Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2020, 22:01   #87
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kvaser i Imra

Gdy cała trójka przybyła pod unoszący okręt, ktoś ruszył w ich kierunku. Mężczyzna, rasy ludzkiej… ubrany w strój typowy dla tej mieściny. Tylko w piaskowych barwach, oblicze jego było przeciętne. Lekko zarośnięte, nos prosty, spojrzenie niebieskich oczu świdrowało całą trójkę. Włosy ni to długie ni to krótkie, były szarobrązowe. Cały osobnik był taki jakiś.. przeciętny i bezbarwny. Nie było w nic ciekawego, nic niezwykłego. Nie był ani szczególnie szpetny, ani piękny… był nijaki.
- Jesteście częścią załogi statku, prawda?- zapytał zerkając to na niziołka, to na barbarzyńcę, to na kobietę. - Nazywam się Scoffy, dla przyjaciół Scoff… eee.. to znaczy gdybym miał jakichś przyjaciół. Tak czy siak, zaczepiła mnie Tanegris całkiem niedawno i wspomniała, że moglibyście być zainteresowani nabyciem mimira.
Imra zamrugała kilkakrotnie.
- Mimira? Co to jest?
- No tak… z pewnością nie wicie - stwierdził Scoff i sięgnął pod płaszcz wyjmując metalową czaszkę kota pokrytą glifami. - To jest mimir… właściwie jeden z wielu rodzajów. Mogą różnie wyglądać. Mimir jest…-
Unoszącą się metalową czaszką bo ta zaczęła lewitować.
- ...skarbnicą wiedzy. Zadajesz mu pytanie i jeśli zawarto w nim odpowiedź na nie, mimir odpowiada. Większość z nich zna podstawowe informacje na temat Zewnętrza i Wielkiego Koła Planów. W tym i ten. - wyjaśnił tymczasem Scoff.
- Popracuj nad wiarygodnością przyjacielu - Kvaser stwierdził z lekką irytacją, lecz po chwili dodał - chociaż, z drugiej strony sprawiasz wrażenie naprawdę poczciwej mordy, może to metoda. Tanegris coś konkretnego polecała?
- Sprzedaję mimiry, najczęściej takim jak wy… - odparł Scoff niezrażony słowami niziołka.- … świeżakom co wypadli z pierwszej materialnej i nie znają okolicy. Do tego służą mimiry, do porad. Nie interesuje was to? To nie ma problemu… narzucać się nie zamierzam.
- Momencik… a może prezentacja? Oraz ile za takie coś? - Imra gestem powstrzymała mężczyznę od odejścia.
- Dwa tysiące… cena nie do negocjacji, ale wezmę magiczne przedmioty jako zapłatę mniej warte właśnie tyle. Mogą być nawet przeklęte.- zaczął mówić Scoff, po czym stuknął lewitującą czaszkę. -Hej… opowiedz o Rigus.
- Rigus miasto murami podzielone. Siedziba wielu gildii i bractw żołnierskich, zawsze gootowych do wynajęcia swoich mieczy. Miasto portalowe, które kryje pod sobą przejście do Acheronu, w postaci łuku z kości czaszek więziący kocie oko. Należy tu odebrać łupkowe płytki oznaczające status przybysza, gdyż prawo w Rigus jest bezlitosne.- odezwał się mimir elfim głosem, acz z nutką wilczej drapieżności.
- Dobra, ja jeszcze sprawdzę - Kvaser stwierdził poważnie i nie czekając na zgodę handlarza, po prostu zwinnie stuknął czaszkę.
- Opowiedz o władzy Sigil.
- Sigil miasto tysiąca portali, zwane także Klatką. To tu krzyżują się setki szlaków i to pełno jest istot z każdego zakątka świata. Sigil jest obręczą unoszącą się nad szczytem… zbudowanym po wewnętrznej jego stronie. Włada nim Pani Bólu, głównie poprzez swoje Dabusy… zabraniając wszelkim Mocom wstępu do Miasta Drzwi i budowy wszelkich świątyń, acz kapłani nadal mogą błagać swoje moce o czary. - odezwał się mimir tym samym głosem. - W Sigil należy uważać na to gdzie się idzie i co się robi, by nie wpaść w przypadkowy portal lub nie wejść tam gdzie się nie powinno.
- Precyzją to on nie grzeszy - niziołek odpowiedział trzeźwo - przynajmniej na tyle aby podjąć, mimo wszystko, negocjacje - wyszczerzył zęby wilczo.
- To przewodnik. Udziela tylko podstawowych informacji… takich które wystarczą, by nie skończyć od razu z kosą między żebrami.- wtrącił Scoff.
- Skoro mamy się dzielić łupem, to i kosztownościami? - Imra spojrzała na Kvasera sięgając do sakiewki. Bardzo powoli.
- Sądzę, że tak, potem się rozliczymy z resztą - odpowiedział do Imry, nie będąc szczególnie zaaferowany kosztami. Chyba dbał o drużynę, ale nie był materialistą - wiesz co Scoff, powkurzałbym się, rzuciłbym tysiąc, ty byś stwierdził, że to nie, przeszlibyśmy wyżej, trochę by to trwało. Fajna zabawka, ale za cenę kufli mam podobne wieści w karczmie i trochę rozrywki na horyzoncie. Tysiąc osiemset według mnie jest dobrą ceną, a i myślimy o kupnie dwóch - spojrzał na Imrę pytająco.
- Przykro mi… ale nie ja ustalam zasady. Cena nie podlega negocjacji. Takie mam polecenie z góry. Bo chyba nie sądzisz, że ja je robię ?- wzruszył ramionami Scoff.
- Sądzę, że masz prowizję - Kvaser bardziej stwierdził, niż zapytał - cena za dwa też nie podlega negocjacji?
- Mam też geas na sobie…- westchnął Scoff i pokręcił głową.- Dwa tysiące… jeno zapłata może być także w towarze. Jak wspomniałem… polecenie z góry. I przez polecenie… mam na myśli klątwę.
Niziołek uśmiechnął się… jakoś tak trochę smętnie.
- Moja strata Scoff - stwierdził patrząc gdzieś wokół, lecz nie na sprzedawcę - moja strata, ale nawet ci wierzę. Zresztą, wiesz, obowiązkiem kupującego jest próbować się targować, inaczej wyszedłbym na niezłego ciula - odparł z szerokim uśmiechem zdradzającym dystans do sprawy - a jakby ci się kiedyś bycie ofiarą klątw znudzio, to da się załatwić, mamy dość preferencyjne stawki. Imra, co to, kupujemy? I ile?
- To nie jest taka zła fucha… zarobek stały, szef nie pyta na co wydaję swoją działkę i dostarcza towar. Odbiera zapłatę i tyle. Geas był częścią umowy.- wzruszył ramionami Scoff. - Wiedziałem na co się piszę.
- Może i tak… W razie czego wiesz pewnie jak nas znaleźć. A może przydałby się majtek - mruknął bardziej w ramach żartu.
- On znajduje mnie… w końcu to czarodziej.- odparł Scoff wzruszając ramionami.
- No to jeśli by cię znalazł jakbyśmy się jeszcze kręcili w okolicy to zapytaj go czy przypadkiem nie byłby zainteresowany piekielnymi larwami - Imra z niechęcią sięgnęłą do swojej sakiewki i zaczęła odliczać odpowiednią sumę. Przychodziło jej to z ciężkim sercem. W końcu niedawno je zyskała.
- Po co nam aż dwie?
- Zastanawiałem się jak często będziemy się rozdzielać - Kvaser stwierdził naturalnie - pojęcia nie mam czy dwa będą potrzebne, temu pytałem. Dobra - niziołek wyjął sakiewkę i odliczając zwrócił się do Scoffa - my też mamy magów, a i za długo na tym planie nie będziemy. Tylko musiałbyś przestać ćpać - stwierdził pod nosem bez jakiegoś wyrzutu.
Scoff zaśmiał się ironicznie i dodał. - Co kto lubi, prawda?
- Nie wiem - niziołek wzruszył ramionami żywiołowo - nigdy nie rozumiałem radości z używek.
- Co kto lubi.- zebrał monety i przeliczył i spojrzał na mimira.- Ten jest wasz… wystarczy go wziąć w dłoń i schować do sakwy. Wypuścić jak będzie potrzebna jego pomoc. I schować po wykorzystaniu. Co prawda może lewitować podążając za właścicielem. Ale nie kusić niepotrzebnie losu… złodzieje są wszędzie.
- Oczywiście… czy da się dodawać swoje, eee nagrania? - Imra się zainteresowała.
- Jeśli można to ja nie wiem jak. - przyznał Scoff chowając monety do kieszeni. - Chyba nie… ale jeśli chcesz coś zachować dla siebie, jakąś wiedzę i wspomnienia… to w Sigil szukaj Przybytku Zaspokajania Żądz Intelektualnych. Tam są kamienie doznań, tam można zapisać swoje wspomnienia.
- Zapamiętam - mruknęła kobieta zabierając czaszkę i chowając ją.
- Tak pewnie nasz ogoliłeś - Kvaser stwierdził bez wyrzutu - a Twój szef to kto? Daje dobre ceny na towar?
- Nie wiem… nie pamiętam nawet twarzy. Jedynie głos. I to inny niż ten u mimira.- wzruszył ramionami Scoff.
- Takie buty - niziołek stwierdził z miną wyrażającą zadumę pomieszaną z irytacją.
- Chodźmy, chodźmy. Nie ma co się denerwować - Imra poklepałą (z pewną trudnością) Kvasera po plecach aby go zabrać od irytującego go kupca.
- Dobra - Kvaser wzdychnął ciężko i żwawo obracają się na pięcie ruszył w dalszą drogę. Gdy oddali się od kupca, podjął temat.
- Trzeba sprawdzić czy to coś nie może nas szpiegować, może Harran albo Wędrowiec coś więcej powiedzą.
- Być może, wchodźmy na statek muszę się jeszcze przekonać jak pozostała dwójka zareaguje na moją twarz…
- A co z nią nie tak - niziołek zaśmiał się głośno.
- To się okaże, na pewno jest ładniejsza od twojej - Imra uśmiechnęła się na jedną stronę.
Niewolnik nie rozumiejąc ni słowa przyglądał się temu wszystkiemu z zaciekawieniem.
- Na powodzenie nie narzekałem w moim świecie - Kvaser stwierdził lekko - urok drapieżnika - zaśmiał się w ironii.
Imra spojrzała na niziołka jakby czegoś szukałą.
- Wygadany na pewno, ale drapieżnik? No nie wiem.
- Zwą mnie też Wściekły Borsuk - niziołek stwierdził od niechcenia - to moje imię plemienne.
- To dobre imię. Destiny drabina! - Imra krzyknęła i statek ją rozwinął. Pociągnęła niewolnika i wskazałą mu drabinkę aby się zaczął wspinać. Potem sama za nim podążyła.
Kvaser ruszył za nimi po drabinie, chwilę klnąć pod nosem na swoją gapowatość, iż zapomniał przygotować o wiele lepszej liny do wchodzenia na pokład.
- Wędrowiec wrócił z Kowalem, są na statku, a Harran wrócił sam, ale podobno załatwił nam przewodnika do wioski Pozyskiwaczy, skąd możemy wziąć drewno na naprawę statku - Mmho na wstępie poinformowała co i jak Imrę i Kvasera, gdy tylko pojawili się na statku. - A jak u Was?
Poza półelfką i niziołkiem na statek wszedł też nieco zdezorientowany półnagi ludzki mężczyzna. Był zakuty w kajdany na nadgarstkach i jakoś nie wydawał się szczególnie przejmować tym faktem.
- Kupcy magicznymi przedmiotami to zdziercy, ale ci od niewolników umiejąc dotrzymać słowa - Imra zostawiła resztę Kvaserowi.
- Za to miasto wrze - niziołek stwierdził niechętnie - im szybciej się zabierzemy z tego miejsca, tym mniejsza szansa, że złapie nas konflikt który niechybnie się zacznie. Jak będzie okazja, to poznałbym tego całego kowala - Kvaser rzucił zmieniając szybkoś wypowiedzi na wyraźnie żwawszą.
- A ty Mmho? Wydawałaś się wycofana przed tym jak się wszyscy rozeszli - Imra spojrzała ciekawie na kobietę.
Pół-orczyca chwilę zwlekała z odpowiedzią.
- Mmho nie lubi takich dużych nowych miast - powiedziała - ich zgiełek jest jak latająca przy uchu mucha, której nie można się pozbyć. Zresztą, to chyba dobrze, że ktoś został na pokładzie. Będę tu czekać na ostatnią osobę. Nie ma jeszcze Vaali.
Imra kiwnęła głową na znak zrozumienia.
- W takim razie idę odstawić go do kajuty - z tymi słowami kobieta odeszła. Wróciła kilka chwil później.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 08-11-2020 o 18:42.
Asderuki jest offline