zamiar strącić tę skrzynkę nożem? A może “dron” był czymś gorszym?
Wheeler nie patrzył na skrzynkopodobne urządzenie ze światełkiem. Zamiast tego obserwował jak jego dłonie zmieniają się w ogromne pazury, a ich wierzch porasta futrem.
- Darius zabierz ich - powiedział na wpół warcząc.
Shirazi jednak zdawał się nie reagować. Wpadł w amok. Na biurku niemal z hukiem wylądował jego neseser do którego wrzucał kolejne żółte teczki z dokumentami.
Wheeler również wybiegł, ale prędkość da Silvy sprawiła, że bieg drugiego z wampirów wydawał się jakby odbywał się w filmowym spowolnieniu.
Dopiero gdy obydwaj wybiegli Darius rzucił pod nosem:
- Cała historia kultu, dzieło mojego życia… nie mogą tego znaleźć. Królowa każe mnie ściąć za naruszenie maskarady, jeżeli to wpadnie w czyjeś ręce.
Był zdenerwowany. Dłonie mu się trzęsły.
- W piwnicy jest tajne przejście, prowadzi do rzeki.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 19-10-2020, 10:10   #49
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Fixer miał wrażenie, że nie pierwszy raz w swojej historii jest w sytuacji, gdzie trzeba było dać nogę i zartrzeć za sobą dowody. Nie pamiętał dokładnie, ale miał bardzo mocne przeczucie, że niejednokrotnie na mety wpadali albo Tommyguny z konkurencji, albo Bobby's w towarzystwie Scotlandyardu. Tony nie należał kategorii, która przewracała biurka i zaczynała zmasowany ostrzał, albo rzucała się na przeciwnika z wyciąganymi spod czapek żyletami. Castelli po prostu dawał drapaka, ale nie na oślep i nie w panice. To nie prowadziło do niczego dobrego, a pamiętał opowieść o jednym z bandziorów, który tak bardzo próbował spierniczyć przed policyjną obławą, że skitrał się w policyjnym wozie. Odsiedział swoją głupotę w więzieniu jego królewskiej mości. Teraz umysł pracował teraz bardzo szybko, a Tony nie wiedział, kto się tu na nich przyczaił (choć domyślał się, że jeśli kapłan obawiał się złamania Maskarady, to nie były to inne wampiry) to spokojnie oznajmił Dariusowi:

- Oi gaffer, bierz tylko najniezbędniejsze papiery, alright fella?

Dobór dokumentów zostawił Shirazziemu, ale wiedział, że do złamania Maskarady dojść nie może. Mogłoby to zaszkodzić nie tylko Dariusowi, ale też Heroldom, jeśli w papierach były jakieś wzmianki o nich. Tego wolał Brujah uniknąć, szczególnie jeśli chcieli zachować status incognito. Wysunął dłoń w stronę Qwerty'ego:

- Sir Uiop, mogę prosić o ogień? - potem zwrócił się do reszty: - Kopsnie się ktoś na biegu po trochę tych ciuchów. Trzeba to wszystko spalić, zanim ktoś niepowołany się tu zjawi.

Brujah powiedział, to co powiedział, ale nawet nie czekał na czyjąkolwiek reakcję. Sam rucił się biegiem do poprzedniego pomieszczenia po ubrania. Zebrał co mógł unieść i szybko przygotował stos pod regałem i biurkiem. Pozrzucał na stos trochę woluminów z półek, tak aby zrobić trochę więcej przestrzeni na półkach. Sciśnięty zbyt mocno papier, nie dopuszczał powietrza i nie palił się jak należy, a nie chciał, żeby w łapy napstników wpadły opalone z wierzchu dokumenty z wciąż mozliwą do odczytania treścią. Po tych małych poprawkach, powinno się było pięknie palić. W zasadzie takimi rzeczami powiien zajmować się Indianin, ale Castelli był tak zajęty, że nawet nie zauważył, czy ktoś mu pomagał.

- Podpalcie to szybko w cholerę, ja muszę jeszcze jedną rzecz ogarnąć. Spotykamy się w piwnicy, a jakbyśmy się rozdzieli, to widzymy się w Lamb & Flag na Covent Gardens.

Wampir wiedział, że pożar pewnie nie rozprzestrzeni się na cały fabryczny kompleks, ale nie zamierzał niczego zostawiać przypadkowi, runał biegiem do pomieszczenia gdzie spożyli pierwszą wieczerzę. Co jak co, ale nikt z tych niewinnych ludzi nie zasługiwał na to aby zostać spalonym, albo uduszonym trującym dymem.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 19-10-2020 o 10:33.
8art jest offline  
Stary 19-10-2020, 14:06   #50
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Wampir nie wiedział co się dzieje, poza tym że są w niebezpieczeństwie. Dopiero po chwili, po ruchach innych dotarło do niego to że ktoś ich atakuje. Ktoś śmiał podnieść rękę na Prawo. Nie mógł pozwolić by uszło im to płazem, ale równocześnie nie mógł walczyć. Czuł Bestię w jego trzewiach i wiedział że jeśli teraz utoczy krew to jej ulegnie. Wytropi ich... Wytropi ich wszystkich i postawi przed majestatem prawa. Z furią podniósł się i pomógł Tonemu w przygotowaniu gigantycznego ogniska.

- Nie mamy na to czasu. Bierz tylko to co ważne, jak mówi Tony. - warknął na Dariusa, samemu łapiąc za jedną z półek i wyszarpując ją z gigantyczną siłą.

Cała szafa wydała z siebie cichy jęki, po czym chrupnęła i rozpadła się, wysypując swoją zawartość na podłogę. Półka wyszła w zasadzie w całości, tworząc niemal półtorametrową sztachetę. Nie była to idealna broń, ale na chwilę obecną będzie musiała mu wystarczyć. Złapał deskę u podstawy i oparł ją sobie o bark, jak żołnierz idący z karabinem skałkowym na defiladzie. Drugą ręką złapał torbę z pucharem i zdecydowanie ruszył do wyjścia.

- Zbieramy się. Darius otwórz okno i podpalamy wszystko. Nie mamy już czasu. - powtórzył się i opuścił pomieszczenie.
 
Zaalaos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172