Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-10-2020, 09:45   #31
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Kiedy przekroczyli mury, oddalili się, a brama za nimi zamknęła się samoistnie, Samwise obrócił się zostając w tyle. Poświęcił ten czas na krótką modlitwę.

...kiedy w podróż powiodłaś mnie, Pani moja,
nie dane było wiedzieć dokąd droga prowadzi,
kiedy wiatry tchnęły życie w duszę mą
czułem że idę z tobą, lecz...

...oto zbłądziłem w krainy bez życia
gdzie powietrze nieruchomieje, ptaki milkną
Prowadź mnie, Pani moja w podróż powrotną...

...Pani moja, powiedź mnie po śladach,
które niegdyś zostawiłem...

... do krain, które opuściłem...

Sam Avaron wędrował przysłuchując się rozmowom. Tym krótkim i urywanym nagle, by wyczekiwać potencjalnego niebezpieczeństwa, jak i tym dłuższym. Zawsze słuchał uważnie, odzywał się tylko zapytany, lub gdy miał coś w jego mniemaniu ważnego do powiedzenia. Posłał jednak delikatny uśmiech do Jane, kiedy ta była przesłuchiwana przez Ritę Marvella, jakby dla otuchy.

Kilkukrotnie sięgnął po swą lutnię, lecz nie zagrał ani razu, jakby obawiając się by nie zwrócić uwagi mrocznych bytów zamieszkujących tę krainę, miast tego cicho trącał czasem struny, tak że chyba tylko on sam był w stanie usłyszeć ich wibracje. Jakby ćwicząc grę u boku śpiącej ukochanej. Czynił to, kiedy obrzydliwy zapach powiódł ich ku martwemu mężczyźnie.

Samwise dostrzegł, że ten trzyma w zimnej dłoni swoje posłanie.
- Dlaczego nie schowane w kieszeń, czy sakwy? Nie upuścił go, nawet zaatakowany, czy może jednak rany te powstały później?

Sięgnął po kopertę i złamał pieczęć w kształcie litery "B", wyjął list i zaczął czytać jego treść. Z początku tylko dla siebie, po chwili na głos. Kiedy skończył spojrzał po wszystkich. Usłyszeli odległe wycie. Samwise wysłuchał co mają do powiedzenia inni, po czym skinął głową na znak zgody.
- Ruszajmy. Po drodze opowiem wam pewną historię, która wiele mówi o wąpierzach. Trzymajmy się razem i nie ufajmy nikomu więcej. - w tym momencie wymownie spojrzał na Nicodemusa.

 
Rewik jest offline  
Stary 16-10-2020, 20:54   #32
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Muzyka

Cytat:
„Służymy Stwórcy z wiarą i oddaniem, z wiarą jednak niekiedy wiąże się konieczność ofiary. Jeśli ścieżka jest prosta, cel jej jest bezwartościowy.”
– ustęp z Błogosławionej Księgi Wszechwidzącego Oka.
„A jak odbywa się u was ta ocena?” nader prozaiczne pytanie Jane wybrzmiało echem w głowie Rity. Wojenna kapłanka nie odpowiedziała. Mimo okazanej ciekawości dziewka pewnie wolałaby tego nie wiedzieć, bowiem bez wątpienia ścierpłaby jej przez to skóra. Białowłosa mimowolnie spojrzała na wnętrze swych dłoni, okrytych teraz pancernymi rękawicami. Pod nimi znajdowało się zahartowane ciało, naznaczone płonącymi kamieniami prawa. Niczym stygmaty dwie zbielałe blizny wyznaczały miejsce, gdzie podczas jednej ze świętych prób musiała ona trzymać w równowadze i milczeniu rozżarzone do czerwoności kamienie w kształcie Wszechwidzącego Oka. Bliznowaty symbol był wynikiem tajemnych ordaliów, skaryfikacją, naznaczającą Bitewną Siostrę gotową do „Długiego Marszu”, czyli specyficznej dla jej zakonu pielgrzymko-krucjaty. Zostanie strażnikiem boskiego prawa, wymagało od kandydatek niemal nadludzkiej determinacji i skrajnych poświęceń. Nie bez powodu wybierano osierocone lub porzucone dziewczynki. Nikt po nich nie płakał.

Cytat:
„Niewinność niczego nie dowodzi.”
– jedno z 93 przykazań Stwórcy
Zakon Płomiennego Serca Stwórcy rekrutował tylko niemieszanych, pozbawionych daru magicznego humanoidów z cywilizowanych ras płci żeńskiej. Choć kiedyś wybór ten wynikał głównie z przyczyn pragmatycznych (więcej dziewcząt niż chłopców przeżywało wojny i głównie to one bywały oddawane przez chłopstwo z racji mniejszej przydatności w gospodarstwie rolnym, szczególnie w obliczu głodu), obecnie istniał raczej jako archaiczna tradycja, której trzymano się wręcz z surową bezwzględnością. Marvella nie pamiętała swoich rodziców. Nie wiadomo było jej też, czy została osierocona, czy porzucona. W Zakonie przeszłość kandydatek i tak traciła jakiekolwiek znaczenie. Wszelkie ślady poprzedniego życia miały zostać zastąpione przez nauki Zakonu i pokutno-wojowniczy reżim. Celem szkolących było uformować narybek, niczym glinę, w idealne czempionki wiary. Bez względu na koszt. Albo zostawało się wyślubowaną Bitewną Siostrą, albo umierało – próbując. Trzecia droga nie istniała.

Cytat:
„Modlitwa może oczyścić duszę, ale to ból oczyszcza ciało. Obie te rzeczy są niezbędne, by zapewnić przetrwanie wybrance Wszechwidzącego.”
– ustęp z Błogosławionej Księgi Wszechwidzącego Oka.
W Zakonie nie było czasu na doczesne przyjemności, czy zabawę. Abatki Szkoleniowe rygorystycznie trzymały się świętych nakazów, zaś ich podejście charakteryzował chłodny formalizm i niezbędna brutalność. Co oznaczało, że nie okazywały one podwładnym cienia współczucia, czy matczynej miłości. Ta ostatnia zarezerwowana była wyłącznie dla ich boga, a relacje wewnątrz zakonne bazowały na sztucznie indukowanym odruchu lojalności, wbitym mentalną i fizyczną tresurą. Było tak, ponieważ wszelka poufałość między członkiniami organizacji według nauk Stwórcy miała rodzić zgnuśnienie i luzować dyscyplinę. Co byłoby rzeczą niepożądaną przez organizację, której celem było zachowanie idealnego porządku i wyhodowanie doskonałych obrończyń wiary. Ceną za to było jednak tworzenie zdehumanizowanych i skrajnie zasadniczych jednostek, choć niezłomnych, walecznych, odważnych i odpornych na zepsucie, to jednocześnie kalekich, bo pozbawionych jakiejkolwiek elastyczności, moralnego osądu i większego indywidualizmu. Czyniło to z nich jednak idealne narzędzia boga-strażnika bezwzględnego prawa i porządku. Wyciskane jak od sztancy, identycznie wyglądające maszyny, dbające o wyłącznie o przestrzeganie woli ich boskiego patrona.

Cytat:
„Aby być sprawiedliwym, nasze prawo musi być okrutne.”
– jedna z dewiz Zakonu Płomiennego Serca Stwórcy.
Wszystkie dozwolone aktywności w Zakonie wyznaczały i regulowały surowe oraz sztywne monastyczne reguły. Poziom indoktrynacji, wtłaczanej przez skrajną duchową i fizyczną dyscyplinę, sprawiał, że rzadko były one łamane. Ale gdy już do tego dochodziło, kary były niezwykle surowe. Jeszcze za pamięci Rity kiedy jedna z dziewczynek w czasie postnego miesiąca, w zasadzie przymierając z głodu i będąc w stanie krańcowego fizycznego wyczerpania, ukradła z pomieszczenia kuchennego jedną bułkę, została publicznie ukarana z najwyższą surowością. Bez względu na wiek wszystkie kandydatki patrzyły, jak grzeszna ręka ich siostry palona jest na wolnym ogniu. Przy akompaniamencie piekielnych wrzasków kończyna winnej nieśpiesznie obracała się w węgiel. Żadna ze zgromadzonych nie okazała ni krzty współczucia podczas całej procedury, ich oblicza zachowały wręcz kamienną obojętność. Zresztą, okazanie jakichkolwiek emocji byłoby jak przyznanie się do popierania grzesznego czynu. A za to mogła spotkać je kara. Gdy ręka winnej została zwęglona, uwiązano ją nad piramidalnym „krzesłem Judyty”, ponurym narzędziem tortur, osadzonym w samym westybulu budynku Zakonu. Tak by jej agonia była na widoku, służąc jako przestroga dla innych.

Cytat:
„Siłą Stwórcy jest Ludzkość, a siłą Ludzkości jest jego Prawo. Jeśli odwrócimy się od źródła swej mocy, wszyscy zostaniemy wygubieni i przeklęci.”
– ustęp z Błogosławionej Księgi Wszechwidzącego Oka.
Podczas szkolenia Rita przeszła tyle prób, treningów, ascez, uderzeń i tresur, że ledwo była w stanie je spamiętać. Testowano i hartowano jej umysł, ducha i ciało na wszelkie sposoby. Dzięki temu potrafiła wyrecytować wszystkie święte teksty swej religii z pamięci, znała ogół praw cywilizowanych Zapomnianych Krain, tajniki walki ze sługami chaosu i nieumarłymi, umiała wygiąć końską podkowę bez większego wysiłku, wystrzelić strzałę na 200 jardów z kompozytowego łuku, wytrzymać poważny znój, dokuczliwą temperaturę, głód i pragnienie, znieść znaczne dawki bólu i cierpienia, zsyłać boski gniew intonując święte litanie i wiele innych, godnych podziwu rzeczy. Jednak mimo wszystkiego złego, czego doznała podczas szkolenia, nie czuła ona żalu, ani nienawiści do swych srogich oprawców. Nawet jakby chciała, to fizycznie nie potrafiłaby tego zrobić. Nieprawomyślność w jej zakonie usuwano ogniem i wyrugowywano uderzeniami rózgi, później zaś uczono złe myśli odpędzać własnoręcznym umartwianiem. Dlatego też opiekunów i wychowawców uważała za swych dobrodziejów, troskliwych nauczycieli i światłych przewodników. Zaś Stwórcę, swego boga, za demiurga i jedyny warty czci, najwyższy byt. Filar świata i apoteozę najlepszych oraz najważniejszych cech w życiu człowieka. W oczach innych, zwłaszcza osób takich jak Jane, mogła być ona bezwzględną fanatyczką, zatraconą w bezmyślnym posłuszeństwie sztywnym regułom. W swych oczach jednak białowłosa kobieta była głosicielką i strażniczką Prawa. Tą, która przywraca harmonię i porządek targanemu chaosem światu. Piastunką dbającą o prawa przynoszące dobrobyt i spokój ludom. Bohaterką ludzkości.



Rita nie zmieniła swej pozycji bojowej. Przeciągłe wilcze wycie mogło być zwykłym odgłosem wydanym przez okoliczne zwierzę, albo swego rodzaju ostrzeżeniem. Biorąc pod uwagę nadnaturalną naturę tej sfery, to drugie nie byłoby wcale takie dziwne.
— Jak chcecie, to możemy ruszyć do wspomnianego burmistrza, ale baczcie, że ów upiorne wycie może być znamieniem kłopotów. Zła czającego się na nas w okolicy. Czy jest sens pchać mu się lekkomyślnie w paszczę, aniżeli wydać walkę tutaj, na własnych warunkach? — przestrzegła wojenna kapłanka, słysząc, jak jej kompani deklarują gotowość do dalszej drogi — Zwłaszcza że jeśli to zwierzę, które powaliło tegoż młodziana, to pewnikiem nie mamy do czynienia ze zwykłym wilkiem, a jakąś wynaturzoną kreaturą. Nie wiemy nawet, czy nie jest ich cała wataha. Dlatego jeśli nie chcecie nieco odczekać, to chociaż przyjmijcie mój drobny apel do waszego rozsądku i trzymajcie ciągle broń w pogotowiu.
Jako że opinie w drużynie o niepozostawaniu na miejscu były niemal jednomyślne, kobieta bez wahania zebrała się do drogi razem z kompanami. Jak zwykle w roli forpoczty. Na propozycję Samwise’a zaś odparła:
— O krwiopijcach zawsze chętnie posłucham, trubadurze. O ile opowieść ta kończy się śmiercią maszkary.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 20-05-2023 o 10:07.
Alex Tyler jest offline  
Stary 17-10-2020, 11:28   #33
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Rozmowa z bardem, może nie należała do najprzyjemniejszych, ale Nicodemus nie miał mu niczego za złe. Rozumiał podejście i obawy Samwise’a ale nie mógł, póki co, postąpić zgodnie z jego życzeniem. Wyrzucenie książki nie eliminowało zagrożenia, które potencjalnie z niej wypływało. Dodatkowo przerzucało ciężar poradzenia sobie z tym problemem, na jakiegoś nieświadomego i być może bezbronnego nieszczęśnika, nie posiadającego wiedzy o pochodzeniu przedmiotu. Świadomość drużyny, że porzucił go nieumarły, miała znaczący wpływ na ostrożność w podchodzeniu do znaleziska, a tejże świadomości kolejny posiadacz byłby pozbawiony. Mora uważał, że lepiej byłoby zniszczyć księgę, co uczyniłby bez wahania, gdyby wyczuł w niej zło. Póki co, wydawała się być po prostu magicznym przedmiotem o nieznanym jeszcze zastosowaniu, ale przedmioty mają to do siebie, że można je wykorzystywać zgodnie z wolą osoby nimi dysponującej, a to mogło dać im jakąś wymierną korzyść. Paladyn postanowił zaufać przeczuciu i wstrzymać się z niszczeniem, dopóki każdy chętny członek drużyny nie spróbuje odkryć zastosowania księgi.

***

Dalsz droga upłynęła dosyć spokojnie, przynajmniej do momentu natrafienia na mur. Budowla była pięknie wykonana, ale w Paladynie obudziła pewien niepokój. Oderwane głowy posągów, strzegących bramy, robiły upiorne wrażenie, a otaczająca ich mgła i ponury las, tylko potęgowały te odczucia. Wrota otworzyły się, jakby zapraszając wędrowców do środka. Skorzystali z zaproszenia i ruszyli dalej. Nie uszli daleko, kiedy uderzył w nich potężny odór śmierci. Nicodemus, mając w pamięci spotkanie z nie do końca żywym jeźdźcem, od razu wyczulił się zmysły, starając się wyczuć nieumarłe stworzenia w okolicy. Niczego jednak nie wychwycił, co pozwoliło mu nieco odetchnąć.

Uśmiechnął się do najwyraźniej poirytowanej Rity.
- Cierpliwość to też cnota, którą warto pielęgnować. Zapewne trochę jeszcze potrwa, nim rozgryziemy, o co w tym wszystkim chodzi. Do tego czasu, musimy być ostrożni w działaniach i sądach. Z pewnością przyjdzie czas, gdy ostrza zasmakują w krwi pomiotów mroku.

Chwilę później Sheera znalazła źródło problemu. Zwłoki młodego mężczyzny, dotkliwie pogryzionego przez jakiegoś drapieżnika. W dłoni trzymał pogniecioną kopertę, z której zawartością drużyna szybko się zapoznała.

Twarz Nicodemusa po raz pierwszy wydawała się wyrażać niepokój. Nerwowo zacisnął szczękę, a dłoń niemal natychmiast powędrowała do rękojeści srebrnego miecza, kiedy Samwise przeczytał informację o wampirze. Wspomnienie poprzedniego krwiopijcy, wciąż było żywe w umyśle paladyna. Szybko opanował emocje i wysłuchał treści listu do końca. Nic mu nie mówiła nazwa “Barovia”, ale zaczął się zastanawiać, czy to może nie jakiś lokalny mag próbuje ściągnąć tu kogoś do wyeliminowania zagrożenia. Tak czy siak, rozważanie zostały przerwane przerwane przez wilcze wycie i komentarz barda.

- O ile możemy wysłuchać jej w drodze, to również nie mam nic przeciwko. Wilk zdaje się nawoływać swoich braci. Mam nadzieję, że to nie polowanie i że to nie my jesteśmy potencjalnymi ofiarami. - Paladyn podzielił się swoimi obawami. Sięgnął po miecz i tarczę. Na wszelki wypadek.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 22-10-2020 o 19:45.
shewa92 jest offline  
Stary 18-10-2020, 08:48   #34
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację

Nim wilk zawył w oddali, Samwise dzięki prostemu zaklęciu próbował cokolwiek wyczytać z dziennika, który zabrał Nicodemus, jednak nie udało mu się to, gdyż książka nie zawierała żadnych napisów czy inskrypcji. Wciąż pozostawała jedną wielką niewiadomą, choć bard wiedziałby, co z nią zrobić, gdyby trafiła w jego dłonie. Nie było jednak czasu się nad tym zastanawiać, gdyż po pierwszym wilczym zewie nadeszły kolejne, z różnych części lasu. Jeden, drugi, trzeci, czwarty. Brzmiało to tak, jakby wilki nawoływały się wzajemnie, więc pospiesznie ruszyliście w dalszą drogę, a Sheera powarkiwała co jakiś czas, wpatrując się w gęstwiny drzew.

Biegliście truchtem jeszcze przez jakiś czas, nasłuchując za sobą. Wydawało się, że oddalacie się od odgłosów wilków na drodze za wami. Zatrzymaliście się na chwilę, aby potwierdzić, że zwierzęta już nie kierują się w waszą stronę i żeby choć na chwilę złapać oddech. Wtedy nawet gęsta mgła, w której się znaleźliście, nie mogła ukryć smrodu śmierci, który na was spadł. Zbliżało się coś złego; zdradzał to głośny dźwięk łamanych gałązek gdzieś za zasłoną drzew po obu stronach drogi. Nicodemus skupił się na okolicy i po chwili wiedział już, co kierowało się w ich stronę. Zła, nekromancka aura nie pozostawiała złudzeń.
- Żywe trupy... nadchodzą! - Paladyn ostrzegł pozostałych w chwili, gdy spomiędzy drzew wychynęły pierwsze postacie.

Zmarli, którzy kiedyś byli żywymi kobietami i mężczyznami, zataczając się i potykając niczym marionetki, zmierzali w waszą stronę. Naliczyliście ich dziesięć, otaczali was z obu stron. Nagle wyczuli waszą obecność i wyjąc oraz charcząc rzucili się do przodu. Pomarszczone, nadgnite i przeżarte przez nieubłagany rozkład ciała toczyły się w waszą stronę z nieludzkim, niepokojącym rzężeniem i furczeniem.


Sheera ustawiła się w pozycji bojowej obok Couryna i warczała groźnie, czekając na polecenia swego pana. Musieliście podjąć szybką decyzję, czy walczycie z przeważającym, acz niezdarnym i nieruchawym przeciwnikiem, czy będziecie ratować się ucieczką przed nim. Choć dla Rity czy Nicodemusa odpowiedź była chyba nader oczywista...


 
Ayoze jest offline  
Stary 18-10-2020, 16:19   #35
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Pierwsze wycie wilka wywołało kolejne i Enola naliczyła cztery, nim ruszyli biegiem przed siebie. Nie zwiastowało to dobrze. Pół biedy, jeśli byłyby to zwykłe wilki, jakie można było spotkać w normalnych lasach, ale biorąc pod uwagę, że nieszczęśnika, którego znaleźli wcześniej w krzakach zjadło coś dużo większego, półelfka oczami wyobraźni widziała wybiegające z lasu wilki wielkości małego konia, albo wręcz wilkołaki, o których czytała w różnych książkach ojca. I krajobraz był odpowiedni, a i atmosfera też dopisywała.

Po dłuższym czasie wydawało się, że zgubili drapieżniki, bądź te zainteresowały się czymś innym, jednak to nie był koniec niespodzianek. Okolica wypełniła się trupim odorem, a strzelające w lesie gałązki dawały jasno do zrozumienia, że coś się zbliżało. Śledcza od razu podniosła naładowaną kuszę i rozglądała się czujnie po okolicy, jednak to Nicodemus pierwszy ostrzegł ich o nadchodzącym niebezpieczeństwie.

Żywe trupy!

Wychynęły zza drzew niczym niezgrabne lalki prowadzone na niewidzialnych sznurkach. I były przepaskudne. Enola nigdy wcześniej żadnego nieumarłego nie widziała na oczy i w sumie to nawet się cieszyła, bo widok nie był zachwycający. Rozkładające się zwłoki w poszarpanych łachmanach sprawiały, że kobieta odruchowo się skrzywiła a po jej plecach przebiegł dreszcz niepokoju. Nie mogła jednak teraz pozwolić strachowi, by przejął nad nią kontrolę. Wiedziała mniej więcej, czym są te stwory (ach, te kochane książki!) i wiedziała, jak sobie z nimi radzić.

Nie było więc czasu do stracenia. Gdy usłyszała słowa Samwise’a i przyjemny, czysty zaśpiew Rity, która chyba zaczęła śpiewać jakąś pieśń religijną, Enola rzuciła się szybko w prawo, wychodząc poza ich grupkę i oddalając się nieco od zbliżających się truposzy. Moment później uniosła kuszę, przycelowała i wystrzeliła do najbliższego przeciwnika. Niezależnie, czy trafi, czy nie, za moment miała zamiar powtórzyć czynność i póki mogła, chciała trzymać zgniłków na dystans a potem w miarę możliwości wesprzeć towarzyszy swoimi bełtami.

move: 30ft na prawo.
attack: light crossbow: +6 do rzutu na trafienie, 1d8+4 dmg

 
Umbree jest offline  
Stary 19-10-2020, 01:09   #36
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Cytat:
„Spal heretyka, nie będzie wilk w owczej skórze zgubnymi słowy plugawić nauk boga twego.
Zgładź monstrum i sługę chaosu, nie będą nieładem swem zakłócać świętego porządku stworzonego przez boga twego.
Ukarz niepraworządnego, nie będzie łotr łamał nakazów ustanowionych przez błogosławiony lud boga twego.”
– ustęp z Wielkiej Księgi Prawa, pióra Przeoryszy Almatei z Zakonu Płomiennego Serca Stwórcy.
Po opuszczeniu miejsca, gdzie znajdowały zwłoki młodzika, wycie wilków nasiliło się wyraźnie. Szereg następujących po sobie zawołań sugerował wręcz organizowanie się sfory w celu dokonania zasadzki na podróżników. Co też nie mijało się z wcześniejszymi przypuszczeniami szafirowookiej. Ostrzegała, że wróg może opaść na nich z lasu, jak tylko ruszą się z miejsca. Gęsta mgła i leśna gęstwina stanowiły idealną zasłonę dla przyszłych napastników. Zaś sądząc po obrażeniach niefortunnego posłańca, nawet jeden z nich mógł stanowić spore wyzwanie dla wprawnego woja. A co dopiero cała wataha. Rita nie lękała się śmierci, była odważna, ofiarna i waleczna, ale nie nieroztropna. Cały zastęp wroga mógłby przytłoczyć nawet ją. A ewentualne zwycięstwo kosztowałoby drużynę zbyt drogo, nie oferując w zamian nic, poza ponurą satysfakcją. Taki obrót spraw był sprzeczny z przyrzeczeniem kobiety, że wyprowadzi wszystkich obecnych z tej przeklętej krainy za życia. Ludzie tacy jak ona nigdy nie łamali słowa. Dlatego też przyspieszyła kroku razem z towarzyszami, aby wyrwać się ze szponów czających się na nich bestii. Uniknięcie zasadzki upiornych wilków nie okazało się końcem kłopotów drużyny, a wręcz wpędziło ją w łapy nowego wroga...


„Żywe trupy... nadchodzą!” padło lapidarne ostrzeżenie ze strony Nicodemusa.
— A niechaj nadchodzą! — zakrzyknęła prowokacyjnie Rita — Jeden obrońca Prawa jeszcze w Barovii dycha!
Odkąd posłyszała pierwsze zawołanie basiora, miała ciągle swój wielki miecz w pogotowiu. Niosła go w zgiętej ręce, oparty płazem o ramię, czyli w typowej pozycji podróżnej zalecanej przez biegłych w sztuce wojennej fechtmistrzów. W końcu jednak jej złaknione bitwy ostrze otrzymało z dawna wyczekiwaną okazję, by sprawdzić się w starciu. Bitewna zakonnica była żądna starcia. Od początku kluczyła tylko po tej koszmarnej krainie, obrastając w wątpliwości i mierząc się z ponurą pustką oraz nieuchwytną grozą. Teraz mogła wreszcie odrzucić precz całą tę piekielną zasłonę iluzji i trawiące ją rozterki, by wywrzeć skanalizowaną w sobie złość na znienawidzonym wrogu, zarazem dokonując świętego sądu na nieczystych pomiotach chaosu.

Muzyka

Wpierw kobieta rozejrzała się dookoła. Spośród zamglonego skupiska drzew po obu stronach gościńca już po chwili wynurzyły się pozbawione woli i śladu rumieńca humanoidalne sylwetki. Ludzkie karykatury powłóczące niemrawo nogami, ze zwisającymi do kolan niczym girlandy wnętrznościami, wylewającymi się z nabrzmiałych od gazów gnilnych brzuszysk. Pozbawione śladu rozumu trupie oblicza wodziły za żywymi, kłapiąc odartymi z sinego mięsa szczękami i poruszając opętańczo mętnymi gałkami ocznymi. Święta justycjariuszka wykrzywiła twarz z niesmakiem. Śmierć była naturalną konsekwencją życia, przyrodzonym każdej istocie i niezbywalnym prawem. Zwyczaj wymagał, by każdy poległy miał zapewniony spokojny spoczynek w mogile. Na wieki wieków. A jednak na obie te rzeczy poważył się jakiś plugawy nekromanta. Co zaś wołało o pomstę do Stwórcy. I o zdecydowane działanie jego służki, do której obowiązku należało wymazać te nieumarłe parodie sprzed wzroku Wszechwidzącego Oka.

Tylko zwinna i obdarzona błyskawicznym refleksem Jane zdążyła zareagować szybciej niż wojownicza kapłanka, tak wielki głód bitwy i zaprowadzenia porządku trawił białowłosą. Pierwsze co uczyniła, to z ferworem wezwała swe bóstwo na pomoc, po czym wyszła naprzeciw nieprzyjacielowi po swej lewicy. Jej krok był szybki i zdecydowany. Zamierzała ustawić się tak, by przyjąć na siebie uwagę jak największej ilości zombiaków, chroniąc tym samym swych kompanów przed niechybną napaścią. Gdy tylko ruszyła, mierząc z masywnego ostrza w kierunku nieumarłych, rozpoczęła religijny zaśpiew.

„Szczęśliwi, których droga nieskalana,
którzy postępują według Prawa Stwórcy.

Szczęśliwi, którzy zachowują Jego upomnienia,
całym sercem Go szukają,
którzy nie czynią nieprawości,
lecz kroczą Jego drogami.

Ty na to dałeś swoje przykazania,
by pilnie ich przestrzegano.
Oby moje drogi były niezawodne
w przestrzeganiu Twych ustaw!

Wtedy nie doznam wstydu,
gdy zważać będę na wszystkie Twe przykazania.
Chcę Ci dziękować szczerym sercem,
gdy nauczę się wyroków Twej sprawiedliwości.

Przestrzegać będę Twych ustaw:
nie opuszczaj mnie nigdy!...”


Tak też, intonując Psalm 36, zwany „Doskonałość Prawa Wszechwidzącego” uderzyła na pierwszego z wrogów. Jej ważący grubo ponad dwa kilogramy miecz spadł niczym grom z jasnego nieba w kierunku zgniłego czerepu oponenta. Zwiastując ponury i rychły koniec jego fałszywej egzystencji.

Moje deklaracje:
Nie wyjmuję broni, bo deklarowałam zawczasu, że mam ją cały czas wyjętą i w gotowości.
Opóźniam akcję (Delay Action) za Sama.
swift action: odpalam ładunek fervoru, by rzucić Divine Favor na siebie
move action: ruch do zombie Z7, będę ściągać aggro okolicznych przeciwników
standard action: wywalenie plugawej kreaturze buły, z uwzględnieniem:
Weapon Focus: +1 bonus on all attack rolls
Power Attack: –1 penalty on all melee attack rolls and combat maneuver checks to gain a +3 bonus on all melee damage rolls (dlatego, że walczę bronią dwuręczną).

W sumie wychodzi +6 do trafienia, 2d6+7 obrażeń


 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 19-10-2020 o 20:36.
Alex Tyler jest offline  
Stary 19-10-2020, 15:02   #37
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jedna jaskółka nie czyni wiosny, podobnie jeden nieumarły nie musiał zwiastować większej ich liczby.
Niestety okazało się, iż "taktyczny odwrót", mający na celu uniknięcie starcia z wilkami doprowadził do jeszcze mniej przyjemnego spotkania.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, co coś się zbliża, więc Couryn od jakiegoś czasu miał łuk w dłoniach.
Okrzyk Nicodemusa stanowił dostateczne ostrzeżenie dla wszystkich mających uszy... i równocześnie stanowił zachętę do wzięcia nóg za pas i jak najszybszego oddalenia się od tłumu ożywionych trupów, podążających w stronę drużyny.
Na chodzących truposzach łowca się nie znał, ale widać było, że nieumarli, nawet biegnąc, nie poruszają się szybciej niż zwykli śmiertelnicy. No ale okazało się, że nie wszystkim w głowach ucieczka...
Odwaga? Chęć walki? Powołanie?
Cokolwiek było przyczyną, to niektórzy stanęli do walki i nie wypadało ich zostawić na pastwę krwiożerczych żywych trupów.
Couryn miecz nosił nie od parady, ale przede wszystkim był łucznikiem i zdecydowanie wolał szpikować przeciwników strzałami. Teraz też stać daleko, daleko od truposzy i strzelać do nich z bezpiecznej odległości, a śpiewy Rity jakoś nie potrafiły zmienić tego nastawienia.
Że żywe trupy prawie ich otoczyły, ale i tym razem okazało się, że 'prawie' robi znaczną różnicę, jako że między jedną a drugą grupą truposzy było tyle miejsca, że można było się między nimi przemknąć, pod warunkiem, że zrobi się to szybko i że będzie się wyciągać nogi.
Łowca ruszył biegiem w ślad za Enolą, Sheera, wyraźnie niezadowolona, ruszyła wraz z nim.
- Tego się nie je - spróbował wyjaśnić to tygrysicy, która najwyraźniej miała ochotę na nadgryzienie jednego z przeciwników i miała pretensje do swego przyjaciela, że ten trzyma ją z dala od pola walki.

Chwilę później Couryn zatrzymał się i rzucił na swoją broń zaklęcie, dzięki któremu łuk powinien zadawać większe obrażenia.


Bieg w prawo
Gravity bow

 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 21-10-2020 o 12:30.
Kerm jest offline  
Stary 19-10-2020, 18:35   #38
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Nie był to czas na opowieści. Toteż Samwise musiał odłożyć na później historie o Smoczym Synie, pierwszym wampirze...

Kiedy dostrzegli nadchodzące trupy, Samwise rozejrzał się nerwowo. Przeciwnicy zbliżali się, ale czynili to wyjątkowo powoli.
- Nie dajcie się otoczyć! Wycofajmy się! - wykrzyczał przede wszystkim w stronę Nicodemusa oraz Rity, bowiem reszta naturalnie dążyła do starcia z odległości. Za miejsce do wycofania obrał to, w które zmierzała już Enola.

Avaron w pośpiechu krocząc za półelfką sprawnie przeniósł przewieszony przez ramię instrument. Jego dłonie z subtelnością przebiegły wzdłuż gryfu i korpusu lutni, uderzając w idealnie wyćwiczony sposób i momencie. Echa pierwotnych Słów Stwarzania rozbrzmiały w strunach. Samwise dostroił się do nieuchwytnie wibrującego splotu i odpowiedział trącając niektóre ze strun, wplatając weń swą wolę.

Dźwięk tak różny od zwykłej muzyki rozbrzmiał pośród bohaterów otoczonych nacierającymi nieumarłymi. Zdawał się rezonować z czymś co otaczało ich wszystkich, a czego wcześniej nie zauważali, z jakąś tajemną mocą, która wyostrzyła ich zmysły. Efekt utrzymywał się, jakby uwięziony w niewidzialnej bańce, która rozpościerała się od Samwise'a, mimo że ten odstawił lutnię i sięgnął po miecz oraz gotował tarczę.

- Trzymajcie się na dystans! - powtórzył, tym razem do Enoli oraz Jane widział bowiem, że reszta ruszyła do zwarcia. - Spróbuję ich nie dopuścić.

ruch i inspire courage
dobywa miecz i tarczę

unika starcia z wieloma na raz
jeśli sojusznik flankowany wind blast
 
Rewik jest offline  
Stary 22-10-2020, 20:44   #39
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację


Usunięcie się z miejca, gdzie niedawno żerwowały wilki, wydawało się najlepszym pomysłem. Drużyna ruszyła, starając się oddalić od potencjalnego niebezpieczeństwa, ale niestety rezultat nie był do końca taki, jakby sobie tego życzyli. Wilki może i faktycznie ich nie dopadły, ale wyczulone zmysły Nicodemusa wykryły inne niebezpieczeństwo.

-Żywe trupy... nadchodzą! - Paladyn ostrzegł pozostałych w chwili, gdy spomiędzy drzew wychynęły pierwsze postacie. Szybki rzut oka pozwolił je sklasyfikować jako zombie. Nie musiał zmieniać miecza na buzdygan, więc mógł na spokojnie włączyć się do walki, do której jego towarzysze zdawali się już sposobić.

-Cięcia, nie pchnięcia, strzały też niewiele im zrobią. - zawołał. Nie było to jego pierwsze spotkanie z tym rodzajem nieumarłych.

Ostrożnie ruszył do boju, starając się wyjść z centrum zawieruchy i nie dać się otoczyć. Po drodze poczuł, jak burzy się w nim krew. Skupił się i poczuł znaczący przypływ sił, co pozwoliło z furią zaatakować maszkary.

-Ku chwale Lathandera! - krzyknął jeszcze, wyprowadzając cięcie, srebrnym mieczem.

Move: jedno pole w lewo i jedno w lewo-góra po skosie
Swift:v. focus - tymczasowy bonus do str (+2)
Standard: atak mwk silver longswordem: bonus +10/+11, dmg: 1d8+4/+5
*wartości pogrubione zakładają bonus z Inspire Courage

 
shewa92 jest offline  
Stary 23-10-2020, 10:46   #40
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wycie wilków sprawiło, że mimo iż Jane poluzowała cięciwę na kuszy, to cały czas trzymała ją w pogotowiu. Nie lubiła walczyć w takich miejscach.. To nigdy nie był jej teren. Dachy.. Mury… tam czuła się dobrze. Nie w takim jak ten.. Przeklętym lesie. Jej palce nerwowo stukały o kołczan z bełtami gdy rozglądała się po okolicy.

- Żywe trupy... nadchodzą! - Te słowa zmroziły jej krew w żyłach. Nim dostrzegła przeciwnika zaczęła już naciągać cięciwę na kuszę, wypuszczając ze swych ust ciche przekleństwo.

~Jak nie cholerne wilki to zasrane umarlaki, niech im kij w żyć...~ wiązanka, którą powtarzała w głowie dodawała jej otuchy i usprawniała ruchy. Po chwili miała już załadowaną kuszę i oddała strzał w zombie najbliższego jej, nim rozejrzała się co też czynią pozostali. Jej wzrok powędrował w kierunku ich drużynowych sług bożych, gdyż spodziewała się, że to oni ewentualnie ruszą z szarżą na nieumarłych.


Strzał w najbliższego zombie Z10
Strzał w najbliższego zombie Z10
Jeśli strzały nic nie dadzą, dobywa rapiera


 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172