Możemy porozmawiać? - Harran odezwał się do Vaali.
Znajdowali się w drodze na zakupy, a w zasięgu wzroku nie było żadnych ciekawskich uszu. Prócz Afreety, która usadowiła się, jak zwykle, na ramieniu zaklinacza.
- No? - Odezwała się Vaala, patrząc przed siebie.
Ton, jakim wypowiedziane było to słowo nie zachęcało do podtrzymywania konwersacji, ale Harran postanowił zaryzykować.
- Chciałem cię przeprosić - powiedział.
Afreeta mruknęła coś, co mogło wyglądać na potwierdzenie.
- Aha - Mruknęła Druidka, i spojrzała na moment na rozmówcę.
- Przepraszam cię. To było głupie - stwierdził.
- Ano było - Powiedziała dziewczyna, i po chwili dodała - Z mojej strony chyba też.
Nie chciał się licytować, ale z pewnością Vaala była mniej winna.
- Zgoda zatem? - Wyciągnął rękę, by przypieczętować wspomnianą właśnie zgodę, a Vaala… przygryzła usta, i przez chwilę nawet jakby dolną wargę przeżuwała.
- Zobaczymy - Powiedziała. A ręki nie podała.
Jednym słowem do porozumienia nie doszli. A przynajmniej nie do całkowitego porozumienia.
Cofnął rękę.
- Co zatem chcesz kupić na tę podróż? - spytał.
- Nie wiem? - Parsknęła Vaala - Konstrukt nie je, ty też, bo maaagia, Imra chyba też nie… Kvaser za trzech, z Mmho nie wiem… no ale coś potrzebne, oprócz tych ochłapów na sta-tek, bo to żarcie dla psów bardziej?
- Owoce? Wino? Chleb? Świeże mięso? Coś wędzonego? Kiełbasa? Jaja? Sery? A dla ciebie? - Spojrzał na dziewczynę.
- Worek mąki, worek ziemniaków. Owoce, warzywa, mięso zwykłe, mięso suszone, i co tam jeszcze chcesz… to dla wszystkich starczy - Wzruszyła ramionkami Vaala.
- A niezadowoleni mogą głodować - uśmiechnął się Harran. - Zaczniemy tam? - Wskazał na stragan, na którym piętrzyły się stosy różnych produktów spożywczych… a Druidka po chwili pochwyciła jabłko. Pooglądała je, powąchała, a po chwili zaczęła je jeść! Oczywiście nie spodobało się to sprzedawcy, który zaczął się pieklić z powodu takiego zachowania.
- Spokojnie... - powiedział Harran. - Jak się mamy przekonać, że produkty są warte zakupu? Planujemy kupić większą ilość, ale rozumiem, że nie potrzebujesz klientów?
~
Wielki wór kartofli, nieco mniejszy mąki. Do tego sporo warzyw i owoców. Świeże mięso, suszone mięso, szynka, wędliny, wino, sery, jaja, chleb, suchary... Z takimi zapasami dwójka towarzyszy opuściła targ, wracając do "Destiny". Całość zajęła im niecałą godzinę…
- Jeśli ktoś będzie narzekał na to, co kupiliśmy, to niech sobie wcina to, które jest w ładowni - powiedział zaklinacz.
- Ano - Przytaknęła Vaala - A ten nowy kurdupel? Dla niego to od razu co w… łado-wni?
- Jeśli chce coś lepszego, niech płaci - stwierdził Harran. - W końcu będzie go na to stać, prawda? - Uśmiechnął się niezbyt sympatycznie. Najwyraźniej przewodnik nie przypadł mu do gustu.
- A żeby go chudy byk wyruchał… - Fuknęła Druidka, po czym się krótko zaśmiała. Najwyraźniej jej również nie przypadł.
- Baran z niego i tyle - Dodała.
- Barany bywają przydatne... - uśmiechnął się zaklinacz. - A ten... Chociaż gdyby mu przywiązać dzwonek do szyi, to może i na barana-przewodnika by się nadał. Ale na szaszłyki się nie nada...
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |