Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2020, 21:47   #451
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Kiedy umiera ktoś bliski, to bez względu jaką darzyło się go sympatią, umiera część naszego świata. Wspomnienia nabierają aury zamierzchłej przeszłości, przestają być częścią życia. Przypominają bardziej przeczytaną gdzieś historię, lub obejrzany spektakl, w którym obcy aktorzy grali główne role. Siostrzenica burmistrza Remerr nie była blisko z Leto, jednakowoż chwile kiedy utożsamiała go z przyszłością swojego syna, wypaliły w jej wspomnieniach niezapominalne piętno. Fakt, że sama przyczyniła się onego zgonu, przydawał sprawie przewrotnej okrasy. Wspomnienie smutnego i butnego Morryty choć przyblakło nie sposób go było wymazać. Życie za życie. Hans Hans groźnie stojący na rozkraczonych nogach, krzepko dzierżył miecz, śląc dookoła uważnym spojrzeniem. Karl tryumfator z głową śniącego u stóp.

W chwili między uniesieniem, a smutkiem, kakofonia różnorodnych dźwięków, szarpania stali o kość, pospiesznego łomotania serca samej dziewczyny, świstu wichru, szelestu liści, chrzęstu żwiru, zagrały dla Olivii balladę. Pełną napięć, gwałtownych uczuć, wyciskającej kaskady łez i czarującej salwami perłowego śmiechu. Wszystko zakończył celujący w katharsis pisk ugodzonego magią upiora ametystowego czarodzieja.

Panna Hochberg drgnęła i w ten czas poczuła niemoc, jakby w udach i łydkach zamiast ścięgien i kości był tylko kaczy puch. Wykonała kilka niepewnych kroków w tył i opadła pod blankami na pupę w pozycję pół siedzącą z rozrzuconymi w rozkroku nogami i zwieszoną głową, podobna porzuconej dawno lalce. Los nie pozwolił jej długo cieszyć się ową nową formą, bo na lewej łydce spostrzegła martwiaczą łapę, pomarszczoną od braku wody, niby odlaną z żółtego wosku. Paznokcie, przerośnięte tak, że nie powstydziłaby się ich bretońska księżniczka, ale w kolorze głębokiego fioletu, oddawały niezdrową barwę śmierci na końce palców.

Przerażona dziewczyna odrzuciła gorejące berło i w ostatecznej obronie chwyciła trupią łapę obiema rekami, by ją oddalić. Potworność zawirowała w dłoniach adeptki i wylądowała kilka metrów dalej. Okazała się tylko dawno odciętym przez wojowników członkiem martwiaczej maszyny. Już pozbawionej swego lalkarza i leżącej bezładnie.

Ktoś krzyczał, dzielna służka podawała ramię ukochanemu, jakże podziwiała ją Olivia. Jej hart i oddanie, jaj szczerość w miłości. Coś zapiekło, z pewnością była to rana w brzuchu, ale Olivia Hochberg odebrała to jako przestrogę, by zawsze była gotowa, kiedy noc trwa, a nieznajomi magowie rozporządzają nocy mocą.

zbyt wiele już śmierci Shyllay - modliła się w myślach

Zaczęła gorączkowo przeszukiwać swoją torbę. Jak zawsze w takiej nerwowej chwili w kobiecej torebce można znaleźć wszystko, tylko nie poszukiwany przedmiot. Przez prędko kołatające serduszko Olivii przelały się kolejno niedowierzanie, że nie może znaleźć, strach, że zgubiła, wyparcie i wściekłość. W końcu wysypała zawartość przed siebie, co zawsze było niezawodnym sposobem przeszukania.

W powietrzu uniosły się pierzaste piórka, zapach igliwia i migdałów z rozbitej fiolki perfum, na podłoże padły jakieś szyszki, czernidło do rzęs, płatki róż i suszone maliny do ust, nożyk, rozlał się olej, kilka zwiniętych podłużnych płócien na opatrunki, z których dwa rozwinęły się równiutko tworząc równą drogę od rozkroku dziewczyny ku płaszczowi Pana Wron.

Wreszcie na końcu, z torby wypadł gliniany dzbanuszek wielkości pięści, podbity dłonią chroniącą od upadku lekko podskoczył i poleciał do przodu. Adeptka poderwała całe ciało, żeby go ocalić. Figlarz zatańczył na dłoni nim wreszcie zdołała go pochwycić. Z wnętrza sterczał krótki sznurek, lepki i śmierdzący siarką, na powierzchni zaś gliny widać było delikatne pęknięcie, podkreślane skośnym światłem porzuconego berła. Tą zaraz Olivia podjęła, powstała.

W lewej płonąca wciąż i lśniąca miotła, w prawej gliniana bomba, niczym insygnia władzy królewskiej: berło i jabłko, oczy skryte pod grzywką pochylonej głowy na powrót szukały drogi ku szalonym wiatrom eteru. Olivia uśmiechnęła się szeroko.

W tych warunkach użycie wiedźmiego wzroku może na prawdę wymagać rzutu na SW+10. [56%]
Jeśli się powiedzie to proszę info o aurze Wrońca, Katheriny, lub innych jeśli są.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 05-11-2020 o 21:50.
Nanatar jest offline