Czatująca na pokładzie statku Mmho, z entuzjazmem przyjęła widok powracającego Harrana. Chciał czy nie chciał, próbowała pomóc mu przy pokonaniu barierki by z drabinki mógł dostać się na pokład.
- I jak tam? - zapytała ogólnikowo.
Harran machnął ręką.
- Zdecydowanie miejsce nie dla mnie - powiedział. - Karczmy kiepskie, ceny usług wysokie, wprost złodziejskie, a mieszkańcy... wyglądają na same podejrzane typy - uśmiechnął lekko. - Przynajmniej tu, w okolicy - dodał.
- Podejrzane typy? Ciekawe. Opowiesz mi, co robiłeś? - zapytała pół-orczyca w między czasie uśmiechając się do smoczycy na ramieniu Harrana.
Smoczyca wyszczerzyła ząbki w uśmiechu.
- Znaleźliśmy kowala, który ma nam naprawić statek - powiedział zaklinacz. - Wędrowiec z nim został. Czeka, aż tamten będzie mógł przyjść i obejrzeć dziurę w burcie. A ja się wybrałem na poszukiwania przewodnika, który pokaże nam drogę do wioski Pozyskiwaczy. Tylko oni mogą nam dostarczyć drewno, a jakiś czas temu przestali odwiedzać Rigus.
- Siedział w jakiejś podłej spelunie... a za swe przewodnictwo zażyczył sobie tysiąca sztuk złota i, drobnostka, dziesiątą część tego, co zdobędziemy.
Pogłaskał Afreetę po łebku.
- Kowal już przybył wraz z Wędrowcem - wyjaśniła Mmho - zeszli pod pokład. To dużo czy mało?
- Za tysiąc sztuk złota można kupić jakiś magiczny drobiazg - odparł. - Ale dziesięć procent od zdobyczy to sporo dla kogoś, kto nie musi zejść z pokładu i brudzić sobie rąk pracą.
- O ile coś zdobędziemy - zauważyła Mmho. - Ciekawe czy długo tu zabawimy - ni to zapytała, ni stwierdziła swoją ciekawość Mmho, zerkając przy tym na krajobraz poza statkiem.
- Mało ciekawe miejsce - stwierdził Harran - więc im szybciej ruszymy, tym lepiej. Przewodnik ma przyjść za dwie godziny, więc tyle mamy czasu. Co najmniej.
Mmho pokiwała głową, że przyjęła.
- Będę tu czekać i wypatrywać pozostałych - oznajmiła.
- To ja zejdę na dół i zobaczę, co się dzieje ciekawego - odparł zaklinacz. - A w razie czego wezwij nas przez Destiny.
- Oczywiście - powiedziała Mmho.