Wolfganga nieco zaskoczyła ilość zebranych miejscowych. Początkowo nie planował aż tak dużej grupy, ale z drugiej strony z pomiotami chaosu nie było żartów. Jak będą leżeć cicho w zasadzce to nie powinno mieć to aż takiego znaczenia.
Na wyprawe poza zdobytymi siekierami do przygotowania suchych gałęzi na ogniska i zdarciu kory brzozowej do rozpałki, zabrał dodatkowo worek z ubraniami pszczelarskimi. Zasadzka czy nie i tak będą musieli iść kolejnego ranka spalić ten przeklęty gaj gdzie gnieździły się wypaczone owady.
Gdy zbliżali się do polany, Wolfgang wyjaśnił wszystkim plan. Przygotują ogniska i zasadzą się na stwory. Kiedy i jeśli wejdą w zasadzkę elf widzący w ciemności rozpocznie atak z łuku, a oni wtedy podłożą ogień na przygotowane rozpałki i ruszą do ataku. Buchający ogień oświetli im pole walki i wspólnie z zaskoczenia wygubią wszelkie spaczenie z okolicy.
Dodatkowo wspomniał, że rano planują ruszyć podłożyć ogień w spaczonym gaju nieopodal i mogą potrzebować pomocy ze zbieraniem i niesieniem chrustu, jednak jeszcze nie wdawał się w szczegóły. Teraz musieli skupić się na zasadzce.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |