Anton cierpliwie wyczekał opinii milczącego do tej pory krasnoluda, której preambułą okazało się błądzące tysiąc jardów stąd spojrzenie oraz malująca brodate oblicze zgroza. Reakcja adekwatna do połknięcia w piwie karalucha. Chociaż, miarkując z owej nietęgiej miny, ten mógłby pewnie uchodzić za przyprawę oferowanego lokalnie trunku.
- Tedy tym bardziej – odrzekł dobitnie, wręcz z naciskiem, zwracając się do pozostałych, kiedy krasnolud skończył mówić. Nie przerwawszy w trakcie, pomimo że nie udało mu się rozszyfrować w żadnym ze znanych sobie języków, któż do pary z „rzemiechami” miałby aż tak niezdrowo interesować się smoczym zewłokiem. - Należy nam się udział w truchle. Zanim przywabi kolejne sępy.
- Smoczego leża. - Wiarus pokiwał w zamyśleniu głową, spoglądając na przydymione błony okien, jakby będąc w stanie przebić się wzrokiem na zewnątrz, ku górskiej, wioskowej panoramie. - Poszukałbym i tak. Tym lepiej, skoro bez guseł i jeśli to takie proste, jak twierdzi jemiolarz. I gotowy zaoferować swoje przewodnictwo w przeprawie przez głuszę.
Idiosynkrazja, którą przemawiający po krasnoludzie Agnis zdawał się obdzielać magów oraz tradycyjne trunki nie umknęła uwadze Antona, choć też nie zaprzątnęła jej szczególnie. A przynajmniej dalece mniej niż wypowiadanego przez niego słowa.
- A po co sprowadzać? - Weteran odniósł się do pierwszej wypowiedzi czarownika, nie odmawiając sobie skrzywienia ust w sarkastycznym uśmiechu ani sygnalizowanej nim złośliwości. - Krasnolud powiedział, że chętni na zewłok będą wyskakiwali chmurą z portali, by trzepać i skrobać. Za srebro i złoto.
Dłoń mężczyzny opadła na blat, każąc podskoczyć kilku spoczywającym na nim pustym kuflom, a interlokutorom zwrócić na niego uwagę. Powaga powróciła na jego twarz, kołujące po zebranych spojrzenie wskazywało, że odłożył firleje na bok i zamierza podjąć wątek.
- Szlachcianka z koneksjami – wszedł Agnisowi w słowo. - Nie życzyła sobie urzynać gadzinie choćby łba na trofeum. Zarabiać z przebiciem? Z przebiciem to ja wraziłem gadowi sztych pod kałdun, na krótko nim sczezł, mać jej wężowa! Jesteśmy w prawie, domagając się udziału!
Mężczyzna spuścił z tonu, kiedy przebrzmiały naczynia, ponownie poderwane do tańca po blacie przez opadający nań kułak wojownika.
- Nie przepadasz za czarodziejami, a u tej jednej cięgiem dopatrujesz się u szczerych intencyj. – Anton ponownie zwrócił się do Agnisa, chcąc przedstawić mu remedium na – jak mu się zdawało, trafnie ustanowioną diagnozę. - Czerep jest nie tylko od noszenia wygranych po festynach hełmów. Myślże nim czasem, miast tym, co w masz w portkach, czarowniku.
„Palący problem”, którym tamten podzielił się z kompanią chwilę potem, wzbudził w Antonie reakcję początkowo graniczącą z zainteresowaniem, jednako stygnącą w zetknięciu przyrodzonym sceptycyzmem weterana, dla którego każdemu kolejnemu słowu i wnioskowi chłopaka było coraz to bardziej pod górkę.
- Niemrawy? - upewnił się czysto retorycznie, jako że Phandalin w ostatnich dniach, a być może wiekach pamiętało wyłącznie metysa-albinosa. - Klątwa? To chyba niezaraźliwe?
Nie był to bynajmniej koniec retorycznych pytań w wykonaniu Kaleva, który przetrawił udzielone mu informacje, opadając na oparcie, oddychając głęboko i pocierając naznaczoną śladem nieładnej blizny skroń.
- Szalona i niebezpieczna upiorzyca z lasu, która przeklęła albinosa, zgodzi się doprowadzić nas do smoczego skarbu w zamian za kilka tanich komplementów i równie tanich precjozów?
Anton pokiwał głową. I uśmiechnął się bardzo, bardzo wyrozumiale.
- Myślę – skonkludował, nie przerywając uśmiechu i rozszerzając adresatów wypowiedzi o resztę zebranych przy stole. - Że wszyscy zgodzimy się co do jednego. W pierwszej kolejności należy nam wywiedzieć się co dalej z ubitym przez nas smokiem. Potem zaś przyjdzie nam ponownie zejść się lub rozejść. W przyjaźni. Ot, najlepiej scementowanej uczciwie podzielonym zyskiem, dodatkowo poszerzającym nam perspektywy.
- I wypiłbym z wami za to - oświadczył po namyśle, z wolna podnosząc się zza stołu i trącając palcem pusty kufel. - Ale taką intencję należałoby spełnić czymś zacniejszym. I mocniejszym. A sądzę, że tego wieczora każdemu z nas zdałaby się lekka głowa do pary z ostrym pomyślunkiem.
Ostatnio edytowane przez Vantablack : 11-11-2020 o 10:27.
|