Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2020, 18:09   #40
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Pisane razem z Umai, dzięki :)


Południe, zaraz po walce z Alonso i jego kumplami.
Miami, Baysite, alejka niedaleko baru Bailey’go.

Fartownie dla rannej, pierwszą osobą, którą zajęła się Tamiel była łowczyni skarbów. Dziewczyna siedziała na ziemi z wojskowym nożem w ręku, rozcinając ubiór zabitego Latynosa, kiedy podeszła do niej lekarka z całym swoim medycznym asortymentem.
Wielkie dzięki za pomoc — wycedziła do przygotowującej się do działania blondyny, na razie dociskając kawał ubrania odcięty z ofiary Danny’ego do krwawiącego otworu w brzuchu — Widzę, że sama nieźle oberwałaś, jak się czujesz?
Blondynka odkleiła się od holującego ją kowboja i opadła ciężko na kolana obok niebieskookiej, przez moment zamierając w bezruchu, a jedynym niestatycznym elementem jej sylwetki były poruszające się pod skórą policzków szczęki. Czuła się paskudnie, słabo i najchętniej wróciłaby do hotelu, aby dokończyć własne opatrywanie, ale to potem. Nie wypadało się rozklejać kiedy inni potrzebowali pomocy.
Czy na to pytanie mogę odpowiedzieć dopiero w obecności mojego adwokata? — wysiliła się na dowcip, otwierając medyczną torbę — Nie ma sprawy, zawsze do usług… zaraz cię posklejamy i nie martw się o mnie. Bywało gorzej
Przy realnej odpowiedzi o samopoczucie uśmiech się jej skwasił, westchnęła.
Boli jak diabli i przy każdym ruchu mam wrażenie, że mi ta kula skacze w brzuchu — przyznała, zakładając rękawiczki — Ale to nic, drobiazg. Przecież nie mogę samolubnie zająć się sobą, kiedy dookoła tylu rannych. Połatam się porządnie, jak wrócimy do hotelu, na razie starczy, że nie krwawię. Sukienki mi szkoda, naprawdę ją lubię… choć tutaj, musimy podwinąć ci ubranie.
Wyciągnęła ręce do pomocy.
Prócz brzucha oberwałaś jeszcze gdzieś?
Nie, na szczęście nie — odpowiedziała specjalistka od zabezpieczeń przyglądając się ranie Quirke, widząc ją, jej własna jakby mniej ją bolała — Doceniam twoją pomoc, biorąc pod uwagę, że oberwałaś gorzej niż ja. Co by nie gadać o twoim podejściu do życia, dla swoich pacjentów musisz być niczym anioł. Dopóki będziesz się trzymać takich kolesi, jak ten Danny, powinnaś dać sobie mimo wszystko radę. I pomóc wielu ludziom. Jest w tym coś szlachetnego, o czym tacy jak ja dawno zapomnieli. Życie na pustkowiu nie jest łaskawe, nikomu nie pobłaża.
Mam szczęście do ludzi — blondynka uśmiechnęła się ciepło i ścisnęła dłoń złodziejki — Wiem… nigdy nie jest łatwo, żyjemy w… ciekawych czasach. Ale wciąż pozostajemy ludźmi… dobrze, teraz trochę zaboli.
Uśmiech zszedł z jej twarzy na rzecz troski. Sięgnęła po szczypce.
Usunę kulę, postaraj się myśleć o czymś przyjemnym. Jak zachód słońca nad oceanem. Podobno piękny widok… do tego szklaneczka czegoś mocniejszego, kosz pełen smakołyków i miłe towarzystwo — przystawiła szczypce do krwawiącej dziury w brzuchu pacjentki — O, albo pomyśl, na co wydasz te wszystkie gamble z nagrody. Już niedługo będziesz naprawdę bogata — dorzuciła, a metal wcisnął się w ciało na poszukiwanie zbłąkanej kuli.


Przez moment Ricie nawet udało się coś wyobrazić, ciepły piasek pod nagimi stopami wyściełający równo wybrzeże Carson Beach, a także piękny widok na lazurową, lśniącą w południowym słońcu Old Harbor... a potem z hukiem uderzyły bomby chemiczne Molocha i wybudziła się wizji z wrzaskiem. Był to okrzyk męki operowanej.
Kurwa! — wydarła się gdy Tamiel mocniej zagłębiła się narzędziem w jej ranę. Mimo że ruchy tamtej cechowała nadzwyczajna precyzja i delikatność, to przez to całe grzebanie w nadmiarowym otworze ciała złodziejka poczuła wypalający jej trzewia, drażniący płomień potwornego bólu.
Wybacz — wycedziła, zaciskając z całych sił zęby. Quirke z pewnością nie chciała źle, ale bez odrobiny cierpienia taka operacja obyć się nie mogła. Rita była tego świadoma.
Jestem kurewsko wdzięczna, ale sama rozumiesz... — dodała, wykrzywiając twarz w nieprzyjemnym grymasie, przy okazji zauważyła Jamesa i dziękowała losowi, że nie była w jego skórze — Ten to dopiero oberwał, wcale mu nie zazdroszczę… ała! — syknęła z bólu, gdy niezbędny, acz gwałtowny ruch ze strony operującej podrażnił jej ranę i konwulsyjnie targnął jej ciałem.
Już… jeszcze chwila… jeszcze sekundka, już ją mam. Wytrzymaj jeszcze chwilę, zaraz będzie po wszystkim — blondynka mamrotała uspokajająco, manewrując szczypcami, aż do momentu gdy szarpnęła nimi do tyłu. Wtedy też odetchnęła z wyraźną ulgą, z miejsca przykładając kawałek gazy do rany, aby chwilowo nie krwawiła.
I już… już po wszystkim. Widzisz, jaka jesteś dzielna? — zdobyła się na słaby uśmiech, pokazując Ricie ołowianą kroplę uwięzioną między kleszczami, które odłożyła na ziemię.
— Teraz tylko zaszyć, zabezpieczyć i po krzyku — wzięła głęboki wdech i z miejsca zaczęła ostatnią fazę opatrywania.
Rozumiem wszystko, nie przejmuj się. Wolę nie myśleć, jakich będę wieczorem używać epitetów, gdy to samo będę robić ze sobą… obawiam się, że w żadnej przyzwoitej rozmowie nie da się ich później powtórzyć — parsknęła wesoło — Myślę, że jeśli się nie pospieszę, James sam sobie wygryzie, co trzeba, a resztę zaleje benzyną i wypali, żeby się nie paprało… ok, teraz już będzie lepiej — odłożyła igłę, a wzięła gazę — Teraz jeszcze ostatnia warstwa, potem coś przeciwbólowego i przeciwzapalnego iii... widzimy się rano na zmianie opatrunków. Postaraj się dziś nie nadwyrężać, dobrze? W razie gdyby któryś szew puścił, a gaza zrobiła czerwona, od razu mi powiedz. Załatamy…
Przepraszam — westchnęła na koniec blondynka — Ale naklejki „dzielny pacjent” mi się skończyły.
Niech to szlag! Jakbym wiedziała, to bym sobie więcej pokrzyczała — zaśmiała się kwaśno Rita — W każdym razie wielkie dzięki za połatanie felczerko. Jakbyś kiedyś zatrzasnęła się w pokoju, potrzebowała porady w kwestiach damsko-męskich albo miała szwankujący kawałek elektroniki, to wal jak w dym.
Zakończyła, mrugając porozumiewawczo znad uchylonych lustrzanek.
Ale teraz spiesz pomóc innym, ja tu sobie już poradzę — dodała klepiąc po koleżeńsku Teksankę w ramię.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 10-11-2020 o 21:14.
Alex Tyler jest offline