Podróż była zaskakująco szybka i równie wygodna. Zwierzęta świetnie sobie poradziły, mimo dodatkowego obciążenia. Mnich zauważył po drodze, jak "tutejsi" rzucają jemu i Akialowi ukradkowe spojrzenia, ale nie był w stanie naciągnąć bardziej kaptura. Zastanawiał się, czy jego odmienność będzie miała jakieś konsekwencje.
Po dotarciu do jaskini, gdzie zamierzali przeczekać śnieżycę, mnich z kotem postanowili pomóc przy psach. Mihael głównie dlatego, żeby trzymać się na uboczu i jak najmniej rzucać w oczy. Zauważył, że Akialowi nie bardzo przeszkadzało zainteresowanie, a nawet sam próbował wciągnąć ludzi w rozmowę.
Po uporania się z obowiązkami, zabrali się za kolację, w czasie której Nadya próbowała się dowiedzieć czegoś o niecodziennych gościach, a pierwsze z jej pytań było wyraźnie skierowane do tych najbardziej wyróżniających się wyglądem.
-Na imię mi Mihael. Pochodzę z tych samych stron co Astrid i Traivyr. Nietypowy wygląd zawdzięczam ojcu, ale nie wiem kim, czy czym był. - liczył na to, że zaspokoi tym ciekawość ich "gospodyni". Nie zamierzał brać udziału w rozmowie. Nie był w tym najlepszy, a i zwyczajnie krępował się przy obcych.
Przez dłuższą chwilę przysłuchiwał się dalszej wymianie zdań, aż usłyszał imię Thora. Zauważył wymianę spojrzeń między Astrid i Traivyrem. Najwyraźniej nie wiedzieli co i czy w ogóle powinni cokolwiek mówić na ten temat. Mnich sam się nad tym zastanawiał. Z jednej strony niczego nie byli pewni, ale z drugiej... Zestajenie prawdy niczego im nie dawało, a mogło zaszkodzić. Mihael wierzył, że matka ma prawo poznać los swojej córki i chociaż nie chciał się odzywać, to przełamał się.
- Myślę, że spotkaliśmy Twoją córkę. - mówił cicho i niepewnie, ale wiedział, że został usłyszany. Nie był pewien jak to ubrać w słowa, ale zdecydował się po prostu opowiedzieć spotkanie z lalką, z każdym dostałem, jaki pamiętał. Powstrzymał się jednak od snucia jakichkolwiek przypuszczeń, czy wyciągania wniosków. Nadya lepiej znała Białe Wiedźmy, była zatem bardziej kompetętna w tej kwestii.