Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-10-2020, 07:38   #241
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mihael spokojnie wysłuchał opowieści nieznajomego. Wyglądało na to, że w końcu dowiedzieli się, o co chodzi w tym całym zamieszaniu. Zagrożenie nie tyle było większe, niż się do tej pory wydawało, co raczej astronomiczne i globalne.

Mnicha niewiele obchodziło, kto obecnie rządził w jego stronach, ale fakt, że władze nad wszystkim i wszystkimi chce przejąć jakaś zwariowana wiedźma, sprawił, że skóra cierpią mu na plecach. Trzeba było coś z tym zrobić, jednak diablę nie było pewne, czy akurat ono nadaje się do tego zadania. Z drugiej strony, od zawsze marzył o wielkiej przygodzie i właśnie nadarzyła się mu temu świetna okazja, w dodatku w całkiem sympatycznym gronie.

Długo, wahał się, jaką powinien podjąć decyzję odnośnie przyjęcia płaszcza, ale zdecydowanie Traivyra, Astrid i Drauga przeważyło szalę.

-Cisi Bracia to przede wszystkim najemnicy i tak też potraktuję tą propozycję. Ślubuję wierność Babie Jadze, do czasu odzyskania przez nią wolności i uporania się z obecnym zagrożeniem. Oczekuje jednak, że moja nowa Pani będzie więcej niż szczodra dla swgo slugi. - odpowiedział tonem pozbawionym emocji.

 
shewa92 jest offline  
Stary 17-10-2020, 08:20   #242
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
- Zatem postanowione - odpowiedział Illarion.
Wyciągnął zza pasa misternie wykonany sztylet, po czym jednym, szybkim ruchem przejechał czarnym ostrzem po swoim gardle. Z otwartej rany wypływała ciemna krew, którą najpierw zmoczył oba klucze i oddał je Traivyrowi. Moment później skinął na wszystkich, którzy przyjęli od niego płaszcz, by podali mu swoje dłonie.

Z każdym kolejnym dotykiem widzieliście, jak zbroja rycerza blaknie, gdy wstęgi czarnej energii wnikały w wasze ciała, choć oprócz delikatnego mrowienia, nic więcej przy tym nie odczuwaliście. W końcu zbroja oraz broń rycerza znikły zupełnie, zastąpione czarną tuniką, która również stopiła się niczym lód w ogniu, pozostawiając ciało martwego starca odzianego jedynie w prostą przepaskę biodrową. Sypiący śnieg szybko przykrywał jego wychudłe, stare ciało świeżą kołdrą puchu.

Astrid zamierzała wrócić do jaskini i ją przeszukać, więc pozostali ruszyli wraz z nią. Po tym, co zaszło na polanie wiedzieliście, że przyda wam się również krótki odpoczynek w ciepłym miejscu, z dala od zawieruchy. Po drodze nigdzie nie zauważyliście poranionego feyomefita, który zapewne był już daleko, albo nawet wrócił przez portal do swojej ojczyzny.

W jaskini szybko zabraliście się do przeczesywania jej zawartości. W większości znajdowały się tutaj wypełnione różnymi szpargałami rzeczy, ale za dwoma beczkami ustawionymi w kącie Akial wypatrzył coś większego, co po odsunięciu beczek okazało się być sporą skrzynią. Zamknięta była na kłódkę, ale Draugdin szybko poradził sobie z nią swoim mieczem. W środku znaleźliście niewielkie, drewniane pudełko, po otwarciu którego ukazały się wam cztery niebieskie szafiry wielkości kciuka o kształcie gruszki i dwa złote topazy rozmiaru kurzych jaj.

Oprócz tego w skrzyni znaleźliście naszyjnik pereł, drewnianą figurkę satyra grającego na fujarce obok którego tańczyło kilka fey oraz trzy sakwy z pieniędzmi - złotymi, srebrnymi i miedzianymi monetami. Było ich naprawdę dużo i dłuższą chwilę zajmie wam policzenie ich wszystkich. Najważniejsze jednak, że przed przejściem przez portal, za którym nie wiadomo, co was czekało, mogliście odpocząć osłonięci przed zawieją i porozmawiać o tym, co się wydarzyło, bądź ustalić dalsze plany.

 
Ayoze jest offline  
Stary 17-10-2020, 13:51   #243
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czy przyjęcie Czarnego Płaszcza i stanie się jednym z zaufanych sług Baby Jagi było wyjściem najlepszym z możliwych? Traivyr nie był tego pewien, ale w tym momencie jakoś nie widział lepszej możliwości.
Niestety z każdym plusem tego rozwiązania wiązały się jakieś minusy. Przede wszystkim każdy sprzymierzeniec Baby Jagi stawał się automatycznie wrogiem królowej Elvanny. A los Illariona wskazywał, jak mogą skończyć wspomniani wrogowie.
Zdecydowanie trzeba się było postarać, by takiego losu uniknąć...

Portal czekał, ale skorzystanie z niego w tym momencie byłoby decyzją niezbyt rozsądną. Najpierw należało odpocząć, a pomysł, by zrobić to w jaskini był wart poparcia. Lecz przed wyruszeniem w tamtą stronę Traivyr zabrał włócznię nieżyjącego już trolla.
Uważał, że nie należy porzucać przedmiotu, który krył w sobie magię, wszak można go sprzedać, ale - ku jego zdziwieniu - włócznia zmniejszyła się, dopasowując się do jego, zaklinacza, wielkości.
Czy był najlepszym kandydatem na użytkownika tego oręża? To się miało okazać. W każdym razie gdyby komuś innemu włócznia lepiej leżała w dłoniach, to on oddałby ją bez wielkiego żalu.

Okazało się, że jaskinia oferowała nie tylko schronienie, ale i skarby, które wykryło bystre oko Akiala.
Całe stosy skarbów.

- Nie warto zostawiać ani jednej monety - powiedział, podrzucając w dłoni sztukę złota - chociaż to wszystko sporo waży.

Rzucona w jednym miejscu złota moneta mogła rozwiązać komuś język, w innym zaś skupiała na rzucającym uwagę wszystkich okolicznych zbirów. A miedź była bardziej neutralna.

- Co powiecie na odpoczynek i wyruszenie w dalszą drogę po śniadaniu? - zaproponował, zmieniając temat.

Miał zamiar wykorzystać ten czas również na dokładne oględziny włóczni. A nuż się okaże, że broń kryje jeszcze jakieś tajemnice.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 17-10-2020 o 15:03.
Kerm jest offline  
Stary 17-10-2020, 20:46   #244
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Akial przysłuchiwał się odpowiedziom starca zastanawiając się na ile można ufać jeźdźcowi, nie wspominając o Babie Jadze. Wszystko to wyglądało na zbyt proste, zbyt naciągane jak na jego zrozumienie i tym bardziej zaskoczony był tak bezrefleksyjnym podejściem innych. Ach szkoda, że jego kompania tego nie widzi. Do tej pory to on uchodził za tego nierozważnego, ale przy tej grupie wychodził na wzór paranoika.
"Trzeba tylko ją odnaleźć". Ta, jasne. Sprawy nie są nigdy tak proste.

Potrząsnął głową przyglądając się "insygniom" jeźdźca. Przyjąć na siebie brzemię dalszej wędrówki, czy wrócić do Heldren i zaalarmować innych. Zebrać grupę doświadczonych awanturników, pathfinderów, najpotężniejszych magów, a nie wieśniaków i przybłędów. Dodatkowo, skoro portale są w tylu miejscach, to na pewno ruszą inni, może bardziej doświadczeni?

Z drugiej strony bezproblemowe rozprawienie się z bandytami, baśniowymi potworami, olbrzymią łasicą, a nawet pokonanie trolla... Jakie wyzwanie mogło ich przerastać, skoro przechodzili przez przeciwników jak taran, jak ciepły nóż przez masło? Akial czuł na sobie spojrzenia. Był jedynym, który nie zadeklarował się, czy zamierza przyjąć zobowiązanie uwolnienia Baby Jagi. Nagle zrobiło mu się zimno. Mroźny wiatr przeszył go chłodem przenikając przez ubranie i futro. Przyjęcie na siebie ciężaru spowoduje, że nie zobaczy już nigdy rodzinnych stron. W jednej chwili stanęły mu przed oczami ciepłe plaże, skąpo ubrane dziewczyny...

Nie potrafił się zdecydować. Sekundy mijały, a on stał jak sparaliżowany. Zupełnie jak wtedy gdy został trafiony magicznym sztyletem tej dziwnej lalki. Wreszcie opuścił rękę...
- Pomogę wam na tyle na ile się da... - ręka nie dotknęła jednak płaszcza - ...ale nie będę wiązał się żadnym zobowiązaniem wobec Królowej Wiedźm. - dodał.
Spojrzał na wiotczejące ciało starca kontemplując śmierć. Potężny niegdyś wojownik, zwiastun królowej wiedźm, teraz kruchy starzec, którego resztki życia uciekały razem z krwią wsiąkającą w śnieg.

Gdy dokonał się żywot jeźdźcy, Akial spojrzał na innych - czy zaszła jakaś zmiana? Czy widać jakieś symptomy mocy? Przerost mięśni? Ego? Śnieg zasypywał ciało, a nic się nie działo.
- Chodźmy do jaskini. - Akial rzucił do reszty próbując przekrzyczeć wiatr. Potrzebowali przejść w głowie to co się zdarzyło, a dodatkowo opuścili ją w pośpiechu, nie poświęcając uwagi na to co kryła w sobie.

Szybkie przeszukanie odkryło sporo skarbów. Bardzo dużo nawet. Akial byłby w stanie z swoją działkę wynająć krypę do Absalonu. Podróżować po królewsku i resztę życia spędzić w luksusie. Pod warunkiem, że nie żyłby dłużej niż dwa miesiące. Pieniądze były po to, żeby je wydawać, nie zabierze ich ze sobą na tamten świat.

Usiedli przeliczając znaleźne i grupując je wedle typów i przydzielając je osobom.

- Pamiętajcie, że zostawiliśmy za sobą trochę przeciwników, którzy będą zagrażać waszym bliskim. No i chyba warto powiadomić wasze rodziny, bo możecie ich już więcej nie spotkać, nie mówiąc, że nigdy nie znajdą waszych ciał. - dodał głównie do Astrid i Traivyra. Może będą chcieli się spakować, pożegnać z bliskimi...

 
psionik jest offline  
Stary 18-10-2020, 08:52   #245
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Rytuał, bo chyba był to swoistego rodzaju rytuał, był dość prosty gdyż wystarczyło jedynie dotknąć płaszcza starca. Poza czarnymi wstęgami jakiejś dziwnej magicznej energii, które wnikały w ich ciała poprzez dłonie ściskające tkaninę nie więcej się nie wydarzyło. Towarzyszyło temu lekkie mrowienie. Draugdin poczuł się jakby stawał się co raz silniejszy, jednak po chwili stwierdził, że to jedynie działanie jego autosugestii.
Gdy rytuał dobiegł końca starzec zmarł, a pozostało po nim jedynie ciało ubrane w przepaskę biodrową. Wiedział, że w ciągu góra dwóch godzin zostanie ono pokryte grubą warstwą śniegu, jedna przez głowę przebiegła mu myśl czy nie powinni go pochować czy coś. Nikt z pozostałych się ku temu nie skłaniał, więc chyba jednak należało pozostawić wszystko siłom natury.

Jedynie Akial nie przyjął daru umierającego starca, jednak lojalnie zadeklarował swoją chęć dalszej pomocy i kontynuowanie dalszych przygód razem. To było pocieszające i budujące gdyż rozłam w drużynie był w tej chwili ostatnią rzeczą jakiej potrzebowali. Z zadowoleniem również przyjął propozycję schowania się w jaskini i odpoczynku przed wyruszeniem w nieznane przez portal czy gdziekolwiek indziej zawiodą ich jeszcze losy tej przygody.

Przeszukanie jaskini okazało się nader fortunne gdyż znaleźli szlachetne kamienie i trzy sakwy monet plus jakieś trudne do ocenienia ich wartości przedmioty. Nie uczestniczył czynnie w podziale łupów gdyż wiedział z dotychczasowych wspólnych doświadczeń, że łup zostanie podzielony sprawiedliwie i po równo dla każdego. To był tak zwany pewnik. Razem zdecydowali się na tą niebezpieczną wyprawę, razem podróżowali i razem walczyli niejednokrotnie ratując sobie życie. Nikt by się nie odważył tutaj nikogo oszukać. Pewnikiem było też to, że większość tego łupu wyląduję u niego w plecaku lub też na ciągniętych przez niego saniach. Przez głowę przeleciała mu myśl, że powinien zawołać o jakiś ułamek wartości łupu więcej, gdyż przecież to wszystko było dzięki sile jego mięśni. Zdusił ją jednak w zarodku. Wiedział, że nigdy by tam nie postąpił. Raz, że sam się do tego zobligował, a dwa, że był bardzo honorowy, aż za bardzo. Za to z lekkim uczuciem zazdrości zerkał na magiczną włócznię, która przypadła w łupie Traivyrowi. Od zawsze marzył o możliwości posiadania i władania magicznym orężem. Stąd też to maleńkie uczucie zazdrości gdzieś tam z tyłu głowy. W końcu przecież każdy ma jakieś czasem bardzo głęboko ukryte słabości. Na szczęście znaleziony magiczny przedmiot nie był mieczem, jego ulubioną bronią. Jednak i tak był więcej niż przekonany, że nawet gdyby to drużyna potrafiłaby trofea rozdzielić sprawiedliwie i praktycznie. W głębi ducha był jednak przekonany, że dalej na szlaku jeszcze wiele rzeczy może się przydarzyć i nie jedno cenne, być może nawet magiczne znalezisko jeszcze przed nimi.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 18-10-2020, 13:10   #246
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
+ w kilku momentach Kerm. Dzięki! :)

Musieli zamknąć ten i inne portale, takie były fakty. Dar Czarnego Jeźdźca mógł im w tym pomóc, skoro mieli się zmierzyć z nieznaną i niegościnną krainą ogarniętą wieczną zimą. W tym ze sługami Elvanny i być może nawet samą królową, niezadowoloną, że ktoś ośmielił się ingerować w jej dalekosiężne plany. Być może nierozważnie robili, przyjmując płaszcz Illariona, ale w tym momencie liczyły się sprawy ważniejsze ponad to, do jakich sytuacji doprowadzi poszukiwanie Baby Jagi. Astrid starała się nie wybiegać w aż tak odległą przyszłość. Życie pokazywało, że lubi weryfikować nawet najbardziej przemyślane plany.

Uścisnęła lekko lodowatą dłoń jeźdźca, przyglądając się z zaciekawieniem, jak wstęgi czarnej energii wnikają w jej ciało. Po całym “rytuale” jeśli można było to tak nazwać, nie czuła się ani silniejsza, ani wytrzymalsza. Właściwie to nic specjalnego nie czuła, ale starała się wierzyć, że słowa starca o pradawnej mocy mówiły prawdę. Teraz była zobowiązana odnaleźć Chatę i samą Babę Jagę. Wybrała mniejsze zło, ale czy rzeczywiście było ono mniejsze, przekonają się pewnie za jakiś czas. W końcu według słów Illariona tylko Baba Jaga mogła pokonać Elvannę, zatem musiała być dużo potężniejsza. Druidka miała nadzieję, że gdy to się wydarzy, Królowa Wiedźm nie wpadnie na pomysł przejęcia planów swojej córeczki.

Nie było jednak sensu się nad tym teraz zastanawiać. Aasimarka wraz z pozostałymi wróciła do jaskini, gdzie było dużo cieplej i gdzie mogła zrzucić z siebie zimny, mokry płaszcz, by trochę podsechł. Rozglądała się przy okazji za czymś przydatnym, ale to Akial odkrył prawdziwe skarby. I to dosłownie, bo troll ukrył tutaj prawdziwą fortunę.
- Nigdy w życiu nie widziałam tyle pieniędzy. - Astrid patrzyła na złote, srebrne i miedziane monety zupełnie zaskoczona i przytłoczona odkryciem. - Na pewno się nam przydadzą tam, gdzie zmierzamy.

Z natury nie przywiązywała wagi do materialnych rzeczy, ale przyjęła swoją część skarbu - trochę z tego poszło do jej sakiewki, którą trzymała w kieszeni kubraka, część do plecaka, a reszta na sanie. Siadając do obiadu, zastanowiła się nad słowami Akiala.
- Mój ojciec na pewno będzie wychodził z siebie, jeśli nie wrócę przez kolejne dni do domu - powiedziała ze smutkiem w głosie. - Ale nie sądzę, byśmy mogli teraz po prostu wrócić do Heldren, skoro zobowiązaliśmy się odnaleźć tę całą Królową Wiedźm. A może… - Przez głowę przeszła jej pewna myśl. Spojrzała na Traivyra. - Może napiszemy wiadomość, którą do wioski zaniesie Śnieżka? Mogę z nią o tym porozmawiać, jeśli tylko wyrazisz na to zgodę, Traivyrze.
Zaklinacz przez moment przyglądał się przyjaciółce, potem przeniósł wzrok na sowę. I ponownie spojrzał na Astrid.
- Czytasz mi w myślach - powiedział. - Śnieżka z pewnością ci pomoże, jeśli ją poprosisz. - Pogłaskał sowę po łebku. - Zrobisz to dla Astrid, prawda?

Śnieżka w odpowiedzi zapiszczała radośnie, co było dla druidki jednoznaczną odpowiedzią.
- Świetnie, zatem najpierw napiszę wiadomość, a potem powiem Śnieżce dokładnie, co ma zrobić - odrzekła, po czym dokończyła obiad, sięgnęła do plecaka i wygrzebała stamtąd arkusz papieru oraz niewielki kawałek węgla.
Szybko napisała list, zawierając w nim niezbędne informacje - o tym, że znaleźli portal, że wiedzą, jak go zamknąć i że z tego powodu muszą udać się do Irrisen i mogą wrócić dopiero za kilka tygodni bądź nawet miesięcy, gdyż Astrid nie wiedziała, ile może im się tam zejść. Ostatni akapit napisała do ojca, by się o nią nie martwił, gdyż jest bardzo ostrożna, ma obok siebie towarzyszy, a przede wszystkim Traivyra, który na pewno nie pozwoli, by jej się coś stało. List zakończyła kilkoma ciepłymi słowami dla Torvalda i wszystkich wioskowych. Potem pozwoliła go przeczytać kompanom, zwinęła w rulon, a następnie przewiązała kilkoma kawałkami sznurka.

Rzuciła na siebie zaklęcie rozmowy ze zwierzętami i prostym językiem poprosiła Śnieżkę o jak najszybsze dostarczenie listu do Heldren. Wyjaśniła, że ma go zanieść do karczmy “Srebrny Gronostaj”, lub wręczyć pierwszej napotkanej w wiosce osobie, która będzie wiedziała, co z nim uczynić. Upewniła się, że sówka wszystko zrozumiała, przywiązała list do jej nóżki, po czym wraz z Traivyrem wyszli z nią na zewnątrz i wypuścili w stronę wioski. Śnieżka po chwili zniknęła im z oczu w zawiei.
- Mam nadzieję, że nic jej się nie stanie i że wróci do nas szybko. Nim przejdziemy przez portal - powiedziała Astrid, mrużąc oczy przed śniegiem i wciąż patrząc w stronę, w którą odleciała sowa.
- Na pewno sobie poradzi, jest przystosowana do takich warunków - odpowiedział Traivyr, tuląc Astrid do siebie. - Wracajmy do jaskini, zanim pogoda ulepi z nas bałwany.
Druidka uśmiechnęła się do niego lekko, ale ciepło.
- Racja, przyda nam się odpoczynek przed tym, co nas czeka.
Wtulona w przyjaciela po chwili zniknęła wraz z nim w wejściu do pieczary. Miała zamiar solidnie wypocząć i przygotować się na podróż do krainy wiecznej zimy.

speak with animal na siebie i rozmowa ze Śnieżką.

 

Ostatnio edytowane przez Umbree : 18-10-2020 o 13:15.
Umbree jest offline  
Stary 21-10-2020, 00:15   #247
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mihael jeszcze długo zastanawiał się, czy podjął słuszną decyzję. Być może zbyt prędko zaufali tajemniczemu rycerzowi i jego pani. Teraz także ich pani.
Mnich nie był zaskoczony, że Akiala nie skorzystał z propozycji. Towarzysz nie tylko z wyglądu przypominał kota, ale najwyraźniej równie mocno cenił sobie wolność i swobodę podążania własną ścieżką, zbyt mocno by związać się z Babą Jagą, wiedźmą, która nawet nie wiedziała o ich istnieniu. Diablę dotrzegalo też inne zalety zaistniałej sytuacji. W drużynie wciąż był ktoś, kto będzie mógł, przynajmniej czasem, działać w sposób, który magiczny przymus uznałyby za zaprzestanie poszukiwań. To dawało pewne korzyści, które mogły w przyszłości okazać się nie do przecenienia.

Po krótkim i dość krwawym rytuale, drużyna wróciła do odkrytej wcześniej jaskini. Przeszukanie pomieszczenia zaowocowało iście królewskim skarbem. Szybko uporali się z podziałem, a resztę czasu wykorzystali na odpoczynek i przekazanie wieści do miasteczka.

Mnich zgłosił się na drugą wartę, wiedząc że Traivyr nie będzie mógł przerywać snu, by odzyskać cały swój magiczny arsenał. Znużony, w końcu złożył głowę na posłaniu, podekscytowany tym, co czeka ich w najbliższej przyszłości.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 21-10-2020 o 09:00.
shewa92 jest offline  
Stary 22-10-2020, 08:17   #248
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Śnieżka odleciała z listem w kierunku Heldren, a wy skupiliście się na odpoczynku i regeneracji sił. Każde z was wiedziało, że miejsce, do którego wybierzecie się następnego dnia będzie niosło ze sobą jeszcze gorsze niebezpieczeństwa niż te, z którymi spotkaliście się do tej pory w lesie. Musieliście być przygotowani i w pełni sił. Rozdzieliliście pomiędzy siebie zdobyte skarby, a część z nich umieściliście na saniach, które dodatkowo zabezpieczyliście znalezioną między skrzynkami liną. W międzyczasie Draugdin pozbył się z jaskini trucheł goblinów, wyrzucając je w śnieg zaraz przy wejściu.

Wieczór nadszedł całkiem szybko, więc wyznaczyliście warty i udaliście się na spoczynek. Przez całą noc nic się nie działo, a jedynymi słyszalnymi odgłosami było wycie wiatru. Nowy dzień powitaliście całkiem nieźle wyspani i gotowi do dalszej drogi. Zjedliście solidne śniadanie i gdy zbieraliście się do dalszej drogi, w jaskini pojawiła się Śnieżka! Przy nodze zawieszony miała złożony na cztery kawałek kartki, zatem to musiała być wiadomość od wioskowych. I istotnie nią była. Matka Teodora, Torvald, Ionnia i inni podpisani na końcu listu życzyli wam powodzenia i szybkiego powrotu do Heldren. Mieliście na siebie uważać podczas tej niebezpiecznej misji, a cała wioska będzie się modlić za powodzenie zadania i wasze zdrowie.

Pokrzepieni tą wiadomością ruszyliście do otoczonego koroną sopli portalu. Pogoda wciąż była paskudna, ale nie spodziewaliście się niczego innego. Zimny, północny wiatr próbował wedrzeć się pod wasze płaszcze, a wirujący śnieg ciął niemiłosiernie odsłonięte kawałki skóry. Stojąc przed emanującym błękitną energią wirem spojrzeliście raz jeszcze po sobie, po czym weszliście w niego w tym samym momencie.

I wszystko się rozmyło...




Gdy opuściliście portal, okazało się, że zewsząd otacza was zaśnieżony las. Było zimno, chyba nawet bardziej, niż w Lesie Granicznym, a wokół panowała zupełna cisza, którą przerywało jedynie chrupanie śniegu pod waszymi rakietami, gdy zdecydowaliście się ruszyć przed siebie. Nie wiedzieliście, gdzie jesteście i w którą stronę musicie podążać, ale nie mogliście po prostu zostać w miejscu. Temperatura była zabójcza, dłuższe ociąganie się mogło skutkować poważnymi konsekwencjami dla zdrowia.

Los chciał, że po kwadransie przedzierania się przez śnieg dotarliście na zalesione wzgórze wychodzące na rozległy, otwarty teren poprzetykany jedynie niewielkimi zagajnikami. Tam również, w oddali ujrzeliście słabe, odległe światła i kontury zabudowań. To musiała być jakaś wioska. Znajdowała się jednak wiele mil od was, nie można było nawet sprecyzować ile dokładnie, gdyż sypiący śnieg utrudniał widoczność. Na domiar złego, patrząc na ciężkie, pękate chmury w oddali, Astrid uświadomiła sobie i wam wszystkim, że zbliża się potężna śnieżyca, być może nawet gorsza, niż ta, którą mieliście okazję przeżyć przy portalu, mierząc się z Tebem. Wyglądało na to, że dotarcie do leżącej w oddali wioski mogło być sprawą życia i śmierci.

Akial z Mihaelem dość szybko poradzili sobie ze zlokalizowaniem ścieżki prowadzącej w dół zbocza. Przedarliście się przez skupiska zaśnieżonych sosen i po kolejnym kwadransie powolnego schodzenia znaleźliście się na dole. Minęliście jeden z zagajników i ledwo wyszliście na otwarty teren, a wasze oczy przykuła osobliwa sytuacja. Jakieś pięćdziesiąt stóp przed wami, na prawo od zagajnika, który minęliście, toczyło się starcie. Karawana złożona z pięciu zaprzęgów, z których każdy ciągnięty był przez cztery psy, została zaatakowana przez ogromną modliszkę.


Jednak to nie zwierzęta i ciężki ładunek, jaki przewoziły na saniach był jej celem, a piątka podróżnych - czterech mężczyzn i rudowłosa kobieta. Zielony insekt górował nad nieznajomymi, chwytając jednego z mężczyzn w swoje przednie odnóża i zaciskając na jego boku zębiska. Po okolicy przebiegł przerażający krzyk bólu. Jego kamraci atakowali mieczami i toporkami, próbując sprawić, by stwór wypuścił ich towarzysza, jednak na razie ich działania nie przynosiły efektów. Od razu zdaliście sobie sprawę, że insekt nie pochodzi z tego regionu, zatem najpewniej również przedarł się przez zimowy portal, tak jak wy. Psy w zaprzęgu musiały zostać dobrze wyszkolone, gdyż nie rozpierzchły się po polanie, a w szyku przyglądały się toczonej walce, przebierając jedynie ogonami i łapami w miejscu.

 
Ayoze jest offline  
Stary 22-10-2020, 20:33   #249
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pod kamiennym dachem jaskini, przy ognisku, nie odczuwało się ani zimy, ani zimna, ani szalejącej na zewnątrz wichury. Można było odpocząć, wyleżeć się za wszystkie czasy, pogadać, wyspać...
Prawdziwy relaks. Nawet warta upłynęła spokojnie.
Ale ranek nadszedł, a problem zimy nie zniknął niczym sen. Trzeba było zwinąć swoje rzeczy, spakować się do końca i opuścić gościnną jaskinię. W towarzystwie Śnieżki, która przyleciała przynosząc pozdrowienia od mieszkańców wioski.

Portal wypluł ich nie w mieście, a w środku lasu.
Zimowego lasu... Prawdę mówiąc jeszcze bardziej zimowego niż ten, który przed chwilą opuścili.
A żeby było jeszcze mniej przyjemnie, Astrid przepowiedziała burzę śnieżną. Paskudną burzę, a sądząc po minie dziewczyny spotkanie z tą śnieżycą mogło być bardzo, ale to bardzo nieprzyjemne.
Czy ratunek mieli znaleźć w widniejącej hen daleko wiosce? Traivyr miał poważne wątpliwości, bo tak na pierwszy rzut oka wioska znajdowała się dalej, niż burza, a ich grupka - wolniejsza, niż by tego chciał zaklinacz. A zapewne nie tylko on.
Niestety, nie mieli innego środka transportu niż własne nogi.

Jak się po paru minutach marszu przez śnieg i zarośla okazało, niektórzy tubylcy wpadli na pomysł, by w charakterze zwierząt ciągnących sanie wykorzystać psy.
Ale okazało się, że w tych okolicach dobry transport nie wystarczy, by uniknąć kłopotów.
Z drugiej strony - kto mógł się w zimowym klimacie spodziewać przerośniętego robala, który - zamiast grzecznie zamarznąć - z pasją atakował podróżnych?

Akial uznał, że należy tutejszym pomóc i ruszył biegiem, by zaatakować drapieżnego owada. Traivyr w pełni podzielał jego zdanie.
Oczywiście ciekawym wyjściem byłoby pozwolić, by modliszka załatwiła tamtą piątkę. Potem można by zatłuc robala, zagarnąć sanie i ruszyć w drogę. Gdyby, oczywiście, udało się dogadać z psami. W tej jednak materii można było liczyć na Astrid.
Czy jednak po czymś takim można by spojrzeć w lustro?

Zaklinacz zrobił parę kroków w kierunku walczących, a potem poczęstował modliszkę magicznymi pociskami.
Miał zamiar powtórzyć to działanie jeszcze ze dwa razy, a potem podejść na tyle blisko, by spróbować nadziać robala na włócznię.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-10-2020, 07:43   #250
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
+ Kerm, dziękuję za dialog :)

Wieczór upłynął jej na rozmowie przy ognisku z Traivyrem. Osłonięci nieco jedną z naturalnych ścian jaskini, mogli mieć nieco prywatności, choć ich rozmowa i tak pewnie docierała do uszu pozostałych. Ogień płonął wesoło, stwarzając całkiem udaną iluzję bezpieczeństwa i spokoju.

Można było usiąść i odpocząć, nie bojąc się, że w okolicy czają się ciekawskie uszy lub zza krzaków wyskoczy ktoś, kto zechce ci wbić nóż w plecy. Lub tylko wyciągnąć sakiewkę.
- Prawie jak w domu, prawda? - Traivyr uśmiechnął się do siedzącej obok niego dziewczyny.
- Prawie robi tu różnicę - odpowiedziała z uśmiechem. - Ale nie narzekam. Póki jesteś blisko, możemy siedzieć nawet w jakichś zapomnianych katakumbach pod ziemią. - Zapewniła.
Uśmiechnął się do niej, równocześnie kładąc dłoń na jej dłoni.
- Ja z tobą również - zapewnił. - Ale następną wycieczkę zrobimy na jakąś cieplutką plażę - zaproponował.
- Jeśli to wszystko się skończy i uda nam się wszystko załatwić tak, jak powinno, z chęcią się z tobą wybiorę w jakieś cieplejsze miejsce - odpowiedziała. - Jak się czujesz? Czy po wchłonięciu mocy Illariona poczułeś jakąś różnicę? Bo ja nie.
- Prawdę mówiąc ja też nie
- przyznał. - Czuję się dokładnie tak samo, jak wcześniej. Mam tylko nadzieję, że faktycznie zdołamy ominąć te glify i osłony, o których wspomniał Czarny Jeździec. Ale szkoda trochę, że nie dostaliśmy też takich czarnych rumaków... - dodał z lekkim uśmiechem.
- Pewnie jakby nie musiał rozdzielać swojej mocy na nasza czwórkę, tylko na przykład przekazał ją tobie, to byś mógł dosiadać takiego rumaka. - Zaśmiała się. - Może nawet miałbyś podobną zbroję i straszyłbyś wszystkich wokół.
- O tak, tak... O tym właśnie marzę całymi dniami i nocami
- uśmiechnął się zaklinacz. - Mam wrażenie, że ty prędzej byś się dogadała z takim konikiem. Ale, prawdę mówiąc, jakiś środek transportu by się nam przydał. Może po tamtej stronie portalu znajdziemy coś, co nas poniesie na swoich grzbietach. W końcu jesteśmy bogaci i możemy się tarzać w złocie - zażartował.
- Ja myślę, że ten czarny koń był tak samo prawdziwy, jak zbroja Illariona. - Puściła mu oczko, uśmiechając się lekko. - Co do środka transportu, to zgadzam się - jeśli mamy znaleźć tę Bladą Wieżę a potem Chatę i Babę Jagę, to dobrze byłoby nie drałować wszędzie pieszo. Na pewno coś sobie zorganizujemy, na pieniądze narzekać nie możemy.
- Skoro Illarion na nim jechał, to jakoś to funkcjonowało... Może i my byśmy mogli. Może się nauczę wyczarowywać takiego...
- powiedział z zadumą w głosie. - Jak się czujesz jako posiadaczka worka złota? - spytał z lekkim uśmiechem.
- Czuję się… normalnie - odparła z uśmiechem. - Wiesz, że mi nigdy złoto nie imponowało, ani nie miałam planów zostać najbogatszą druidką w Taldorze. Pieniądze nam się przydadzą przy tej niebezpiecznej podróży. Jeśli nie na rzeczy potrzebne do przeżycia, to na pewno będą mogły rozwiązać parę języków, jeśli byśmy tego potrzebowali.
- Złoto pomaga otworzyć niektóre drzwi.
- Skinął głową. - Trafimy do obcego świata, gdzie przyda się każda pomoc, a za wiedzę lepiej płacić złotem... No i nie trzeba będzie spać pod gołym niebem... w zasypanym śniegiem namiocie - dodał żartobliwym tonem. - Może się nauczymy budować takie domki ze śniegu? - Spojrzał na nią z zainteresowaniem, ale i rozbawieniem.
- Taaak, to by było całkiem ciekawe… - odpowiedziała mu z uśmiechem na ustach. - Miejmy nadzieję, że jednak nie będziemy musieli. Tam też mają miasta i wioski, więc myślę, że i tak trochę czasu spędzimy w ciepłych łóżkach. Oby.
- Ciepłe, a może i jeszcze wygodne łóżko? No, no...
- Pokręcił głową z udawanym zaskoczeniem. - Ale wymagania... A co, jeśli tam sypiają na gołych deskach? - zażartował.
- Nie dość, że kraj wiecznej zimy, to jeszcze sypianie na gołych deskach? Nie sądzę, żeby aż tak bardzo chcieli sobie utrudniać życie. I sen - odparła wesoło. - Przekonamy się niebawem. Ogólnie i się trochę niepokoję a z drugiej strony cieszę na tę wyprawę, bo to zawsze coś nowego, ale i niebezpiecznego. Nigdy nie sądziłam, że coś takiego spotka mnie w życiu. Myślałam, że będę prowadziła nudne życie wioskowej druidki przeplatane z rolą matki dla gromadki dzieciaków. - Uśmiechnęła się.
- Całej gromadki? - zainteresował się. - To brzmi całkiem ciekawe... - Obrzucił ją uważnym spojrzeniem.
- Chciałabym mieć dużą rodzinę, ale to na razie melodia przyszłości - odparła z uśmiechem. - No i oczywiście dobrze by było, gdyby mój mężczyzna również angażował się w wychowanie swoich osesków, nie zostawiając wszystkiego na moich barkach. - Mrugnęła do niego i położyła dłoń na jego dłoni.

Odpowiedział uśmiechem.
- Ciekawe wymagania - powiedział z udawaną powagą. - Podział obowiązków... Słyszałem kiedyś o czymś takim... Plotki jakoweś... - zażartował. - To ile ma być tych dzieci? - Uśmiechnął się do niej.
- Cały czas chciałabym się też udzielać w społeczności, a nie tylko siedzieć w garach - odpowiedziała. - Cieszę się, że mnie rozumiesz. - Wyszczerzyła się. - Co do ilości, to jeszcze nie wiem, może trójka… ale to będzie zależeć.
- Trzy to bardzo ładna liczba... Na przykład dwie dziewczynki...
- stwierdził z zadumą. - Jeśli odziedziczą twoje włosy... będą piękne jak ich mama.

Astrid poczuła, że się rumieni. Nigdy nie potrafiła przyjmować komplementów i panować nad związanymi z tym emocjami.
- Dziękuję, to bardzo miłe, co mówisz. Ale ja bym to odwróciła: dwóch chłopców i dziewczynka. Żeby bracia mogli bronić siostrę przed niebezpieczeństwami. - Uśmiechnęła się do niego. - A poza tym, myślałam, że zapytasz mnie, od czego będzie zależeć, ile będzie… będę miała dzieci. - Poprawiła się szybko, odgarniając kosmyk srebrnych włosów za ucho. Pewnie Traivyr i tak złapał, co chciała powiedzieć, ale cóż, mleko się wylało.
- Mam nadzieję, że masz na myśli to samo, co ja... - Traivyr uścisnął lekko jej dłoń. - A co do dziewczynek... Jeśli będą takie, jak ty, to dadzą sobie radę w życiu. Nawet z natrętnymi... jak to nazwać... adoratorami.
- Pierwszą nauką, jaką ode mnie dostaną, jak już podrosną, będzie informacja, jak zasadzić soczysty kopniak między nogi natrętnym adoratorom.
- Zaśmiała się i przytuliła do niego, kładąc głowę na jego piersi. Pomimo tego, że byli w drodze od dłuższego czasu, wciąż ładnie pachniał.
- Nachodzą mnie ciekawe myśli - szepnął jej do ucha, równocześnie ją przytulając. Nie zważając na to, że mogą ich obserwować ciekawskie oczy towarzyszy wędrówki.
Astrid uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
- Zostaw je na lepsze czasy. - Poklepała go delikatnie dłonią w mostek. - Jak już będziemy mieć chwilę dla siebie.
- Nie będziemy narażać zdrowia i spokoju naszych towarzyszy
- powiedział cicho.
- Czytasz mi w myślach, kochany. - Przytuliła się do niego bardziej. - Jesteś taki mięciutki. Jak poduszka. Poleżę tak sobie trochę, dobrze? - Zamknęła oczy, wciąż go obejmując.
- Tak, skarbie. - Pogłaskał ją po głowie i przytulił.
- Cieszę się, że jesteśmy tu razem - powiedziała, nie otwierając oczu. - Dzięki tobie czuję się bezpieczniej.
Pocałował ją w czubek głowy - jedyne dostępne w tym momencie miejsce.

Noc upłynęła spokojnie i Astrid nawet nieźle się wyspała. Po śniadaniu zebrała wszystkie swoje rzeczy, zabezpieczyła dokładniej sanie, na których znajdował się ich ekwipunek razem z częścią znalezionego skarbu i gdy była przygotowana do wyjścia na zewnątrz, Śnieżka do nich wróciła. Przyniosła ze sobą nowiny z Heldren i po przeczytaniu listu nastrój druidki wskoczył poziom wyżej. Miło było dostać tak fajną wiadomość przed wyruszeniem w niewiadomą. Wiedzieć, że cała wioska życzy im powodzenia i będzie trzymać za nich kciuki. Astrid schowała list do wewnętrznej kieszeni płaszcza i podniesiona na duchu ruszyła z pozostałymi do portalu.

Pamiętała tylko moment wejścia w niego i wyjścia, nic poza tym, jakby na moment przestała istnieć. Znaleźli się w jakimś lesie, a wokół było jeszcze zimniej, niż tam, skąd przyszli. Astrid okutała się mocniej płaszczem i naciągnęła mocniej kaptur na głowę. Po dotarciu na wzgórze wypatrzyli w oddali jakieś światła, więc musiała to być jakaś osada. Trzeba było tam szybko dotrzeć, gdyż to, co Astrid zobaczyła na niebie nie zwiastowało niczego dobrego.
- Zbliża się potężna śnieżyca, musimy się pospieszyć - powiedziała do towarzyszy z wyraźnym zmartwieniem w głosie. Nie wierzyła zbytnio, że uda im się dotrzeć do miejsca, gdzie widzieli światła, ale może gdzieś po drodze znajdą jakieś schronienie.

Całkiem szybko znaleźli się na dole, a gdy wyszli zza drzew ujrzeli toczącą się walkę. Kilka osób walczyło z przerośniętą modliszką. Moment. Modliszką? Tutaj? Musiała też przejść przez portal i właśnie trzymała w przeżuwaczkach jednego z rannych mężczyzn.
- Zgadzam się, pomóżmy im! - Wykrzyknęła za Akialem i również ruszyła w stronę przerośniętego insekta.
Jej ręka odruchowo powędrowała w miejsce, gdzie powinna znajdować się włócznia, ale wtem przypomniało jej się, że przecież straciła ją w walce z Tebem. Skrzywiła się tylko i chwyciła za sejmitar. Stal pewnie nawet lepiej sprawi się przy takim przeciwniku. Dopadła do insekta na prawo od Akiala, gotowa ciąć ją w odwłok bądź tylne odnóża.
 
Umbree jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172