Łowca nie drgnął nawet podczas przemowy kobiety. Zareagował jedynie gdy wyciągnęła rękę w geście powitania. Wykonał ruch jakby miał się przywitać lecz zamiast to zrobić jednym płynnym ruchem dobył broni i nim Mila Lyrio się zorientowała patrzyła prosto w lufę ciężkiego blastera DL-44 wycelowanego prosto w środek jej twarzy. Jej uśmiech zastygł.
- Kafu i deserek to może mógłby zamydlić oczy Oreikowi. Bez obrazy. Także proszę pomińmy i darujmy sobie formułki grzecznościowe. Mam dzisiaj wyjątkowo kiepski dzień, a wczorajszy wcale nie był lepszy. Także proszę mów szybko i bez kręcenia skąd o nas tyle wiesz, jaki masz do nas interes i jak do tego doszło, że wiedziałaś gdzie nas znaleźć skoro jeszcze tego samego dnia rano my sami nie wiedzieliśmy, że będziemy w tej okolicy i nigdy nie słyszeliśmy o tej planecie, a tym bardziej nie przypuszczaliśmy, że w ogóle tu będziemy. Zaczynam się czuć przynajmniej jak Darth Vader czy też Jabba the Hutt czyli, że nie ma praktycznie w galaktyce osoby, która by o nich nie słyszała. Jako łowca nagród moja załoga i ja nie potrzebujemy takiej sławy, a wręcz przeciwnie przydało by się nawet więcej anonimowości. Czas ucieka także na twoim miejscu zaczął bym już mówić, bo ostatnio mam bardzo słabe nerwy, a ten blaster ma wyjątkowo czuły spust.
Wydawało się jakby Madalorianin powiedział to wszystko na jednym wydechu. Draug kolejny raz błogosławił zalety zbroi i hełmu bojowego, gdyż z rozbawieniem odwrotnie adekwatnym do powag sytuacji mógł obserwować zdumienie na twarzy Kelsana. Jego wieloletni przyjaciel obserwował rozgrywającą się scenę z otwartymi ze zdziwienia ustami. Nie pamiętał kiedy ostatnio jego towarzysz wypowiedział tyle słów na raz. No chyba, że kilka lat temu gdy się spili na umór w barze na Corelii.