Wojowniczka dobiegła do smoka kiedy ten jeszcze walczył. I jak się spodziewała bestia stała się zawzięta jak nigdy przedtem. By w akcie desperacji spróbować drugi raz uciekać. Lauga myślała że gadzinie się uda ale i tak do samego końca próbowała trafić przeciwnika. Jej się nie udało.
Choć z ulgą patrzyła jak wróg się wycofuje. Wprawdzie lepszą opcją byłoby by gadzina nigdy nie wróciła ale wycofanie się też było dobre.
I wtedy potwora dosięgnął pocisk któregoś czaromiota.
- Na Tymorę! Udało się! - Półelfka wrzasnęła w radosnej euforii kiedy trzask drzew łamanych pod cielskiem smoka ucichł. - Tak!
Teraz tylko wystarczy zająć sie rannymi ...i znaleźć miejsce na nocleg. Karczma w tym momencie odpada. Może wystarczy wrócić do tej ruiny dworku po upewnieniu się dokąd prowadziły ślady jej dzikiego rezydenta.