Z wrogiem poradzili sobie szybko i sprawnie. Część towarzyszy została ranna, więc Nicodemus pospieszy by uzdrowić ich z pomocą swojego boga. Na szczęście rany nie było groźne. Grzecznie odmówił, kiedy Rita zaproponowała, że zajmie się jego obrażeniami. Uważał, że warto zostawić część magicznego repertuaru drużyny w odwodzie. W czasie, kiedy bitewna zakonnica zajmowała się paleniem ciał pokonanych, sięgnął do plecaka i wyjął z niego małą, buteleczkę, a następnie wypił jej zawartość.
Opowieści barda wysłuchał w skupieniu, ale nie reagował na rzucane mu spojrzenia. Nie do końca był pewien, co Samwise chce mu w ten sposób przekazać, a nie chciał urazić go, czy może zrazić do siebie jeszcze bardziej, niepotrzebną uwagą, więc postanowił milczeć.
Wkrótce ruszyli, a w trakcie marszu, zaczepił go Jane. Paladyn chętnie wdał się w rozmowę. Okazało się, że dziewczyna jest bystra, sympatyczna i szczera, co sprawiło, że rozmowa była bardzo przyjemna. Zastanawiał się, czy nie powinien jednak zamienić kilku słów z Ritą, ale odłożył decyzję na później. W końcu musieli gdzieś dotrzeć.
"W końcu' nadeszło, a "gdzieś" okazało się być miastem tak pustym, że na pierwszy rzut oka wydawało się być opuszczone. Puste, smutne uliczki idealnie pasowały do klimatu okolicy. Nawet drzwi do miejscowej karczmy były zamknięte, i mimo prób odbicia się do środka, wydawało się, że nic z tego nie będzie. Samwise wraz z Jane, ruszyli na poszukiwanie burmistrza, kiedy pozostali usłyszeli szloch gdzieś w okolicy. Od razu znalazła się grupa chętnych, chcących sprawdzić co się stało. Nicodemus postanowił pójść z nimi.