Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2020, 19:40   #98
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Garcia ostrożnie wyjrzał z dachu. W tej ciemności nic nie zobaczył, rozpoznawał jedynie niewyraźne kontury drzew (i to tylko te najbliższe) i ogólnie ulicę. Nikogo tam nie zobaczył.

Rozległ się kolejny strzał, po nim kolejny i jeszcze jeden. Ten ostatni był inny, chyba wystrzelony z innej broni, ale Hector też nie był tego pewien. Odruchowo wzdrygał się na każdy wystrzał.

Wystrzałów było jeszcze kilka, każdy dobiegał mniej więcej z zamieszkałej części tej niepokojącej osady. Pod "jego" domem nie było nikogo, żaden Grzyb ani nikt inny nie walił do drzwi, nie wydawał żadnych jęków ani nie agitował w imieniu Collinsa. Westchnął, otworzył klapę, ostrożnie zsunął drabinę (tylko tego brakowało, żeby spadła i się przewróciła), następnie tylko z bronię zszedł na piętro.

Spokój, cisza. Tylko w oddali słuchać było wystrzały, dość nieregularne, raz za razem a potem i minuta spokoju. Zszedł na parter, zero przeciwników. Przez brudne, zasyfione okna niewiele widział.

Sytuacja była tak jak wtedy, kiedy opuścił (albo mu się to śniło) dom Jackie uciekając przed grzybami. Nic nie widział.

Ciemność i mgła.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:50.
JohnyTRS jest offline