|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
27-10-2020, 07:37 | #101 |
Reputacja: 1 | Lauga nawet nie patrzyła czy jej strzały do sięgały celu. Wykonywała wszystko równym powtarzalnym rytmem. Załaduj, wyceluj, strzel, powtórz. |
27-10-2020, 15:11 | #102 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Brilchan : 27-10-2020 o 16:09. |
27-10-2020, 22:06 | #103 |
Reputacja: 1 | Rok 1481 Rachuby Dolin, 30 Eleint
|
28-10-2020, 19:39 | #104 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Obca : 29-10-2020 o 10:04. |
29-10-2020, 08:42 | #105 |
Reputacja: 1 | Spity rauszem bojowego rankoru, z rwącym się z głębi trzewi wrzaskiem, Anton uderzył prosto na bestię unoszącą swój łeb spod zgliszczy. Uderzył głupio, ryzykancko, lekkomyślnie. Uderzył straszliwie i z wprawą, pozwalającą mu ustać i zdzierżyć rodzącą się pod smoczymi skrzydłami wichurę, którą powalił innych szarżujących ku niemu ochotników. Załopotawszy płaszczem, zdołał uchylić się przed wściekłym i ślepym uderzeniem pazurzastej łapy i zripostował sztychem w wypadzie, wrażonym bestii prosto pod kałdun. Ostrze weszło głęboko, nieomal na dwie trzecie, aż po dwa żelazne zęby wieńczące ricasso brzeszczota. Gad dopomógł wyrwać mu broń z łuskowatego podbrzusza, kiedy wzbił się do lotu w ucieczce. Anton nie zdążył poprawić, smok był już w powietrzu, wyrywając się śmierci pisanej mu z rąk wojownika. - Strzelać, kurwa! - zawrzasnął wściekle, nienasycony zwycięstwa i chciwy smoczej krwi. Ktoś podał mu naładowaną kuszę - wyrwał ją, waląc za pierzchającym gadem niemal bez przymierzenia. Posyłane w ślad za monstrum pociski nie czyniły mu jednak większej szkody niż deszcz sosnowych igieł. Wtedy właśnie stał się świadkiem cudu. Jak gdyby jego pragnienie skrzepiło się właśnie w trzaskający promień rażący oddalającą się z jego zasięgu bestię, która zaraz stanęła w płomieniach, wydając z siebie ostatni ogłuszający zaśpiew będący, pomimo kaleczenia uszu, cudowną muzyką. Patrzył jak smok okręcając się wokół własnej osi, wlokąc za sobą pożerające go języki ognia i tuman dymu, upada, by zorać pas ziemi i skosić sosenki za zieleńcem. Kalev odrzucił głowę do tyłu, zaśmiał się dziko, błyskając zębami. - Mór na was, czarownicy – wysapał, wspierając się na unurzanym w gadziej krwi mieczu. - Ale niech mnie szlag, jeśli się dzisiaj nie spisaliście. Ciemnowłosy przywódca wioskowego ruszenia, rozejrzał się po tych słowach, patrząc od elfki do albinosa, mniemając, że to jedno z nich było fundatorem ostatnich chwil białego żmija. Miast tego, jego wzrok natrafił na krzyczącą obok rudowłosą metyskę. Pokrzywił się nieco na tę jej „Tymorę”, a było w tym skrzywieniu nieco z uśmiechu do własnych myśli i wspomnień i kapelana jego dawnego oddziału. „Więcej niż dolewka elfiej krwi, a przecież baba na schwał” myślał, przyglądając się jej nienatrętnie. Jednakże tym, co pozwoliło mu z miejsca poznać się na kobiecie, była jej broń. - Widzę, siostra, że taka heca ci nie pierwszyzną – zagadnął wśród rodzących się wkoło okrzyków zwycięstwa. - Ale na przyszłe polecałbym ci przyskakiwać do obalonego ze sztychem. Jeśli nie ma gdzie uskoczyć, nawet smok nie wydoli umknąć przed takim pchnięciem. Zostawiając na chwilę kobietę, odwrócił się ku spontanicznej wioskowej milicji, prezentując się tak jak chcą tego legendy od bohaterów - całkiem niedraśnięty, za to ze skrwawionym orężem w garści – świadectwem jego męstwa w boju. - Nie wystawać, chłopy! Zbierać rannych - rzucił do zwycięskich obrońców, zaraz wskazując na połamane drzewa za wzgórzem. - A reszta do truchła, przynieść no tu jego głowę, jeśli zostało z niej coś poza żużlem! Nie zwlekać, nie trząść portkami! Po czymś takim na pewno nie powstanie! - Coście za jedni? – ozwał się ciszej, poważniejąc i powracając do stojącej obok rudowłosej, skinieniem i szeroką szczęką wskazując na gramolącego się obok krasnoluda, który sprowadził gada na ziemię popisowym ciernistym biczem. - I skąd? |
29-10-2020, 10:19 | #106 |
Reputacja: 1 | - Zwą mnie Lauga. Pochodzę z Czerwonej Doliny. Małe ciche miejsce na uboczu. Rzadko kto tam zagląda, więc nie, nie będę urażona jeśli nie słyszeli o tym miejscu. - Odpowiedziała Lauga zabezpieczając swój miecz koło siebie. Parę rudych kosmyków które uwolniły się z związanego rzemykiem koka opadły jej na twarz. Odgarnęła je niedbale i wyszczerzyła do pytającego zęby w uśmiechu. |
29-10-2020, 10:47 | #107 |
Reputacja: 1 | "Niedokończona robota lubi się mścić. Niczego nie zostawiaj niedokończonego! - Czcigodny Grumbleblade Smok elegancko pierdolnął w ziemię po ponownej próbie ucieczki dlatego Rhyshard był wielce uradowany nawet jeżeli ten mistyczny i legendarny ostatni cios nie został zadany przez niego. Gad przyleciał i dostał Wpierdol jak bogowie przykazali. Tera miasteczko będzie huczeć od legend o tej bitwie, nawet jeżeli najpierw wielki będzie smutek po tych co polegli. Szybko pewnie zlecą się czarodzieje i inni tacy by truchło gada przerobić na przedmioty codziennego użytku takie jak legendarne zbroje, miecze i takie tam. Ogólnie masa frajdy dla rzemieślników i magów. Krasnolud poprawił futrzaną czapkę na głowie i otrzepał dłonie opierając kij o ramię. Wokół niego znów rozniósł się zapach piwa i drożdży, acz warstwa różnego rodzaju grzybków była już zdecydowanie mniej ostentacyjna niż podczas walki z nothikiem. - Ano suszy. Szkoda że bydlak karczmę rozjebał. - pokiwał głową i oparł się z powrotem na kosturze - Jestem Rhyshard, druid, gorzelnik a od jakiegoś czasu i poszukiwacz przygód. A skąd pochodzę? To smutna historia do rozważania przy kubku spirytusu podczas całonocnych rozmów o życiu. A ty kim jesteś człeku coś tak chyżo do walki żeś ludzi podburzył i o miano innych pytasz samemu się nie przedstawiając. |
29-10-2020, 11:56 | #108 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Rewik : 29-10-2020 o 12:54. |
29-10-2020, 17:48 | #109 |
Reputacja: 1 | - Uuuuuu….- Lauga uśmiechnęła się pod nosem. I zwróciła się do stojących obok niej. - No to nie będziemy mieli trofeum po tej potyczce. Smuteczek. |
29-10-2020, 17:49 | #110 |
Reputacja: 1 | Obojętnym wzrokiem Rhyshard patrzył na szpiczastą maginię, która od razu wkroczyła do akcji przywłaszczenia truchła dla siebie. Błe. Czarodzieje to jednak nie potrafią się kurna powstrzymać. No ale chociaż wpompuje trochę złota w miasteczko. Ciekawe czy łeb ma na tyle tęgi by ta "inwestycja" się jej zwróciła. Pomijając nekrofilskie zapędy szanownej magini Rhyshard dokończył swoją wypowiedź i wlepił wyczekująco wzrok w człeka który dowodził mieszkańcami Phandalin. Do zgromadzenia przykuśtykał krasnolud który pomógł mu z nothikiem. Widząc że pobratymiec kuśtyka podszedł do niego i poklepał go po ramieniu. - Do wesela się zagoi. - powiedział nasączając słowa mocą natury. /Healing Word na Sidera Ironblooda. Po czym dodał cicho konspiracyjnym tonem. - A tam beczkę piwa... w tamtej piwnicy w tej jamie co siedział nothik pośród śmiecia były jakieś fanty, ktoś pomoże mi je stamtąd wyciągnąć? Ostatnio edytowane przez Stalowy : 29-10-2020 o 17:52. |