Widok worka z uśmiechniętą buźką sprawił, że Kennick otworzył szerzej oczy i zazgrzytał zębami. A więc to stąd kojarzył tą twarz… Milczał jednak, przynajmniej dopóki kobieta nie zniknęła we mgle.
- Agra – wyszeptał do towarzyszy - to seryjna morderczyni, worki były znakiem rozpoznawczym. Nie wiem, jakim cudem trafiła tutaj zamiast na szafot – mruknął, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu.
Kolejne oneirogeny – biedni ludzie stali się tylko pustymi skorupami…
- Niszczymy je od razu, czy najpierw Zandalus? – wciąż szepcząc, wskazał na klęczące istoty.