Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2020, 21:17   #11
Umai
 
Umai's Avatar
 
Reputacja: 1 Umai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputacjęUmai ma wspaniałą reputację
Poranny ból istnienia: MG + Umai

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=bukPjk5zdLc[/MEDIA]
Czas: 2051.03.02; czw; poranek
Miejsce: motel “Tom & Jerry”; pokój Tamiel i Grima


Ranek zaczął się źle, nawet bardzo źle. Pomijając upał, odkąd otworzyła oczy Tamiel czuła się chora… gdy już sprecyzowała, że jednak żyje, a to nie kocioł piekielny, a ból rozsadzający czaszkę to nie wiertarka udarowa, a kacowa migrena. Dziewczyna uchyliła spierzchnięte wargi, ale zamiast słów wydobył się z nich pełen boleści jęk. Dochodzące zza okna dźwięki przyprawiały o cierpienie, światło raziło oczy… zapachy wykręcały żołądek, a posmak starej ścierki w ustach w ogóle nie pasował do zwykle znajdującego się tam języka.
Pierwszym co Quirke zobaczyła po przebudzeniu była jej sukienka na podłodze i własna ręka… zwisająca bezwładnie na podłogę przez krawędź materaca. Zupełnie jak blond głowa.
Gorzej że bardzo chciało się jej pić. Z drugiej iść do toalety… a z trzeciej.
Z trzeciej sama nie wiedziała. Czuła że śmierdzi, ohydny osad lepił się do zębów, a w gardle panowała pustynia. Pilnie też potrzebowała skorzystać z toalety, bo nie wypadało załatwiać potrzeb do… łóżka. Leżała w łóżku - czyli nie było tragicznie!
Zadowolona z prostego odkrycia spróbowała wstać i nawet postawiła nogi na ziemi. A potem zawroty głowy przechyliły ją, przez co wyrżnęła jak długa z łoskotem na podłogę.

- Jeej… Już rozbijasz się z samego rana? - pokój znów troszkę zawirował. A gdzieś tam z góry doszedł ją jakiś zmęczony, kobiecy głos. Zaraz też zza krawędzi łóżka pokazała się głowa… no… tej kelnerki… patrzyła na nią pewnie z takim samym zmęczonym wzrokiem jaki dostawała od niej z dołu.
- Żyjesz? - zapytała wyciągając do niej rękę by pomóc jej wrócić jak nie do pionu to chociaż do łóżka.

Głos był obcy, twarz znajoma, ale nie należała ani do Rity, ani do Melody. Quirke coś kołatało w głowie, że wynajęli pokój w barze przy drodze… tylko gdzie pozostali?
- Nie wiem… - przyznała, przyjmując z wdzięcznością pomocną dłoń. - Jasmin? Co ja tu robię? Co… co ty tu robisz? Gdzie… woda?

- Chyba, żeśmy się nawaliły razem. -
Jasmin odezwała się na tyle niepewnie, że też wyglądała jakby nie tyle pamiętała wydarzenia z ostatniej nocy co wysnuwała wnioski z obecnej sytuacji.

- Woda. Do picia? No zobacz, może być? - wskazała palcem na stojącą na nocnej szafce szklankę z kolorowym płynem. - Bo jak do mycia to w łazience. - machnęła kciukiem za swoje łopatki. Przekrzywiła głowę patrząc na siedzącą na podłodze koleżankę i tak zagapiła się na chwilę mrużąc oczy.
- A majtki też ci ściągałam? Bo sukienkę to pamiętam… - zapytała niepewnie.

- Majtki? Moje majtki? - lekarka popatrzyła w dół i zafrapowała się. Jęknęła po sekundzie, ściągając koc z łóżka żeby się zakryć. Dlaczego była goła?
- Czy my… - czerwona na twarzy popatrzyła na na drugą dziewczynę, a dalsze słowa nie umiały przejść jej przez gardło. - N...nie pamiętam - ścisnęła palcami łupiące skronie - Jezu… Griiiim! - zawołała na koniec zrozpaczona. Brakowało ważnego elementu w pokoju, jeśli odwaliły coś z Jasmin zeszłej nocy, Ranger ją zamorduje. Albo co gorsza zawinie się i zostawi samą.

- Grim? - koleżanka zmarszczyła brwi i nosek jakby nie była pewna kogo Tamiel woła. Rozejrzała się dookoła po pokoju ale poza nimi dwoma nie było nikogo widać i słychać. Nie było widać drzwi do toalety no ale panowała tam cisza.
- Daj spokój, nie przejmuj się Tam. Pewnie przez sen sama sobie ściągnęłaś te majtki a może ja ci wczoraj zdjęłam razem z kiecką. Już nie pamiętam. Przecież jakbyśmy coś robiły to ja też bym nic na sobie nie miała. - kelnerka widocznie była miłą dziewczyną i nie chciała by jej nowa koleżanka się martwiła niepotrzebnie. Chciała ją pocieszyć głosem skacowanego ale jednak rozsądku. Nawet się poświęciła na tyle by unieść się na ramionach więc pokazała coś więcej niż głowę i ramiona. Tak dokładniej to piersi. Nagie piersi. Nawet całkiem przyjemne dla oka.
- O cholera… - widok chyba jednak zaskoczył właścicielkę bo tego się widocznie nie spodziewała. Spojrzała tam dalej w głąb siebie aby dojrzeć swój dół wciąż przykryty kocem. - O cholera… - sapnęła znowu jeszcze bardziej zaskoczona. W końcu zdezorientowana wróciła spojrzeniem do siedzącej na podłodze blondynki.
- Jakby ci tu powiedzieć Tam… też nie mam majtek… - powiedziała jakby liczyła, że jakimś cudem lekarka może jej wyjaśnić ten fenomen i lukę w pamięci.

- Co… cośmy robiły… co ja narobiłam? - owijając się szczelnie kocem i zaczęła kiwać się w przód i w tył, kręcąc głową. Dała ciała, jak można się było tak spić. - Nie pamiętam, film mi się urwał. - przełknęła ledwo ślinę i zaczęła pełznąć w kierunku łazienki. Nagle znieruchomiała. A co jeżeli ponury gliniarz zabawił się ich kosztem? Jeśli obie padły jak kłody sam mógł je rozebrać żeby rankiem zafundować im obu mindfucka.
- Grrriiiiiim! - tym razem w jej głosie pojawiła się złość.

- Kogo wołasz? Chyba jesteśmy tu same. - kelnerka zmrużyła oczy jeszcze raz rozglądając się po pokoju. No ale jakoś nikt nowy się poza nimi dwiema nie pojawił. W końcu cicho jęknęła i zaczęła gramolić się z łóżka. Sięgnęła po tą kolorową szklankę i łyknęła z niej parę łyków. Wreszcie wstała i uklękła obok blondynki podając jej szklankę.

- Masz, napij się. - poradziła jej po koleżeńsku. Chwilę wodziła niepewnie wzrokiem po pokoju nie bardzo wiedząc co zrobić i powiedzieć.
- Tu chyba ktoś spał. Bo jest niepościelone. My chyba na tym spałyśmy. - zdecydowała w końcu przyglądając się drugiemu łóżku. Rzeczywiście wyglądało na używane.
- Może gdzieś poszedł. - dedukowała opierając się o krawędź łóżka a drugą dłonią po przyjacielsku klepiąc Tamiel po plecach.

- Albo się zabrał, bo ile można… niańczyć problem. - Quirke wpadła w ponury nastrój, biorąc szklankę. Napiła się, alkohol podrażnił żołądek. Miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Minęła chwila, potem druga i nudności puściły. Wtedy też dało się żywiej odetchnąć.
- Chcesz procha? - spytała, wstając chwiejnie i rozglądając po pokoju aż dojrzała czarną lekarską torbę. Obok stał plecak Totha, a jego widok sprawił, że strach też odpuścił. Nie uciekł, nie zostawił samej. Chociaż pewno był wkurzony.
- Witaminy, coś przeciwbólowego, a potem śniadanie - pochylając się nad bagażem sprzedała prosty plan - Wołałam Danny’ego. Tego gościa z którym wczoraj tańczyłam. Myślisz, że zmył się jak usnęłyśmy i poszedł dalej w tango? - spytała, widząc przed oczami scenariusz gdzie Teksańczyk obudził się w podobnym zestawie jak ona sama. Gdzieś w obcym wyrze, z nagą dziewczyną obok. Sam gadał że…
- Musze sprawdzić czy nic mu nie jest.

- Na pewno nic mu nie jest. Pewnie poszedł na śniadanie. Czy coś. A jak masz coś na ból głowy to daj. Ja muszę do toalety
. - Jasmine pacnęła ją pocieszająco dłonią w nagie ramię. Po czym odebrała szklankę z wczorajszym drinkiem i znów jęknęła przy wstawaniu. Ale odstawiła szklankę na szafkę i sama trochę się chwiejąc ale podreptała w stronę toalety znikając w niej z widoku. Ale nie domknęła drzwi.
- Często ci się przytrafia takie coś? Naprawdę nic nie pamiętasz? - zawołała z wnętrza toalety.

Znane czynności pomagały zebrać się do kupy. Znaleźć odpowiedni blister, wycisnąć dwie tabletki. Znaleźć nieduży słoiczek i wyłuskać cztery białe krążki. Quirke zawiesiła wzrok na ampułkach morfiny. Wystarczyło dać w kanał i wszystkie problemy kaca odlecą. Wraz ze świadomością.
- Zapewne nie uwierzysz jeśli ci powiem, że zwykle kończę picie po dwóch drinkach - burknęła, łykając swoją porcję tabsów. Przełknęła je, połowę kładąc na łóżku.
- Wczoraj miałam wypić jednego - dodała, kręcąc głową i poprawiła rulon z koca - Mam słabą głowę. Tabsy przygotowane, leżą na materacu. Idę… poszukać Grima i pozostałych.

- Stój, poczekaj! Nie zostawiaj mnie!
- gdzieś zza pleców doszedł nieco zmęczony a nieco przyspieszony głos koleżanki. Jakieś stukanie, chlapanie i zaraz drzwi się otworzyły i stanęła w nich Jasmin jeszcze otrząsając dłonie. Zerknęła na blondynkę jakby ją pierwszy raz zobaczyła na oczy i zmrużyła oczy, przechyliła główkę kończąc trzepać własne dłonie.
- Tak chcesz iść? - zapytała niepewnie wskazując na Tamiel ubraną jedynie w owinięty dookoła ciała koc. Zresztą kelnerka nie kłopotała się nawet kocem więc stała nagusieńka gdy na zewnątrz dało się słyszeć kroki i ktoś stanął przy drzwiach gmerając w zamku.
- O, chyba wrócił. Widzisz? Znalazł się. Mówiłam ci, że nic mu nie jest. - uśmiechnęła się pogodnie kładąc dłonie na biodrach by dać znać, że sytuacja jest opanowana a przynajmniej zaczyna wracać do normy. Wtedy drzwi otworzyły się i stanął w nich Grim.

- O. Wstałyście. - powiedział trochę jakby zaskoczony a trochę zaciekawiony. Uśmiechnął się delikatnie wchodząc do środka. - Przeszkadzam wam w czymś? - zapytał nieco ironicznym głosem patrząc na nie obie.

- O cholera! - syknęła nagle przestraszona Jasmin jak się zorientowała, że dalej stoi bez ubrania. Szybko więc czmychnęła z powrotem do łazienki mamrocząc coś w zdenerwowaniu.

- Nic ci nie jest? - Quirke ulżyło, uśmiechnęła się mniej cierpiętniczo robiąc krok w jego stronę żeby się upewnić że wszystko gra… a potem ją wryło i tak stanęła półtora metra od Rangera. - Gdzie byłeś? Myślałam… - pokręciła głową żałując tego gestu od razu. Syknęła z bólu, opadając na łóżko - Przepraszam, zrobiłam się jak zwierzę. To karygodne, nieprofesjonalne. Naprawdę bardzo mi przykro, że… naraziłam cię na stres i nieprzyjemności. Wszystko w porządku? - podniosła umęczony wzrok.

- No. Reszta już się z wolna zbiera do śniadania. Trochę pada. Przyszedłem zobaczyć co z wami. - skinął głową i po chwili zastanowienia podszedł i usiadł naprzeciwko blondynki, na swoim łóżku. Popatrzył na nią, na jej łóżko, szafkę, ubrania leżące na podłodze i parsknął cicho.

- No. To następnym razem chciałbym zobaczyć twoją minę jak wstaniesz i mnie zobaczysz z gołą koleżanką w jednym łóżku. - powiedział rozbawiony lekko kiwając głową w stronę drzwi do łazienki za jakimi zniknęła Jasmin.

- A-ale… to nie tak - lekarka wbiła wzrok w podłogę, garbiąc plecy jakby kowboj wrzucił tam cały worek gruzu.
- To nie tak - kręciła głową i w pewnej chwili głośno przełknęła ślinę. Chyba nic się nie stało, ale wyglądało jak wyglądało. Już widziała minę doktora Sandersa gdy dojdą do niego plotki jak Tamiel się zachowała ledwo spuścił ją z szeleczek i smyczy.
- Nie robiłyśmy nic, kompletnie i… nie doszło do niczego, co ci tam chodzi po głowie. Tylko spałyśmy, bo gorąco. Obok siebie, pijane, a jest gorąco. To nie tak…

- Pewnie, jasne. W końcu co innego mogły robić przez całą noc dwie gołe panny w jednym łóżku? -
wydawało się, że Texas Ranger ma całkiem niezłą radochę z tej całej sytuacji. Ale ograniczał się do dyskretnego uśmiechu. Odwrócił nieco głowę bo otwarły się drzwi od łazienki i wyszła z nich Jasmin. Tym razem była owinięta podobnie jak jej nocna partnerka z jednego łóżka tylko, że w ręcznik. Który był na to zdecydowanie za krótki więc ledwo jej sięgał poniżej bioder.

- Cześć. - powiedziała wyraźnie zakłopotana stając gdzieś tak u wejścia pomiędzy dwoma łóżkami zerkając niepewnie na nią i na niego. Widocznie też jej było głupio i nie bardzo wiedziała co zrobić i powiedzieć.
- Przyszłam po ubranie. Chyba powinno gdzieś tu być. - powiedziała jakby w łazience zorientowała się, że poza ręcznikiem nie ma w co się ubrać.

- To chyba twoje. - Danny schylił się po białą koszulę jaką wczoraj miała na sobie kelnerka. Znalazł też biały stanik, wstał i podał jej. - A dół to chyba tam widziałem. - wskazał za łóżko na jakim spały dziewczyny. Jasmin dygnęła grzecznie odbierając z ulgą swoje ciuchy i zerknęła tam gdzie wskazał.

- O! Spódnica! - ucieszyła się dostrzegając dół swojego ubioru. Podeszła tam i schyliła się pewnie zapominając, że przy tak krótkim ręczniku to obnaża swoje ciekawie wyglądające tylne wdzięki. Wyprostowała się mając już prawie komplet i spojrzała na mężczyznę jakby był jej jedyną nadzieją.
- A widziałeś gdzieś moje majtki? - zapytała odruchowo ale widząc jak jak uniósł brwi szybko się zaczerwieniła i pomachała ręką. - A nieważne! Idę się przebrać zaraz was zostawię w spokoju! - obiecała i szybko znów skryła się w łazience.

- To doszłyście do etapu wymiany bielizny? - zapytał z zaciekawieniem wciąż widocznie rozbawiony. Ale usiadł z powrotem na krawędzi swojego łóżka.

- A co, żałujesz że to nie był twój kawalerski z kumplami? - blondyna ciaśniej owinęła się kocem,podciągając przy okazji kolana pod brodę. Wierzchem dłoni przetarła mokre oczy, czując się nie dość że skacowana i obolała, to jeszcze upokorzona i zagubiona. Sama nie wiedziała które bardziej.
- A może sam nas rozebrałeś, skoro obie byłyśmy pijane? - siorbnęła nosem po czym przechyliła na łózko, zwijając w pozycji embrionalnej na boku - Nie doszło… mówiłam ci, że nie interesują mnie matrymonialne znajomości z kobietami. Odpierwiastkuj się i… dlaczego pozwoliłeś mi tyle wypić? Miało być po drinku, góra dwóch. A urwało mi film jeszcze tam w barze i nie pamiętam nic. Łeb mi pęka, wszystko boli… pić mi się chce.

- Masz.
- powiedział wyciągając z zaczepu przy pasie manierkę. Podał jej a przy okazji przesiadł się i usiadł obok niej. Przez chwilę się nie odzywał zerkając na nią albo przed siebie.
- Same żeście się rozebrały. A chichrałyście się przy tym na całego. No a potem było rano i obie spałyście jak zabite. To poszedłem zobaczyć co z resztą. - powiedział jakby streszczał najważniejsze fakty z ostatniej nocy. Spojrzał znów w bok na leżącą obok blondynkę owiniętą kocem. - Nie bój się. Nikomu nie powiem co tu się działo. - uspokoił ją ciepłym uśmiechem.

Dziewczyna chętnie przyjęła manierkę i do niej przyssała, nie zwracając uwagi czy zalewa koc, łóżko, albo cokolwiek innego. Piła łapczywie aż naczynie prawie pokazało dno, gardło też przestało jej ściskać drutem kolczastym.
- Tak po prostu zostawiłeś dwie gołe dziewczyny. W jednym łóżku… i oczywiście nawet pod koc nie rzuciłeś okiem. Mhm - nie brzmiała jakoś specjalnie przekonana, ale przy końcu westchnęła z bólem. Po omacku wyszukała rękę Grima i ją ścisnęła - Doktorowi Sandersowi też nie powiesz? Obiecujesz?

- Nie jestem kapusiem.
- powiedział odbierając manierkę i chwilowo trzymając ją w wolnej dłoni. Drugą oddał uścisk blondynce jakby chciał jej dodać otuchy. I odwrócił się bo drzwi skrzypnęły i wyszła z nich Jasmin. Tym razem już w koszuli i spódnicy zdecydowanie bardziej przypomniała wczorajszą, sympatyczną kelnerkę z wieczora. Chociaż jej i jej ubraniu brakowało świeżości jaką cechowała się jeszcze wczoraj. Stanęła znów u progu łóżka patrząc na nich trochę niepewnie.

- Noo too… - odezwała się chyba nie bardzo wiedząc co powiedzieć. - Znaczy już wolne. Jakbyście chcieli skorzystać. - nieco odzyskała werwę wskazując na właśnie zwolnioną toaletę.

- Dzięki Jasmin… i dziękuję za wczoraj. Z tego co pamiętam… bawiłam się świetnie - Quirke musiała coś powiedzieć, pozytywnego i bez naleciałości porannej tragedii. Uśmiechnęła się do kelnerki - Robisz najlepsze drinki na świecie, przenieś się do Vegas a zrobisz oszałamiającą karierę, a najlepiej jedź kiedyś do nas, do Kansas. Byłoby super i… przepraszam za teraz. Drugi raz w życiu mam kaca. Wzięłaś tabletki które ci zostawiłam?

- A tak, te proszki… -
widocznie latynoska kelnerka zapomniała o tych tabletkach bo z konsternacją spojrzała na te przygotowane medykamenty, podeszła do nich, wzięła je i spojrzała rozglądając się po pokoju. Grim zaoferował jej manierkę co ta przyjęła z uśmiechem. Przełknęła i zaraz oddała mu już prawie pustą manierkę.

- Wczoraj mi mówiła, że wcale nie leci na kelnerki ani nic takiego. Uwierzysz? - Danny zapytał wskazując pustą manierką na leżącą obok blondynkę. Głupia uwaga jakoś rozładowała skrępowanie i napięcie bo Jasmin roześmiała się z ulgą i już swobodniej popatrzyła na nich oboje. Stała tuż obok nich patrząc na nich z góry na dwójkę rozparcelowaną na łóżku.

- Naprawdę? No jej ja też się nie spodziewałam, że tak się zrobię. No ale z taką niesamowitą dziewczyną to jakoś samo poszło. - roześmiała się kelnerka całkiem naturalnie i wesoło a Grim zgodził się z nią kiwając głową.
- Ale ten, no… A wiesz może… Co się działo w nocy? - zapytała znów nieco skrępowana swoimi lukami z pamięci i mało standardową pobudką o poranku.

- Mhm. Nawaliłyście się i poszłyście spać. Tak w największym skrócie. Żadna filozofia. - Grim wzruszył ramionami zerkając to w bok na siedzącą obok blondynkę to w drugi bok na stojącą obok kelnerkę.

- Naprawdę?! - trudno było powiedzieć co dokładnie kierowało Jasmin. Ale najwyraźniejsze to chyba była ulga. - Aaaleee…. eee… no wiesz… nasze ubrania… - zapytała jeszcze niepewna wskazując na miejsce na podłodze gdzie niedawno leżały choćby jej ubrania.

- To już moje drogie załatwiłyście sobie same. - Grim znów się zaśmiał rozbawiony widocznie wczorajszym wspomnieniem którego chyba był świadkiem. Jasmine zerknęła szybko na Tamiel jakby radziła jej się wzrokiem jak dalej rozegrać tą rozmowę.

- Dzięki Jas, też cię bardzo lubię - Quirke sapnęła kiedy się podnosiła, ale jakoś usiadła obok Teksańczyka, opierając się na nim i kładąc mu brodę na ramieniu - Danny czy byłbyś tak miły i został naszą czarną skrzynką, bardzo ładnie cię obie prosimy? - popatrzyła brunetowi w oczy - Obserwowałeś jak się rozbieramy, tak? Dlaczego, co i jak? Oczywiście wcale nas do tego nie podpuściłeś…

- O, nie, nie, nie dam się na to nabrać, mam opowiadać dwóm laskom co robiły jak były nawalone? O nie, mowy nie ma.
- Grim pokręcił głową i machnął ręką jakby opędzał się od natrętnej muchy. Latynoska, już ubrana, spojrzała szybko na niego i na nią i wyglądała na nieco skonsternowana taką reakcją. Bo brzmiało jakby wyrabiały jakieś nie wiadomo co.

- Oj no powiedz no. Ty wiesz no to my chyba też możemy nie? Potem będziesz się z nas śmiał a my nie będziemy wiedzieć z czego. To byłoby nie w porządku. - Jas szybko dosiadła się na krawędź łóżka tylko biorąc Rangera z drugiej strony więc znalazł się pośrodku nich. No i jeszcze prosząco na niego popatrzyła i położyła mu dłoń na ramieniu.

- Eh, nic takiego, właściwie Tam miała mokrą sukienkę od tego drinka w barze… - zaczął mówić a barmanka pokiwała energicznie głową, że to jeszcze pamięta więc ciągnął dalej. -... i tutaj zdjęłaś jej tą sukienkę by w mokrej nie spała. I miałaś chyba iść, ale zaległaś. No i tak właściwie zostało. - wyjaśnił jak to wczoraj było. A Latynoska zmarszczyła brwi i oczy i ponad jego ramieniem zerknęła na wspólniczkę co ona na to i czy coś jej to rozjaśnia mroki wczorajszej niepamięci.

Za plecami kowboja lekarka rzuciła kelnerce przeczący sygnał głowy. Nie kojarzyła tego, ale opowieść nie wyjaśniała też wszystkiego.
- Danny - zaczęła spokojnie i mało pewnie aż wypuściła powietrze, znów Rangerowi za plecami pokazując na migi do Jas aby jej pomogła.
- Nie bądź taki, co? Przecież taki dobry, prawy i kochany z ciebie człowiek - mówiła cicho, ciągle na niego patrząc. Naparła ręką na jego ramię chcąc go przewalić na plecy - Powiedz co było dalej? Obudziłyśmy się w stroju adamowym… a raczej stroju Ewy, jeśli mamy być dokładni.

- Właśnie! Przecież jakoś… no wiesz… te ubrania jakoś musiały się ściągnąć no nie?
- Jasmin trochę się zagapiła z początku jakby słowa Danny’ego coś jej przypominały. Ranger zaś nie stawiał zbyt przekonywującego oporu dlatego dał się przewalić na plecy i wejść na siebie dziewczynie owiniętej kocem, ale Latynoska nie była w ciemię i bita i jak zorientowała się w sytuacji, znów wylądowała z jego drugiej strony przytulając się do niego przymilnie. Przy okazji mogła już z bliska zezować na swoją kumpelę bo się obie znalazły prawie twarzą w twarz.

- No dobra. - Grim dał się ubłagać i objął każdą z nich jednym ramieniem. A Jas zdradzała minkę jakby zaraz miała usłyszeć jakąś niesamowitą bajkę. Tylko na początek dnia a nie nocy.
- Zasnąłem. - powiedział krótko i tak zwyczajnie, że jeszcze dobrą chwilę Jasmin czekała na jakiś ciąg dalszy. W końcu zerknęła na leżącą tuż obok blondynkę jakby ta jej mogła wyjaśnić jakiś tajny kod Rangera.

- Ale jak to zasnąłeś? - zapytała dość niecierpliwym tonem znów zwracając się do niego.

- Normalnie. Ty się zawinęłaś w koc… ty zaległaś obok… Nie chcę nic mówić ale rozwaliłyście się na całe wyro… - wskazał odpowiednio na Tamiel i Jasmin a potem z wyraźnym wyrzutem zaznaczył, że dla niego już zabrakło miejsca w tym wspólnym łóżku. - a że też trochę byłem zrobiony, z was pożytku nie było to polulałem się. - wyjaśnił jak to było wczoraj wieczorem. Kelnerka znów chwilę odczekała po czym zerknęła na swoją kumpelę by zweryfikować jej reakcję ze swoją. A sama miała minę jakby czegoś brakowało jej w tej opowieści.

- Ale… gdzie w tej wersji moment negliżu? - Quirke nie odpuszczała, szkoda że ból głowy również. Podobna rozmowa na kacu szła ciężko. Bez kaca pewnie nie byłoby lepiej, ale trudno. Zmrużyła oczy - I jakiego niby pożytku, co byś zrobił, gdybyśmy się hm. Nadawały? - jej oczy zrobiły się wielkie gdy spytała - Chyba nas nie rysowałeś, co?

- No tak, co my byśmy mogli robić w łóżku we trójkę przez całą noc…
- Danny udał, że się poważnie namyśla nad tym pytaniem z pogranicza filozofii i egzystencjalizmu przy okazji skubiąc po kawałku loków każdej z dziewczyn jaka opierała się o jego pierś. Wyglądał tak zabawnie, że Latynoska zaśmiała się cicho, trochę z zażenowaniem a trochę z wesołością zerkając zadziornie na leżącą obok blondynkę. Widocznie dobry humor zaczynał jej wracać.

- Szkoda, że już wyjeżdżacie, czuję, że byśmy się mogli nieźle dogadać. - westchnęła z wyraźnym żalem na to rozstanie co niedługo powinno nastąpić. I niespodziewanie pacnęła mężczyznę w jego pierś. - Ale gadaj kto nas w końcu rozebrał! Bo ja za cholerę tego nie pamiętam. Tylko to jak zdejmowałam z ciebie sukienkę. - niecierpliwość znów wzięła górę nad Jasmine i próbowała naprowadzić nowego kolegę na właściwy tor tej rozmowy.

- Fakt. Trochę szkoda, że musimy wyjeżdżać. Nie wiesz czy w Miami nie szukają może kelnerek? - Grim się zgodził, że szkoda było przerywać tak sympatyczną znajomość.

- O rany mów jak było w nocy!
- Latynoska roześmiała się ale widocznie była też zniecierpliwiona tym przedłużaniem sprawy. Znów poklepała go po piersi aby przyspieszyć te zeznania.

- Właściwie tak do końca to nie jestem pewien. - Ranger westchnął i spojrzał gdzieś ponad dwiema głowami na głębie sufitu nad sobą. Kelnerka zmarszczyła brwi ze zdziwienia patrząc na leżącą obok blondynkę. Ale nie musiała już poganiać świadka wczorajszych zdarzeń klepaniem bo sam zaczął mówić dalej.

- Zgasiłem światło. Ale obudziły mnie jakieś odgłosy. I chyba się przebudziłyście. Bo wam gorąco było czy co. I wydaje mi się, że ty się chyba zaczęłaś rozbierać… - wskazał niepewnie na kelnerkę… - ty jej chyba chciałaś pomóc… zwłaszcza z kiecką… ale jak ją ściągnęłaś i rzuciłaś to ty się z kolei zorientowałaś, że poleciała razem z majtasami… - zaśmiał się cicho z rozbawieniem. - no to tobie się głupio zrobiło i chciałaś ich poszukać… ale na szczęście wyrżnęłaś się z łóżka na łóżko to nic ci się nie stało… ale ty myślałaś, że coś się stało więc poczłapałaś do niej… potem było dużo tajemnych szeptów na uszko i chichrania… i skończyło się na tym, że wspólnym wysiłkiem ściągnęłyście twoje gatki… a potem też jeszcze było troszkę szeptania i chichrania się… a potem to w sumie nie wiem bo albo wy albo ja się pospałem i wstałem dopiero rano. - Danny nie dręczył już dłużej obu dziewczyn i tak bez pośpiechu, trochę flegmatycznie, wskazując po kolei palcem to na jedną to na drugą gdy opowiadał co która której zrobiła opowiadał jak to było ostatniej nocy.

- O rany… - po chwili zastanowienia Jasmin pozwoliła sobie na krótki ale zafascynowany komentarz. Po czym zerknęła znów na swoją partnerkę z ostatniej nocy by zobaczyć jej reakcję.

- Jeśli dobrze rozumiem - Quirke przestała wybałuszać oczy i zamiast się dziwić, zaczęła się uśmiechać niezobowiązująco kiedy patrzyła na Rangera. Wcześniej jeszcze mrugnęła dyskretnie do Latynoski, aby ostatni tego nie dostrzegł.
- Całą noc mogłeś bez skrępowania i bezwstydnie się gapić na mnie i Jas - trochę mina jej na sekundę zrzedła - bez ubrań - zrobiła wdech, podejmując opanowanym tonem - Nad ranem również… nie uważacie, że to bardzo niesprawiedliwe? Myślę, że należy się nam rekompensata - popatrzyła na dziewczynę obok - Nie sądzisz?

- Zaraz, zaraz… co? Jaka rekompensata? Nie gapiłem się, przecież mówię, że się pospałem.
- Ranger zmrużył brwi jakby uznał, że został niewłaściwie zrozumiany no i chciał wyjaśnić to nieporozumienie. No ale Jasmin w lot podłapała temat i o co chodzi. I widocznie pomysł kupił ją z miejsca.

- O tak, zdecydowanie tak! Ty nas widziałeś na golasa a my cię nie! To niesprawiedliwe! O, nawet teraz jak przyszedłeś to widziałeś mnie bez ubrania. Ja też chcę! - latynoska kelnerka uderzyła w szybki ton pełen werwy próbując nakierować rozmowę, myśli i grę na właściwy tor. Poklepała z przekonaniem pierś leżącego pod nimi mężczyzny i wskazała gestem za siebie gdzie niedawno ku obopólnemu zaskoczeniu oboje spotkali się pierwszy przytomny raz tego deszczowego poranka.

- Hej, panienko! Stałaś na środku pokoju! Nie dało się ciebie przegapić. - Danny prychnął trochę jakby rozbawiony a trochę jakby z irytacji na tak absurdalny zarzut. - Chwila… Znaczy chcesz być bez ubrania? - nagle zmrużył oczy gdy sobie uświadomił dwuznaczność wypowiedzi kelnerki. Sądząc po pierwszej reakcji na trochę zmieszanej i zaskoczonej twarzy to chyba niezamierzonej. Ale dziewczyna szybko się ogarnęła.

- Ale nie sama! Wy też. - zaśmiała się stawiając warunek i wskazując na nich oboje. Sama niby już była ubrana w strój kelnerki chociaż ten strój składał się z paru rzeczy co można było policzyć na palcach jednej ręki. I pewnie by jeszcze palców zostało. Tamiel dalej była tylko owinięta kocem. Więc właściwie najwięcej na sobie miał Danny.

- My też? Ale na samo rozbieranie i gapienie się to chyba mi się nie opłaca. - Grim zastanowił się po chwili i wymownie przesunął palcami po ramieniu jednej i drugiej leżącej na nim kobiety.

Quirke pacnęła go po tej łapie, z zażenowaniem stwierdzając że skoro upadła tak nisko dzisiejszego poranka, co jej szkodzi wykopać ciut głębszy dołek?
- Pan nas nie docenia, panie Toth - powiedziała serdecznym, troskliwym tonem i tak jakoś po lekarsku się na niego patrzyła - Przecież cię z tym samego nie zostawimy, pomożemy się i rozebrać i ubrać, prawda Jas?

- No pewnie! -
Latynoska ochoczo pokiwała głową gorąco wspierając swoją partnerkę w składaniu tych propozycji i ofert.

- Mhm. To pomożecie mi w tym rozbieraniu i potem ubieraniu? - Danny popatrzył na jedną i na drugą po czym mądrze pokiwał głową na znak, że się nad tym zastanawia. - A tak z ciekawości… - zapytał jakby od niechcenia i jakby chodziło o jakiś detal. - A co byśmy robili tak pomiędzy tym rozbieraniem a ubieraniem? - dokończył swoje pytania patrząc pseudo niewinnym wzrokiem na swoje dwie koleżanki co już i tak prawie na nim leżały.

- Jeśli nie widzisz, zdaj się na słuch. Jeśli nie słyszysz, zdaj się na dotyk… tak słyszałam - Tamiel wzruszyła ramionami, zmieniając minę na nerwową. Podniosła się do siadu, poprawiając koc. Chciała przyjąć co Ranger oferował, nie żeby o tym nie myślała. Parę razy. Ale niektórych spraw i wspomnień nie dało się ot tak zignorować. Pewne momenty życia, nie do końca jasne i dobre, nie odpuszczały tak łatwo.
- Na razie rozmawialiśmy o podziwianiu, prawda? - nerwowo zacisnęła dłoń przytrzymującą koc. Spojrzeniem uciekła w bok - Patrzenie jest mało inwazyjne, nic ci nie ubędzie.

Oboje wydawali się wyczuwać tą zmianę w nastroju tej trzeciej. Popatrzyli na siebie i na nią. W końcu inicjatywę przejęła pracownica tego lokalu. - No wstawaj, rusz się! Słyszałeś co Tam powiedziała? Od tego się nie umiera. - ponagliła rangera w nieco żartobliwym tonie. Przy okazji nieco stękając gdy próbowała go podnieść do pionu. No i pewnie się dał podnieść bo był cięższy od każdej z nich. Coś tam próbował mamrotać czy powiedzieć ale Jasmin była nieustępliwa.

- Chodź, Tam, pomóż mi z nim. - zaprosiła koleżankę do zabawy w rozbieranie pana Thota. Właśnie próbowała ściągnąć z niego bluzę i przydałaby się jej pomoc z drugiej flanki rangera. Pod bluzą już widać było podkoszulek Danny’ego co się i tak nieco zaciągnął więc i kawałek jego brzucha był też już widoczny.

- Podnieś ręce - lekarka poprosiła cicho, zmieniając pozycję na klęczącą. Zaczęła pomagać w ściąganiu ubrań, czując się jakby robiła to z pacjentem. W niepewne z początku ruchy wróciła płynność, więc po szarpaninie z bluzą, podkoszulka ześlizgnęła się z torsu bez zgrzytów, pokazując kolekcję tatuaży na piersi i ramionach kowboja.
- Masz dużo blizn - wyrwało się blondynce w pewnym momencie. Chrząknęła, schylając kark w dół. Zostały spodnie, ale przed nimi należało pozbyć się butów i tym się zajęła.

- Same starocie. - Danny machnął ręką na znak, że to nic takiego. Chociaż sądząc po uśmiechu jednak uwaga sprawiła mu jakąś przyjemność. Siedział już właściwie w samych dżinsach i butach na krawędzi łóżka pomiędzy dwiema kobietami. Tą blondynką owiniętą kocem i latynoską w białej koszuli i czarnej mini do połowy uda.

- Pomóż mi z tym. - Jasmin zeszła do parteru podłogi próbując zdjąć buty Teksańczyka. On zresztą też się pochylił aby jej pomóc więc przez chwilę Tamiel widziała jego pochylone plecy. Ale szybko się uporali z tymi butami więc znów się wyprostował.

- Teraz chyba spodnie. - Latynoska nie ukrywała, że ten etap zabawy jej się podoba. Jak i cała zabawa. Z ekscytacją w oczach i uśmiechu patrzyła nieco z dołu na na wpół odkrytego już rangera i okrytą kocem blondynkę.

- A może teraz ty coś zdejmiesz? Tak by chyba było uczciwie. - zaproponował Danny zerkając z góry na kucającą na podłodze kelnerkę. Ta uniosła brwi trochę w zdziwieniu, przygryzła wargę po czy wzruszyła ramionami i sprawnie zaczęła rozpinać guziki swojej koszuli. Jej dekolt szybko powiększał się odkrywając coraz więcej żywego ciała aż biała koszula powędrowała na łóżko Danny’ego za jej plecami a ona została w samym białym staniku i tej czarnej, służbowej mini.

- To teraz spodnie. - znów wskazała na zapięcie spodni mężczyzny i nieco uniosła się gotowa sięgnąć po zapięcie paska i spodni ale zerknęła na koleżankę jak ona się zapatruje na te manewry.

- Ja rozpinam, ty ściągasz? - Quirke zaproponowała Latynosce i widząc niemą zgodę zbliżyła dłonie do pasa z szeroką klamrą. Tak było wygodniej, jedna siedziała na łóżku, druga i tak okupowała podłogę. Palce się jej trzęsły, walka z zapięciem szła opornie. Nie pomagał oddychający brzuch o który co i rusz się natykała, operując rękami ostrożnie. Mimo stresu się uśmiechała i chyba przestawała powoli palić buraka.
- Czy mógłbyś… - zaczęła, patrząc w górę na twarz Rangera i na chwilę zgubiła wątek, bo jego usta przykuwały uwagę. Drgnęła w pół drogi, zdążając się opamiętać już mocno wychylona w jego stronę, ale jeszcze na przedpolu. Chrząknęła znowu, kryjąc zmieszanie - Mógłbyś się oprzeć na łokciach o materac? Będzie nam wygodniej.

- Pewnie. -
zgodził się łagodnie idąc jej na rękę w tej współpracy. Odchylił się na ich łóżko i położył na plecach. Teraz ściąganie dołu ubrania było całkiem łatwe. Zwłaszcza na dwie pary wprawnych rąk. Chwilę potem dżinsy rangera leżały na podłodze a on sam dawał się oglądać w całej okazałości.

- Ooo… Całkiem niczego sobie taki widok. - zamruczała z zadowoleniem kelnerka powoli podnosząc się i opierając się dłońmi na męskich kolanach aby spojrzeć względnie wygodnie na większość jego roznegliżowanej sylwetki.

- Nie chciałbym wyjść na kłótliwego czy co… Ale wiecie, mieliśmy deal z tym rozbieraniem i oglądaniem. - przypomniał nieco unosząc głowę by spojrzeć na swój dół no i dwie partnerki na lub przy łóżku.

- No dobra. - Jas zaśmiała się dobrodusznie i odbiła się od jego kolan wstając na własnych nogach. Po czym w dwóch ruchach rozpięła i zsunęła z siebie biały biustonosz ukazując swoje przednie atuty w pełnej krasie. I stanęła tak w stroju topless zerkając z góry na swoich partnerów. Wsunęła kciuk za pasek swojej mini jakby prezentowała gotowość aby ją też zdjąć ale jeszcze zawahała się czekając na jakiś ruch czy sygnał od Tamiel co w tej chwili chociaż miała na sobie tylko owinięty koc to była najbardziej okryta z całej trójki.

Blondynka zachęciła ją kciukiem wystawionym do góry, patrząc na rozwalonego w poziomie Totha jak na blachę jabłecznika z kruszonką. I jeszcze lodami na górze. Skubała bezwiednie wargę paznokciami i patrzyła w sposób mało dyskretny, a z pewnością natarczywy. Widywała roznegliżowanych ludzi, ale zawsze byli to pacjenci… prawie zawsze.
- Chodź tak częściej… albo leż - mruknęła praktycznie szeptem. Odjęła dłoń od ust bardzo powoli wyciągając ją nad oddychający powoli brzuch. Widziała jak mocno się trzęsie, ona też dygotała, wbijając paznokcie w koc. Po niemożliwie długiej chwili położyła mu rękę na brzuchu i tak znieruchomiała, nie oddychając. Aż powoli, oddech po oddechu wracało jej opanowanie. Pod opuszkami czuła ciepłe ciało, miękką skórę. Tak kurewsko przyjemną w dotyku. - Jest tak gorąco, że grzechem… chodzić w tych twoich koszulach. Ugotujesz się, a szkoda - dodała pewniej, nie odrywając wzroku od własnej ręki na obcym ciele. Świat się nie zawalił, nic się nie stało. Nic… nie bolało. Strach też malał, dobry znak.

- Ty też jesteś niczego sobie. - wesoło wtrąciła Jas stopniowo zsuwając z siebie czarną mini. Potem wyszła z niej nogami gdy już ta zsunęła się poniżej jej kolan i wróciła pod względem ubioru do stanu w jakim się obudziła obok tej blondynki co właśnie sprawdzała na dotyk jakość męskiego ciała rozwalonego w poprzek łóżka na jakim spędziły ostatnią noc.

- O tak. - Danny poparł skwapliwie. Chociaż trochę nie bardzo było wiadomo co i kogo. Czy dłoń Tamiel jaka przesuwała się po jego torsie. Czy ruch kończący zsuwanie się kiecki Jasmin. Czy to co mówiła o dziewczynie z Teksasu. Ale wydawał się rozleniwiony i pobudzony jednocześnie zgodny i pogodny na bardzo wiele we współpracy z dwoma takimi ślicznotkami.

- Ale chyba coś nam tu jeszcze zostało. - Latynoska znów kucnęła na podłogę. Ale tym razem władowała się pomiędzy uda rangera rozchylając je. I leniwie oparła łokieć o krawędź łóżka a drugą dłonią zaczęła przesuwać palcami po krawędzi męskiej bielizny. Zerkała na oboje swoich partnerów jakby nie mogła się doczekać aż się pozbędą tej ostatniej zasłony. No rzeczywiście sądząc po kształcie tego co było pod tą zasłoną można było stwierdzić znaczny stopień pobudzenia ich kowboja.
 

Ostatnio edytowane przez Umai : 16-10-2020 o 23:13.
Umai jest offline