Mihael jeszcze długo zastanawiał się, czy podjął słuszną decyzję. Być może zbyt prędko zaufali tajemniczemu rycerzowi i jego pani. Teraz także ich pani.
Mnich nie był zaskoczony, że Akiala nie skorzystał z propozycji. Towarzysz nie tylko z wyglądu przypominał kota, ale najwyraźniej równie mocno cenił sobie wolność i swobodę podążania własną ścieżką, zbyt mocno by związać się z Babą Jagą, wiedźmą, która nawet nie wiedziała o ich istnieniu. Diablę dotrzegalo też inne zalety zaistniałej sytuacji. W drużynie wciąż był ktoś, kto będzie mógł, przynajmniej czasem, działać w sposób, który magiczny przymus uznałyby za zaprzestanie poszukiwań. To dawało pewne korzyści, które mogły w przyszłości okazać się nie do przecenienia.
Po krótkim i dość krwawym rytuale, drużyna wróciła do odkrytej wcześniej jaskini. Przeszukanie pomieszczenia zaowocowało iście królewskim skarbem. Szybko uporali się z podziałem, a resztę czasu wykorzystali na odpoczynek i przekazanie wieści do miasteczka.
Mnich zgłosił się na drugą wartę, wiedząc że Traivyr nie będzie mógł przerywać snu, by odzyskać cały swój magiczny arsenał. Znużony, w końcu złożył głowę na posłaniu, podekscytowany tym, co czeka ich w najbliższej przyszłości.