Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2020, 10:15   #94
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
-Eee - zaczął Jack - trup mówisz?
-Tak.
-Jak to możliwe, przecież byśmy słyszeli - tu wtrącił się Francis.
-Jakby jechał główną to tak, ale mógł wjechać od Apollo.
-Kto by tutaj jechał od Apollo?
-nie wiem, ale teoretycznie da siÄ™.

-Hector - wtrącił się Tyler - jak wygląda ten gość?
Nowojorczyk opisał trupa. Tyler pokręcił głową.
-Raczej nikt z okolicy.
-Po jaką cholerę ktoś by tutaj jechał z Apollo. Do Avonmore jedziesz przecież 819 przez Bell Point.
-To da się stąd do Apollo? Pytam z ciekawości, ja jadę do Avonmore. - zapytał Hector. Jak wczoraj stał na rozdrożu szukając drogi do Avonmore, to przez Caligine wiodła tylko jedna droga. Ale mapa mogła być przecież niedokładna.
-Niby jest - Tyler pokręcił głową - polno-leśna, o tej porze roku masz tam pewnie metr błota. Pół mili za stacją kończy się jako tako utwardzona droga i potem nawigujesz, lewo prawo i tak dalej aż do lotniska River Hill, tam znowu można się wygrzebać z błota i dalej do Apollo. Po drodze przekraczasz Roarings Run... Nie, facet nie mógł tamtędy przyjechać.
-Okej - Jack podniósł ręce w geście poddanie się - Wczoraj żadnego motocykla nie słyszałem, przedwczoraj też nie. Zostawmy to. Ale warto by było go pochować.
-No - dodał Francis.
-idziesz z nami Hector? Przyniesiemy nieszczęśnika i zakopiemy.
-IdÄ™.

Może to tylko rodząca się paranoja, ale coś tam w głowie podsyłało mu coraz bardziej absurdalne pomysły. Jak Jack robiący z trupa weki. Brrr.

Po kilu minutach grupą poszli na stację, każdy przy okazji miał ze sobą broń, jeden dwulufkę, drugi samopowtarzalny karabinek kalibru .22, a Francis uzbrojony tylko w pistolet w kaburze, pchał za to taczkę.

Trup leżał tam gdzie był, Hector odetchnął z ulgą. Razem umieścili zesztywniałe zwłoki na taczce.

Pogrzeb nie był wielką uroczystością. Na dwa szpadle wykopali w przykościelnym trawniku dość płytki grób, położyli zwłoki, twarz przykryta jego własną kurtką. Zasypali, pomilczeli. Zero ceremonii. Rozeszli się. Jack z Tylerem w stronę domów, Francis zatrzymał się jeszcze przy jednym z grobów. Nie wiedzieć czemu Hector nadal stał nad grobem. Francis odszedł, wrócił Tyler z narzędziami. Wyciął jedno rosnące za kościołem drzewko, odciął boczne gałązki, przepołowił na dwie części. Po chwili obuchem siekiery wbił krzyż na grobie nieznajomego. Poprzeczka była zamocowana zardzewiałym drutem.
Pomilczeli razem.
-Masz rację Hector, cholerna mgła. Jeżeli to ciebie zadowoli, to poinformowałem o twoich przypuszczeniach. Zobaczymy co będzie. Na razie.
-Na razie.

Hector też ruszył, ale w drugą stronę, do swojej miejscówki. Coś wisiało w powietrzu, tego był pewien.

Podszedł jeszcze pod grób, nad którym zatrzymał się Francis, niewielka płyta z piaskowca:

Ethan Davis
2032- 2034
RIP


Nowojorczyk wrócił "do siebie". Siedząc będąc na górze, nożem otworzył list."Dostarczyć do grudnia 2043". Zaklął. Pisany ręcznie niebieskim długopisem na szarawym papierze:


02 26 57 91 03 50 78 89 12
35 41 05 98 74 36 14 30 62
98 54 23 15 05 95 89 75 14
45 44 62 12 35 96 36 50 75
78 12 35 47 41 95 57 02 05
89 44 59 05 12 08 15 02 89
54 90 34 95 05 74 63 44 53
55 98 60 14 52 02 63 06 23
21 35 74 12 59 57 05 63 50
74 36 47 15 36 95 01 32 99
02 26 57 91 03 50 78 89 13
35 41 05 98 74 36 14 30 62
98 54 23 15 05 95 89 75 14
45 44 62 12 35 96 36 50 75
78 12 35 47 41 95 57 02 06
89 44 59 05 12 08 15 02 77
54 90 34 95 05 74 63 44 51
55 98 60 14 52 02 63 06 32
21 35 74 12 59 57 05 63 15
74 36 47 15 36 95 01 32 85


 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:50.
JohnyTRS jest offline