27-10-2020, 19:46
|
#209 |
| To on, pomyślał Nicollo a dłonie złożyły mu się w pięści. Po tylu miesiącach poszukiwań, w końcu znaleźli renegata. Karaluch zawsze działał impulsywnie i przez jeden moment gotowy był nie zbaczając na nic rzucić się na mężczyznę i spuścić z niego krew, zanim sam skona od bełtów i strzał wymierzonych przez strażników zamku. Opanował się jednak, próbował zebrać myśli. Jeśli faktycznie przybył na negocjację, nie mógł w takim momencie zawieść swoich ludzi.
- Jestem łowcą czarownic i sram na tego bezużytecznego starca – odpowiedział zgodnie z prawdą - Nie potrafił nas obronić przed twoimi siepaczami, skoro twierdzisz, że tobie przyda się bardziej, w porządku, możemy się dogadać. Zależy mi tylko na załodze, to dobrzy ludzie, dzielni marynarze, na których w domu czekają żony i dzieci. Nasz statek zatonął, więc chcę dostać nową łajbę. Daj mi gwarancję, że nikomu nie spadnie włos z głowy a dostaniesz czarodzieja. Jutro rano na przystani ma czekać na nas zacumowany statek. Ja zostanę z czarodziejem a gdy upewnię się, że załoga odpłynęła oddam ci go. Jeśli spróbujesz nas oszukać, osobiście poderżnę staremu gardło i przyniosę ci jego łeb na tacy. Jeszcze jedno magu. Mam na ciebie zlecenie, więc nie będę bawił się w subtelności i dworskie dyplomacje. Gdy będzie już po wszystkim i moi ludzie stąd odpłyną, miej świadomość, że jeden z nas jutro po raz ostatni zobaczy wschód słońca. Czy to dla ciebie jasne? Czekam na twoją odpowiedź.
Nicollo każde słowo wypowiedział z pełnym przekonaniem, szczerze, tak jak w tym momencie czuł i myślał.
|
| |