Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2020, 08:48   #34
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację

Nim wilk zawył w oddali, Samwise dzięki prostemu zaklęciu próbował cokolwiek wyczytać z dziennika, który zabrał Nicodemus, jednak nie udało mu się to, gdyż książka nie zawierała żadnych napisów czy inskrypcji. Wciąż pozostawała jedną wielką niewiadomą, choć bard wiedziałby, co z nią zrobić, gdyby trafiła w jego dłonie. Nie było jednak czasu się nad tym zastanawiać, gdyż po pierwszym wilczym zewie nadeszły kolejne, z różnych części lasu. Jeden, drugi, trzeci, czwarty. Brzmiało to tak, jakby wilki nawoływały się wzajemnie, więc pospiesznie ruszyliście w dalszą drogę, a Sheera powarkiwała co jakiś czas, wpatrując się w gęstwiny drzew.

Biegliście truchtem jeszcze przez jakiś czas, nasłuchując za sobą. Wydawało się, że oddalacie się od odgłosów wilków na drodze za wami. Zatrzymaliście się na chwilę, aby potwierdzić, że zwierzęta już nie kierują się w waszą stronę i żeby choć na chwilę złapać oddech. Wtedy nawet gęsta mgła, w której się znaleźliście, nie mogła ukryć smrodu śmierci, który na was spadł. Zbliżało się coś złego; zdradzał to głośny dźwięk łamanych gałązek gdzieś za zasłoną drzew po obu stronach drogi. Nicodemus skupił się na okolicy i po chwili wiedział już, co kierowało się w ich stronę. Zła, nekromancka aura nie pozostawiała złudzeń.
- Żywe trupy... nadchodzą! - Paladyn ostrzegł pozostałych w chwili, gdy spomiędzy drzew wychynęły pierwsze postacie.

Zmarli, którzy kiedyś byli żywymi kobietami i mężczyznami, zataczając się i potykając niczym marionetki, zmierzali w waszą stronę. Naliczyliście ich dziesięć, otaczali was z obu stron. Nagle wyczuli waszą obecność i wyjąc oraz charcząc rzucili się do przodu. Pomarszczone, nadgnite i przeżarte przez nieubłagany rozkład ciała toczyły się w waszą stronę z nieludzkim, niepokojącym rzężeniem i furczeniem.


Sheera ustawiła się w pozycji bojowej obok Couryna i warczała groźnie, czekając na polecenia swego pana. Musieliście podjąć szybką decyzję, czy walczycie z przeważającym, acz niezdarnym i nieruchawym przeciwnikiem, czy będziecie ratować się ucieczką przed nim. Choć dla Rity czy Nicodemusa odpowiedź była chyba nader oczywista...


 
Ayoze jest offline