Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2020, 20:43   #60
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Vir Magnus zajął stosowną pozycję na dachu jednego z pobliskich budynków fabrycznych. Podobnie zresztą, jak Stiefmayer. Zidentyfikował jego pozycję bezbłędnie, gdyż trafnie przewidział zachowanie snajpera – będzie miał na muszce to, co się dzieje w trakcie negocjacji. Jego kąt widzenia i pozycja sugerowały postawę defensywną – będzie bronił swojego szefa. Magnus poświęcił tego typu możliwości aby w zamian mieć lepszą pozycję oraz czysty strzał na typów na dziedzińcach oraz wobec rywala.

Yoshiko Higashi powiadomiła resztę ekipy za pomocą telepatii i trzymała rękę na pulsie... ale było to zbędne. Wyczuwanie emocji i widzenie aury powiedziało jej jasno i bardzo wyraźnie, że owa renegatka nie była telepatką. Skupiała swe zdolności praktycznie wyłącznie na telekinezie. Taka specjalizacja była mało wszechstronna... ale odpowiednio pogłębiana odznaczała się śmiertelnie niebezpiecznym mistrzostwem. Telekineza skupiała się na dystansowej manipulacji obiektami i istotami, oraz na czynnej ochronie przed atakami, a także na koncentrowaniu mocy kinetycznej aby przekształcić ją w broń do walki w zwarciu bądź miotania na dystans.

Faustus Scipio oraz Venris Kramer wcisnęli zgromadzonym niezły kit – taki, który był prawdopodobny i, w gruncie rzeczy, prawie zawsze był prawdą... ale nie dziś. Dzisiaj astropata wspierał nie Rogue Tradera czy krnąbrnego gubernatora, a komórkę akolitów Inkwizycji działającą incognito. Na pochybel Zimnym Handlarzom. Zasiedli do stołu i zaczęli się wywiadywać tego i owego, ciągnąc rozmowy, rozluźniając atmosferę i ocieplając stosunki z Cai E (ku uciesze Loeba Dareka, który na pewno liczył na suty procent z transakcji).

Jayden Diederik skupił swe zdolności na księgowym. Czytał go. I wyczytał wszystko jak z dłoni. Stresująca sytuacja przebiła się przez opłot opanowania, doświadczenia i (ani chybi, bo księgowy musiał być profesjonalistą – laik nie dostrzegłby tego, co dostrzegł Diederik) szkolenia. Gryzipiórek Dareka był szpiclem. Pytanie, czyim? Scythii Fernicus, najprawdopodobniej. Czy jedynym? Wciąż nie wykluczało to szpiegostwa ze strony pracowników restauracji...

Już miało dojść do ustalania terminów, miejsc i opłat – innymi słowy do ubicia twardego dealu – kiedy sytuacja się iście zesrała. Na zewnątrz słychać było jakiś hałas, jakieś krzyki. I odgłos prucia, terkotania, metalicznego „szelestu”. Broń palna! Raptem sekundy potem rozległ się dźwięk ze szczekaczek:

- W imieniu Boga-Imperatora, poddajcie się! Rzucić broń i na glebę!

Ktoś atakował rejon magazynu C-418, zaraz potem sam magazyn. Pierwszy dostrzegł ich Magnus, reszta dopiero kiedy ci wdarli się do środka. Jacyś najemnicy albo tajniacy, w pełnym bądź częściowym kamuflażu typu bloodshot. Bez symboliki. Ale dlaczego posługiwali się imieniem boskim, dla konfuzji? Ale to za mało: część ludzi Dareka zaczęła pruć do swoich i do ludzi Cai E. Uśpieni agenci, bo nie pruli do tych nowych (i vice versa).

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=KLT4qb9m0bQ[/MEDIA]

Muzyka zagrała. Powietrze momentalnie rozbrzmiało dźwiękami: krzykami i okrzykami, hukiem kulomiotów i wizgiem laserów, tupotem nóg i brzękiem rykoszetów. Pistolety i rewolwery szły w ruch. Pod stołem negocjacyjnym coś gwałtownie huknęło, błysnęło, poszedł gęsty siwy dym. Flashbang plus petarda dymna. Kto mógł, ten rzucał się do ucieczki lub za osłony – paru wariatów stało na otwartym i pruło do siebie lub gapiło jak debil. Pierwsi już padali. Kule i lasery bzykały koło uszu, lecąc zewsząd wszędzie. Kompletne zamieszanie.

C-418 i okolica przekształciły się w Krainę Wpierdolu.

Ku akolitom też strzelano. Dwóch ludzi Cai E wymierzyło weń na szybko swą broń długą, pakując fotony ile manufactorum dało. Dwa snopy światła pomknęły z jednej lufy, trzymanej jednorącz u biodra – chybiły, przypalając nieco połę płaszcza Venrisa. Zaraz potem kolo się gwałtownie wypierdolił na bok, poślizgnąwszy się. Cofali się. E i ta z blizną spieprzali prawie na kucaka, osłaniani przez typów w wojskowych Flakach. Druga salwa pomknęła już z lepiej trzymanej lufy. Trzy wiązki czerwonego światła uderzyły prosto w Romulusa Lamara, wywołując krótki, urwany krzyk – w ułamek sekundy potem bezwładnie trzaskał ciałem o podłogę.

W kolejne ułamki sekund ku typom pomknęła nawałnica pocisków – to akolici i dwaj ochroniarze Dareka bili z czego mieli. Pistolety, laspistolety, tych dwóch drabów wypaliło z jednostrzałowych śrutowców. Jednoręki bandyta spiął się na podłodze i znieruchomiał, drugi pomknął do tyłu jakby walnięty kafarem w pierś, ciągnąc za sobą jakby w zwolnionym tempie dym, iskry i strzaskane odłamki pancerza, zaraz potem ciężko jebnął o jakiś tani stół i się z jego potrzaskanymi resztkami przepierdolił po podłodze.

Sekunda. Kolejny huk, gdzieś obok. Jeden z typów Loeba, najwyraźniej nadgorliwy albo inny jebnięty, wymierzył i wypalił z rewolweru. Kula ugodziła Diederika bezbłędnie w pierś. Pociemniało mu w oczach i wybiło na chwilę dech z piersi... ale to tyle. Ranny był? Nie wiedział. Nie był. Po akcji mógł wydłubać zgniecioną półpłaszczową pestkę z kamizelki. Napastnik nie miał tyle szczęścia, ktoś z ludzi E go skosił krótką serią z peemu po łbie i górnym torsie.

Wewnątrz szaleństwo. Tłukły się szyby, iskry sypały się jak z fajerwerków, co mogło być dziurawione to było dziurawione, jakieś odłamki, latające bądź rzucające się ciała, stęknięcia i okrzyki przepełnione mocą Wpierdolu. Czas zwolnił, powietrze śmierdziało kordytem i ozonem, serca stanęły w miejscach a mięśnie spinały się jak struny.

Na zewnątrz nie bardziej poczytalnie. Terkotały i pruły automaty, plaskały pistolety, huczały handkanony i strzelby, nawet pękały jakieś granaty, był też wizg lekkich laserów. Boksowanie kół, warkot silników. Zaroiło się od wozów i motorów. Strzelanina będąca połączeniem ulicznej wojny gangów i ostrej potyczki militarnej.

Cai E i jego psykerka zwiewali, kryci przez swojaków. Któryś z Darekowców już chciał ich dorwać pałą, ale psykerka się odwinęła, coś błysnęło i huknęło jakby białoniebieskim światłem, kolo poleciał na metry do tyłu jak plastikowy manekin do testów wypadkowych. Zaraz potem razem z E siepali ze swoich pistolców gangsta style. Pełen, szybki ogień automatyczny z dwóch luf prowadzony zaporowo. Ale te dźwięki... Jeden wizgał i błyskał niby laser, białym światłem. Powietrze zaroiło się od migających bielą kształtów. Bryznęła krew, trafieni byli cięci niczym brzytwami. Druga lufa burczała złowrogo, błyskając na fioletowo. Jej pociski były mniej spektakularne... ale ci, którzy zostali nimi zranieni, ginęli w męczarniach.

Z drugiej strony Loeb Darek, kryty przez Bosese. Spieprzali. Darek pruł zaporowo z autopistoletu, a handkanona draba wtórowała mu hukami.

Obydwaj kryminaliści wymykali się obławie. To było pewne jak gwiazdy na niebie. Tylko akolici to widzieli na tą chwilę, wszyscy inni byli zbyt zajęci rabanem. Tylko agenci lewej ręki Imperatora mogli temu zaradzić... ale za kim mieli popędzić? Za Darekiem spieprzającym do swojej limuzyny, czy za E zwiewającym pieszo gdzieś w głąb dzielnicy, ani chybi w stronę jakiegoś getaway... może nawet pobliskiego zejścia do podkopca? Pościg samochodowy czy pieszy? Trzeba było dokonać wyboru i ratować śledztwo – inaczej wszystko na marne.


Ars mechanica

Nie będziemy przerabiać tego starcia mechanicznie, jeszcze nie czas na to. Natomiast przedstawię tutaj parę podstawowych zagadnień.

Każde starcie zaczyna się, po ustaleniu warunków środowiskowych i liczby kombatantów, od dwóch rzeczy: odpowiedzi na pytanie czy ktoś padł ofiarą Zasadzki/Zaskoczenia/Surprise? Jeśli tak, to ci kombatanci tracą swoją pierwszą turę, nie mogą wykonywać żadnych Akcji i Reakcji, a ataki wobec nich są na +30. Działać mogą dopiero w drugiej turze.

Drugą kwestią jest ustalenie Inicjatywy. Każdy kombatant rzuca 1k10 i do wyniku dodaje Bonus Zręczności (plus ew. bonusy od Talentów). Kto ma więcej, ten szybszy. Jeśli padają remisy, trzeba dogrywać – albo zremisowani działają jednocześnie, jak MG uważa.

Po ustaleniu powyższych zaczyna się zabawa. Każdy biorący udział w walce ma dwie Akcje (Half Actions, vel 1 Full Action), którymi może robić dużo różnych rzeczy – od standardów przewidzianych w tabelach w rozdziale o walkach, poprzez psionikę (jeśli jest psykerem lub czarnoxiężnikiem), po różne inne cuda. Większość z tych akcji, np. ataku, wymaga stosownego testu 1k100 z modyfikatorami. W trafionych (i nieunikniętych/niesparowanych za Reakcję) atakach rozlicza się jeszcze damage (zazwyczaj 1k10+cośtam o określonym typie obrażeń, np. Impact czy Energy), pomniejszony o tzw. redukcję (czyli pancerz na trafionej lokacji plus Toughness Bonus postaci). Jeśli coś przejdzie przez redukcję, to o tyle redukuje się Żywotność/Wounds. Jeśli Wounds spadną do poziomu poniżej buforu (czyli zera punktów) i wjadą na minusy, to się zaczynają paskudne rany z tabel krytyków, odpowiednie dla trafionej lokacji i typu obrażeń. Jeśli obrażenia nie przebiją redukcji, to nic się nie dzieje – typ bierze pocisk czy ciosa na klatę i wzrusza ramionami.

Niekiedy pancerz potrafi dojść do wysokich wartości. Przydaje się wtedy współczynnik broni znany jako Pen = Penetracja. O tą wartość (musi być wyższa od 0) jest redukowany pancerz przed dalszą redukcją obrażeń. Penetracja nie może zredukować Toughness Bonus.

W tej sytuacji ku akolitom padło kilka wystrzałów z bliska, z wykorzystaniem różnych akcji, broni i trybów ognia. I tak, po kolei:

Pierwszy był zwykły Lascarbine z ulepszeniem Overcharge, dającym +1 obrażeń kosztem zżerania dwukrotności energii z baterii na wystrzał. Baza Umiejętności Strzeleckich najmity wynosiła 35. Za krótki dystans dostał +10. Za trzymanie broni długiej jednorącz dostał -10 (byłoby -20, ale bronie typu Carbine redukują karę za strzelanie jednorącz właśnie o połowę). Walił półautomatycznym trybem ognia, czyli w przypadku Lascarbine to dwa lasbolty – wykonuje nadal jeden test US, i jeśli wejdą dwa sukcesy, to wbije w swój cel obydwa wystrzały. Za semi-auto jest modyfikator +0 do testu (czyli żaden). Więc rzucał na 35+10-10=35. Ale rzucił 38/35, więc spudłował o włos.

Drugi kolo walnął z Purgation-pattern Lasgun trybem semi 3. Rzut na to samo: 01/35. Wpadły wszystkie trzy lasbolce prosto w Romulusa. Normalnie wykręciłby na tak niskim US tylko 2/3 strzały (pierwszy hit na 35/35, drugi na 15/35), ale 01 na kości to wyjątkowy sukces. Lokacja pierwszego trafienia: głowa (odwrócone 01 = 10, czyli akurat łeb na tabeli lokacji), następne po obydwu rękach (fabularnie po barach). Broń zadaje 1k10+4 Energy dmg, Pen 0. Łączne rzuty: 13, 12, 9. Po redukcjach z Toughness Bonus (2) i pancerza (1, czyli łącznie 3 z TB): 10, 9 i 6. Lamar miał 12 Wounds, więc pierwszy atak skroił go do 2 pkt, drugi pocisnął go na poziom -7, ostatni na -13. Przy Critical Dmg -7 Energy w Arm dzieją się paskudne rzeczy: 1k5 Fatigue/Fatygi/poziomów Zmęczenia (rzut: 1), Stun/Ogłuszenie na 1 turę, oraz ręka jest bezużyteczna aż do czasu opatrzenia po walce. Natomiast trzeci lasbolt wbił go na poziom niższy od -10: ręka sfajczona na popiół, trafiony umiera natychmiast z powodu szoku. I... w związku z tym, że nam Hurgrim już od dawna nie pisze i zniknął bez słowa zająknięcia, tak się stało (chyba, że się w tej kolejce nagle pojawi, wtedy spali 1 Punkt Przeznaczenia/Fate Point, co spowoduje "cofnięcie czasu", uniknięcie ataku i dalszą grę tej postaci).

Trzecim typem był fagas z Katarina-pattern „Widowmaker” Stub Revolver. Statystyki w zasadzie te same co zwykły rewolwer. Ten akurat raz, że strzelał ogniem pojedynczym (bo tylko taki rewolwer ma w profilu), to jeszcze przeznaczył przedtem Half Action na Aimed Shot, czyli przycelowanie ogólne (+10 za Half Action celowania, +20 za dwa razy Half Action, po przycelowaniu trzeba oddać strzał inaczej bonusy znikają). Celowanie szczególne, czyli w konkretną lokację ciała, to Called Shot – trafiony postrzał poleci tam gdzie strzelający chce, ale strzela z karą -20. Tak więc: baza US 30 +10 Aimed Shot (Half) +10 Single Shot (wg zasad DH2ed) + 10 Short Range = 60. Rzut 47/60, kula trafiła Jaydena w lokację Body. Pen 0, 1k10+3 Impact dmg, rzut łączny 4, po redukcji zero - brak penetracji i obrażenia zbyt niskie aby przebić 3 TB + pancerz Armoured Bodyglove.

Zaraz potem typy zostały zdjęte. Nie rozliczałem tego. Jakbym musiał, to bym akurat dla tej walki wykorzystał zasadę Simplified Minions z DH1ed – jeśli się takiego miniona trafi i przebije redukcję choćby o 1 pkt. dmg, to typ pada na deski. Są też twardsze miniony, tzw. Colourful Minions, które zostają 'ranione' za pierwszym razem (i mogą dostać jakieś kary albo odpaść z walki i kwiczeć na deskach, jak MG pasuje), a za drugim giną (giną też od razu, jeśli dmg po redukcji wyniesie i tak 15 lub więcej pkt.).
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline