Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2020, 11:35   #216
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Maius 816.M41, mostek BÅ‚ysku Cieni

Alarmowe klaksony nie cichły na dłużej jak kilkanaście minut, swymi zmiennymi tonami infomując załogę o kolejnych fazach procesu opuszczania Osnowy. Ukryci głęboko pod grubą skorupą pancerza, członkowie załogi nie mieli pojęcia o tym, co działo się na sąsiednich podpokładach, o sytuacji na zewnątrz okrętu już nawet nie wspominając. Większość pogrążona była w żarliwych modlitwach, wyraźnie niż jeszcze dzień wcześniej odczuwając nandanturalny ucisk w skroniach i zmącone myśli. Drapieżcy Osnowy wiedzieli, że ich ofiara zaczyna się wymykać, toteż atakowali migotliwe Pole Gellara ze zdwojoną zajadłością. Jęki wyginanych wręg mieszały się ze skrobotem i nieludzkimi piskami dobiegającymi zza ochronnego kokonu, budzącymi trwogę sparaliżowanych własną bezradnością załogantów.

Obsada mostka tkwiła w komplecie na swoich stanowiskach, razem z niepodpiętymi jeszcze do terminali serwitorami. Moment przejścia pomiędzy wymiarami bywał bardzo niebezpieczny, bo ledwie sekunda przyśpieszenia procesu przeskoku między napędami mogła wystawić okręt na ułamek chwili bez ochrony Pola Gellara – a ten jeden ułamek chwili mógł przesądzić o losie trzydziestu tysięcy ludzi. Większość serwitorów na mostku fregaty przypominała maszyny, wszystkie łączył jednak wspólny mianownik: organiczny mózg. Podobnie jak ludzie, hybrydy były bezbronne wobec demonicznej inkursji, a podpięte w momencie opętania do Ducha Machiny okrętu, mogły poczynić nieopisywalne szkody.

Seneszal Barca stał w rozkroku po prawicy kapitańskiego tronu, dzieląc swoją uwagę pomiędzy zasiadającą na nim Amelię de Vries, pochylonego nad konsoletą Garlika Tytusa i krążącą dostojnie pomiędzy kogitatorami postać czcigodnego prezbitera. Instytuacja Adeptus Mechanicus reprezentowana była na mostku przez spory kontyngent wysokich rangą magosów, monitorujących wszystkie procesy życiowe budzącej się z letargu aparatury, emitujących przez swe wokodery cyfrowe modlitwy, roztaczających wokół charakterystyczny zapach kadzidła i smarów.

- Wyjście za trzy... dwa... jeden... przeskok – z głośników zawieszonych po bokach tronu dobiegał silnie zniekształcony głos anonimowego służbity Domu Visscherów, pozostającego w ustawicznym kontakcie z pogrążonym w transie Nawigatorem. Nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni w swym życiu Christo poczuł przypływ szacunku dla siły woli i wytrzymałości psionika wiodącego okręt przez prawie dwa miesiące niewyobrażalnego wręcz wysiłku, bez chwili przerwy, bez odrobiny odpoczynku, zdanego wyłącznie na złożony system podtrzymywania życia pompujący w krwioobieg Nawigatora morderczy koktajl chemikaliów i środków odżywczych.

Seneszal wyprostował się czując nagłe drgnięcie kadłuba, po którym kakofonia charakterystycznych dla tranzytu dźwięków w jednej chwili ustała. Odcięta od świata zewnętrznego aparatura mostka wciąż jeszcze pozostawała ślepa, ale Christo już wiedział, że transfer dobiegł końca. Zdradzał to niechybnie pomruk konwencjonalnego napędu rozbrzmiewający w przewodach energetycznych oplatających mostek, ale znacznie bardziej odczuwalne było zniknięcie wrażenia czyjejś ciągłej obecności w myślach, poczucia bycia obserwowanym w każdej sekudzie lotu. Ucichły ledwie rejestrowane na skraju percepcji szepty, zniknęły cienie dostrzegane w zakamarkach okrętu jedynie wtedy, kiedy spoglądało się na nie kątem oka.

Błysk Cieni znalazł się z powrotem w wymiarze materialnym, przywiedziony do celu półtoramiesięcznej podróży przez trwającego wciąż w stanie pogotowia Bartholema Visschera. Nawigator ciągle jeszcze pozostawał w transie, nikt nie mógł bowiem wykluczyć ryzyka natychmiastowego awaryjnego skoku w Osnowę, gdyby na miejscu dolotu objawiło się nieoczekiwane zagrożenie.

- Rozruch funkcji złożonych Ducha Machiny – rozkazał wyprostowany Nadsternik – W imię Boga-Imperatora i dynastii Coraxów, chcę kompletne skany systemowe i chcę je w ciągu następnych piętnastu minut.

Odpowiedziało mu kilkadziesiąt przepełnionych podnieceniem głosów. Wpięci do sieci serwitorzy jęli uruchamiać protokoły rozruchu skanerów, radionamierników, sensorów wszalekiego typu i rodzaju. Ożyły wyłączone na czas tranzytu terminale zewnętrznych kaner, zapłonęła niebieska poświata resetowanego głównego holoprojektora.

Oficerowie z obsady mostka starali się ukrywać swe ożywienie, ale nie było chyba w pomieszczeniu nikogo, kto nie myślałby o tym, co lada chwila miało się pojawić na ekranach kogitatorów.


Fregata opuściła Morze Dusz i znalazła się z powrotem w wymiarze rzeczywistym. Następuje reset i rozruch wszelkiej aparatury pomiarowej (wyłączonej na czas przelotu przez Osnowę, by nie skaziła umysłów załogi przekazami demonicznych manifestacji). Poproszę teraz Joera o kilka zdań opisu na temat pracującego nad holoprojektorem Garlika oraz – co najważniejsze – rzut na k100 w teście pierwszego skanowania systemu.


 
Ketharian jest teraz online