Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2020, 07:32   #143
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Rottoro w odpowiedzi zacisnął pięści w bezsilnej złości.

- Czas jest ważny - powiedział. - Nie wiem czy będziemy w stanie cokolwiek zdziałać, gdy wszystko się uspokoi. Chaos jest naszym sprzymierzeńcem. - Po chwili przerwy dodał - Ale najwyraźniej teraz też niczego nie możemy zdziałać. Niech to szlag! - kiwnął głową na znak, że zgadza się na plan androida.


Herianin nawet się nie poruszył, gdy pocisk ki mijał go, powodując podmuch powietrza, które zatrzęsły płaszczem i długimi włosami przybysza. Odwrócił się tylko leniwie w stronę statku, jak gdyby niespecjalnie go obchodziła dokonana szkoda, a następnie na jej sprawcę. Uśmiechnął się tylko lekko.

- Dokonałeś właśnie najgłupszej rzeczy w swoim życiu, koleś - powiedział. Jego głos był niski, bardzo pasował do jego wielkiej sylwetki. Mógł być o głowę, a może nawet o dwie wyższy od Zere'ela. - Zanim cię jednak zmasakruję - ton herianina pozostawał spokojny - może raczyłbyś mi wyjaśnić dlaczego zniszczyłeś mój, może nie kupiony za ciężkie pieniądze, ale z pewnością nie bez trudu zdobyty, statek? Czy z gościnnością na Nobrazie jest aż tak źle, odkąd na gardle rodziny królewskiej, oj przepraszam, teraz już książęcej, stopę postawił ten wał Cold i jego głupi synalek?


Plan był dziecinnie wręcz prosty. Prócz Marduka w akcję zostali zaangażowani beenzianin, ikondanin i dwaj littowie, którzy najwyraźniej byli bardzo liczni w Imperium, a przynajmniej w tym więzieniu i zdawali się być dosłownie wszędzie. Wybrani, na znak dany przez kierującego operacją Geo, który jednak miał nie brać bezpośredniego udziału, mieli wszcząć rozróbę na spacerniaku. I to możliwie wielką.

Teraz saiyanin stał pod ścianą i czekał. Widział wszystkich "współspiskowców", którzy rozstawili się w różnych miejscach placu i też czekali. Geo stał blisko wejścia. Wyglądał na zupełnie zrelaksowanego. Ale nic dziwnego, to w końcu nie on miał wziąć udział w bójce, zostać porażonym prądem przez strażników, a na koniec wylądować na miesiąc czy dwa w karcerze. Chwila oczekiwania przedłużyła się w wieczność oczekiwania. Na koniec Geo pokręcił tylko nieznacznie głową i zszedł z placu, dając się zaprowadzić strażnikom do celi. Akcja została odwołana.


Obchodząc z daleka główny plac kompleksu, znaleźli mocno zniszczony kwadrat zabudowań. Ciężko było powiedzieć co tu się stało. Czy to możliwe, że fala ki androida, którą ten zniszczył jedną ze ścian "pałacu" uderzyła również w te domki? A może jednak wydarzyło się tu coś innego? W każdym razie nie wyglądały one na miejsce, do którego ktoś przyjdzie spać. Dlatego też je wybrali.

Odwalili wejście do piwnicy w jednym z nich i zeszli na dół. Dzień dłużył się niemiłosiernie. Na górze panował względny spokój, tylko od czasu do czasu jakiś daleki krzyk. Pewnie poszukiwania trwały w innej części kompleksu. Patrole też znajdowały się zdecydowanie bliżej placu.

Wreszcie, gdy po upływie wieczności zapadł zmrok, ostrożnie wyjrzeli na zewnątrz. W pobliżu nikogo nie było. Ruszyli ostrożnie uliczkami w stronę najbliższego źródła jako takiej energii. Nie chcieli w końcu porywać zwykłego mieszkańca, jak ta kobieta, którą C-SGK1 zamknął w jej własnym składziku. Musieli tylko uważać i omijać z daleka domy, w których paliło się światło, żeby przez przypadek nie zwrócić czyjejś uwagi. Lotu nie mogli ryzykować, a przynajmniej nie mógł tego zrobić Rottoro, nie chcąc zwrócić czyjejś uwagi.

Wreszcie znaleźli jakiegoś samotnie się przechadzającego mężczyznę w stroju Żurawia. Obezwładnienie go we dwóch i z zaskoczenia nie było trudne. Rottoro podniósł swój poziom siły dosłownie na chwilę. Może nikt tego nie zauważył. W każdym razie szybko udali się z powrotem do zrujnowanych domków. Tam rzucili Żurawia na ziemię. Nie było sensu go krępować, pewnie i tak z łatwością zerwałby więzy. Trzeba było tylko uważać na to kiedy się obudzi. Właśnie wtedy Rottoro, gdy tamten jeszcze nie zdążył zorientować się gdzie jest i co się dzieje, złapał go za ręce, wykręcił boleśnie do tyłu i zablokował w tej pozycji.

Jeniec był gotowy do przesłuchania...


Potem Marduk, beenzianin, ikondanin i dwaj littowie dowiedzieli się, że akcja nie zostało odwołana, tylko przesunięta w czasie. Cóż, oczywistym było, że nie wszczynają bójki tylko dla przyjemności Geo. Musieli odciągnąć od czegoś uwagę strażników, choć nie powiedziano im od czego. Najwyraźniej chwila nie była odpowiednia.

Po paru dniach spróbowali jednak ponownie. Saiyanin zajął swoje poprzednie miejsce i obserwował jak pozostali przechadzają się po placu lub stoją gdzieś samotnie, czy też z grupą znajomych. Mardukowi nie umknęło również, że na spacerniaku jest całkiem pokaźna grupa Lordów, którzy najwyraźniej zamierzali podziwiać cały spektakl. Spojrzał na Geo, a ten kiwnął ledwie zauważalnie głową. Trzeba zaczynać...
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline