Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2020, 21:01   #423
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Skaven stał z boku i wodził swoimi szczurzymi, małymi oczkami od twarzy do twarzy. Jego wąsiki poruszały się nerwowo, kiedy tak czekał na ostateczną decyzję wysłanników z klasztoru. W końcu nie wytrzymał i huknął kosturem w ziemię. Kości przyczepione do kija zagrzechotały złowieszczo.

- Wyskończyćmówićmówić! – warknął. – Niemócsiędogadaćtoszczurekwybraćtak! Ajaknietociachciachwszystkichpogardłach – przejechał pazurem po szyi i zapiszczał… a może się zaśmiał. Chyba to przyspieszyło decyzję. Chwilę potem dwoje ludzi siadło pod drzewem w towarzystwie dwóch szczuroludzi, którzy pilnowali ich z wyciągniętą bronią. Pozostali skaveńscy wojownicy, czarownik i reszta kompanii patrząc na siebie wrogo i nieufnie wyruszyła w drogę powrotną do Maisontaal.

*

- Eeeer… Witamy – kiedy tylko głowa Rasskabaka wynurzyła się z sedesu, z gromady mnichów niecierpliwie czekających w toaletach wystąpił Jean-Louis i nawet schylił głowę w geście powitania. – Witamy w imię…

- Tyniemówićnicnic – odwarknął czarownik zeskakując na podłogę. Cały był upaprany w nieczystościach, które niedbale strzepał ze swoich szat n podłogę i na stojących w pobliżu ludzi. Ktoś jęknął, ktoś westchnął. Rasskabak powiódł wzrokiem wkoło. Skaveni wynurzyli się z otworów, z bronią gotową do walki. Ich oczy płonęły złością. – Prowadzićszybkodoskrzynia! Jużjuż!

Skonsternowany przeor poprowadził wszystkich do swojego gabinetu, gdzie wciąż spoczywała Arka. Skaveński przywódca aż pisnął z radości i podskoczył na jej widok. Na jego kosturze zapłonęło zielone światło kiedy wskazał wszystkim aby pozostali na swoich miejscach, a sam podszedł do artefaktu mrucząc coś pod nosem w swoim języku.

Minęła dłuższa chwila, kiedy czarownik oglądał skrzynię, gładził ją pieszczotliwymi dotknięciami łap, cały czas szeptając coś pod nosem. Od strony dziedzińca słychać było odgłosy nasilającej się walki, krzyki przerażonych ludzi, szczęk broni.

- Sysnyijk’shasss – Rasskabak w końcu oderwał wzrok od skrzyni i wydał rozkaz swoim skavenom. Ci podnieśli Arkę i ruszyli do wyjścia na zewnątrz. Na dziedzińcu panował chaos. Ożywieńcy zdołali właśnie zdobyć główną bramę, zabijając i rozpraszając jej obronców. Na ziemi wokół rozbitych wrót leżało kilka ciał i kilka kup kości. Bój był zacięty. Przez resztki wrót do wnętrza właśnie wlewał się potok szkieletów, którym towarzyszył rozlewający się po ziemi zimny, biały opar.
Czarownik znów skupiony był tylko na skrzyni. Ignorując to co dzieje się wokół, ściągnął z szyi wisior i przyłożył go do jednego z zagłębień w wieku. Potem zręcznymi ruchami podotykał różnych części skrzyni, powodując serię kliknięć, po których wieko odskoczyło w górę. Wszystko zalał oślepiający, zielonkawo-mleczny blask. Broń została uaktywniona.
 
xeper jest offline